20. Dyrektor

153 6 6
                                    

*Perspektywa Hailie*

Następnego dnia nareszcie mogłam iść do szkoły. Wstałam i kiedy byłam gotowa, szybko zeszłam na dół.

W kuchni siedzieli bliźniacy. Usiadłam obok nich i zaczęłam jeść śniadanie.

- Ale jesteś szczęśliwa...- powiedział Shane.

- Idziemy do szkoły, super! - zażartował Tony.

Westchnełam. Mimo wszystko dobry humor mnie nie opuszczał.

- Tak, cieszę się, bo idę do szkoły - powiedziałam.

- Że tak się da? Cieszyć się z tego, że idzie się do szkoły? - rozmyślał Tony.

- Dziewczynko, jak tamta dziewczyna znowu będzie chciała ci coś zrobić, to nam powiedz, okej? - zapytał Shane.

- Niech tylko spróbuje cię tknąć - dodał Tony.

Pokiwałam twierdząco głową.

- I zdjęcia jak coś już nie ma. Vince je usunął.

- Naprawdę? Dziękuję - powiedziałam.

- Dobra, to dalej, jedziemy - powiedział Shane i wstał od stołu.

Kiedy znaleźliśmy się na parkingu szkolnym, prawie każdy na nas patrzył. Cieszyłam się z tego, że nareszcie nauczyłam się tym nie przejmować.

Pożegnałam się z braćmi i poszłam pod salę, w której miałam lekcję. Czekała tam na mnie moja przyjaciółka.

- Hejka, Hailie! - powiedziała i mnie przytuliła.

- Hej, Mona - odpowiedziałam.

- Mega się cieszę, że wróciłaś do szkoły.

- Ja też...

Przypomniałam sobie o tym, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Porwanie, wszyscy bracia Monet w szpitalu...

- Coś się stało? - zapytała Mona.

- Nie, nic - westchnęłam. - Co teraz o mnie mówią?

Przyjaciółka wyglądała na zmieszaną. Rozejrzała się po korytarzu, po czym patrzyła na swoje buty.

- No... różne rzeczy...- powiedziała w końcu.

- Powiedz mi, chcę wiedzieć - zachęcałam ją.

- Jedni cię podziwiają... inni nienawidzą...

- Wiecie wszystko o tej akcji z Santanem?

- Wszystko nie. Trochę coś tam... ciężko stwierdzić, co jest prawdą, a co ludzie sobie dopowiadają...

W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję.

- Dobra, porozmawiamy o tym później - powiedziałam.

Po kilku lekcjach był czas na lunch. Wzięłam swoje jedzenie i razem z Moną usiadłyśmy przy naszym ulubionym stole. Rozejrzałam się po stołówce w poszukiwaniu bliźniaków. Siedzieli jak zawsze przy stoliku Monetów.

Nagle do naszego stołu podeszła Kate.

- O, Hailie Monet - powiedziała dziewczyna.

Spojrzałam na nią. Nie miałam ochoty na rozmowę, ale skoro już nadążyła się okazja...

- O, Kate... - powiedziałam wstając.

Zdałam sobie sprawę, że nadal nie znałam nazwiska.

Stałyśmy na przeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Dziwiłam się, że ma tyle odwagi. Przecież za nami są moi bracia.

- Czego chcesz? - zapytałam.

- Niczego - odpowiedziała.

- Więc po co tu przychodzisz? Chcesz mnie znowu ośmieszyć? - zdziwiłam się słysząc z jaką pewnością siebie to mówię.

Teraz patrzyli na nas chyba wszyscy znajdujący się na stołówce. Nawet bliźniacy.

- Zniszczę cię, Hailie Monet, obiecuję - powiedziała.

- Możesz spróbować - odpowiedziałam.

Nagle za mną znaleźli się bliźniacy.

- Jak zadzierasz z nią, to też z nami - powiedział Shane.

Dziewczyna patrzyła na niego przez chwilę ze zdziwieniem. Po chwili się odezwała:

- Wy też jesteście beznadziejni. Nie widzicie tego, że ona weszła wam na głowę! Mówi, że chce buty, proszę bardzo, dostaje. Chce samochód, dostaje i to złote porsche, którym na pokaz kiedyś tu przyjechała...

- Milcz - powiedział Tony.

Pierwsza łza już spłynęła mi po policzku. Czyli wszyscy mnie tak widzą? Każdy znajdujący się na stołówce na nas patrzył i na pewno wszystko słyszał. Chciałam stąd uciec, ale Shane mnie trzymał. Mona dyskretnie podała mi chusteczkę, którą chętnie przyjęłam.

- A tobie nie jest wstyd? - zapytał Tony.

Przez chwilę myślałam, że pytanie kieruje do mnie, lecz pytał Kate.

- Robisz z siebie pośmiewisko, by co? Zaszkodzić naszej siostrze?! Czy może wystawiasz nas na próbę?! - zapytał Tony.

- Co, sprawdzasz jak szybko zareagujemy? - dodał Shane.

Dziewczyna patrzyła na nas przez chwilę. Chyba myślała nad tym, co ma powiedzieć.

- Ostatnio, wtedy kiedy wasza Perełka się wywróciła, nikt nie przyszedł jej na pomoc - odparła Kate.

Rzadko kiedy ktoś nazywał mnie "Perełką". Mimo wszystko wiedziałam, że niektórzy mnie tak nazywają i stwierdziłam, że średnio mi się to podoba.

- Teraz będziesz nam wytykać nasze błędy?! - powiedział Tony. Był już naprawdę zły.

Nagle podeszła do nas nauczycielka. Nie wyglądała na zadowoloną.

- Monet, Smith, pan dyrektor na pewno chętnie posłucha, co macie do powiedzenia. Zapraszam do niego - powiedziała.

Bliźniacy spojrzeli na siebie. Tony jak zawsze wywrócił na to oczami.

Nastepnie Shane powiedział do Kate:

- Będziesz się tłumaczyć przed dyrciem.

-------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał.

Miłego dnia/nocy <33

Rodzina Monet Bliźniacy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz