Rozdział 12

350 15 1
                                    

Pov Will:

Dwa tygodnie później...

Przez ostatnie kilkanaście dni w ogóle nie wychodziłem z domu, ze względu na opiekę nad Gabrielle. Na szczęście udało się ustalić z lekarzami, by kobieta mogła opuścić szpital mimo nadal nie najlepszych wyników badań. Chciałem, aby wyszła ze szpitala, jak najszybciej bo to właśnie to miejsce coraz bardziej ją przytłaczało. Widziałem, że coraz bardziej się męczyła a zarazem cierpiała. Niestety pogrzeb jej ojca był najtrudniejszym momentem dla Gabrielle. Tego dnia musiała być na silnych lekach uspokajających, które przepisał jej lekarz. Mimo wszystko po pogrzebie przestała prawie dwie godziny nad pomnikiem rodziców. W tamtym momencie cierpiałem razem z nią, z resztą cały czas cierpiałem widząc kobietę, która każdego dnia walczy sama ze sobą. Przez całe dnie siedziała w salonie lub w sypialni pogrążona we własnych myślach. Praktycznie nie chciała z nikim rozmawiać, w ogóle nie jadła i odpowiadała czasem tylko jednym słowem. Gabrielle nie mogła powrócić do pracy, nie w tak tragicznym dla niej czasie, dlatego kilka dni temu umówiłem się na rozmowę z jej szefem i obaj ustaliliśmy, że Gabrielle zawiesza swoją działalność na czas nieokreślony. Nie było to łatwe.

Rozmawiając przez długi czas z Hailie i Vincentem wszyscy doszliśmy do wniosku, że najlepszą decyzją będzie aby Gabrielle rozpoczęła terapię bo bez niej nie uda się kobiecie wrócić do dawnego życia. Niestety moje rozmowy z nią niczego nie dawały. Tak jak mówiłem zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa.

Kiedy wychodziłem z gabinetu od razu udałem się w kierunku tarasu, na którym przebywała Gabrielle. Podchodząc do niej widziałem jak siedzi na tarasowej kanapie pogrążona w myślach jednocześnie pijąc popołudniową herbatę, usiadłem obok mówiąc bardzo spokojnie:

- Kochanie... wiele o tym myślałem i uważam, że najlepszym rozwiązaniem będzie, aby skorzystać z pomocy specjalisty- powiedziałem dając swoją dłoń na jej- Ja wiem, że może być to dla Ciebie trudne, ale uwierz mi bardzo może to pomóc twojej psychice. Nie możesz całe życie cierpieć... Masz wspaniałą pracę, jesteś najlepszym i szanowanym architektem, masz nas, a przede wszystkim mnie....- dodałem całując ją w skroń- Proszę Cię Gabrielle pozwól sobie pomóc

Kobieta cały czas patrzyła na mnie jednocześnie analizując co do niej mówiłem. Widziałem, że ona sama zaczęła dostrzegać, że potrzebuje pomocy.

- Masz rację- dodała cicho- Mam już dość...tego bólu, przygnębienia i cierpienia. Nie śpię po nocach bo dręczy mnie to wszystko. Nawet nie wiesz jak chciałabym wrócić do dawnej siebie...- przerwała, po czym ponownie rzekła- Pomóż mi Will...

Słysząc słowa kobiety od razu przytuliłem ją jak najszczelniej i najmocniej się da mówiąc:

- Oczywiście skarbie, pomogę Ci. Jeszcze na jutro postaram się Ciebie umówić do bardzo dobrej, zaufanej terapeutki

Następnego dnia udało mi się ustalić terapię, dzięki której miałem nadzieję że będzie w stanie pomóc Gabrielle. Kobieta była umówiona z terapeutką na godzinę 14:00 w każdy dzień. Każda wizyta miała trwać godzinę.

Czekając niecierpliwie na poczekalni cały czas chodziłem zdenerwowany co terapeutka może powiedzieć. Modliłem się tylko, aby Gabrielle miała dobre szanse wyjścia z tej strasznej sytuacji, w której obecnie się znajdowała. Nagle drzwi gabinetu się otworzyły. Po chwili wyszła z nich Gabrielle, a następnie terapeutka.

- Chciałabym porozmawiać z Panem o stanie Pani Gabrielle- powiedziała spokojnie- Pani Gabrielle proszę chwilkę poczekać

Po tych słowach czym prędzej wszedłem do gabinetu.

- Co z nią Pani doktor?- zapytałem

Kobieta westchnęła. 

- Widzi Pan...pańska partnerka przeżyła wstrząs. Strata obu rodziców doprowadziła u niej do załamania nerwowego. Mówiła mi, że nie mogła poradzić sobie ze śmiercią matki, a kiedy zaczęła coraz bardziej się z tym oswajać nagle odszedł i jej ojciec. W dodatku cały czas męczy ją to, że nie powiedział jej, że od długiego czasu walczył z rakiem

- I ona sama naprawdę Pani wszystko powiedziała?- zapytałem- Myślałem, że na pierwszej wizycie nie będzie chciała rozmawiać

- Dlatego jestem psychologiem Panie Monet... Umiem rozmawiać z ludźmi, ale jeszcze muszę dodać, że ona bardzo się obwinia o to, że zaniedbała ojca, że rzadko go odwiedzała mimo jego złego stanu zdrowia. Wie Pan... dla niej teraz będzie bardzo potrzebne wsparcie, przede wszystkim Pana... dlatego proszę dbać o nią, by nie wywierać na niej presji. To naprawdę bardzo ważne

- Oczywiście Pani doktor, zrobię wszystko by była szczęśliwa- powiedziałem szczerze

Miesiąc później....

Mijały kolejne tygodnie, kolejne wizyty Gabrielle u psychologa i szczerze mogę stwierdzić, że z dnia na dzień powoli układało się coraz lepiej. Na szczęście Gabrielle nie była ciągle zamyślona, z dnia na dzień coraz więcej rozmawiała, a co najważniejsze się uśmiechała. Cały czas ją obserwowałem jej postępy. W ciągu dnia zauważałem, że więcej czasu spędza w towarzystwie Hailie i Anji, nawet chłopakom udawało się ją rozśmieszać co niezmiernie mnie cieszyło, zaś co noc coraz bardziej spała spokojnie. Koszmarów praktycznie nie miała jak miesiąc temu co noc. Podjęcie terapii było dla niej najlepsze na co mogła trafić w ostatnim czasie. W życiu bym nie powiedział, że przez miesiąc u Gabrielle pojawi się tak fantastyczny progres. Terapeutka do której chodziła była jedna z najlepszych, ale również córka Vincenta wpływała na Gabrielle kojąco. Coraz więcej spędzały ze sobą czasu, co sprawiało, że kobieta witała na swojej twarzy szczery uśmiech.

Leżąc w łóżku odpisując różne maile na laptopie czekałem, aż Gabrielle się wykąpie by móc razem pójść spać. Kiedy po parunastu minutach kobieta wyszła z łazienki czym prędzej położyła się obok mnie.

- Will...- zaczęła- Dziękuję za wszystko co dla mnie robisz, gdyby nie ty już dawno bym ze sobą skończyła. Czuję, że chodząc na terapię staję się z każdym dniem coraz silniejsza i powoli wracam do dawanej siebie...- odparła całując mnie w policzek po czym dodała- Jesteś dla mnie wszystkim...

Słowa kobiety wzbudziły we mnie szczęście.

- Jesteś dla mnie najważniejsza Gabrielle- powiedziałem po czym pocałowałem jej usta- Życie za Ciebie oddam

Po chwili kobieta zaczęła się nad czymś zastanawiać, lecz po chwili rzekła:

- Kochaj się ze mną... proszę

Wypowiedziane słowa bardzo mnie zaskoczyły. Nie chciałem jej do niczego zmuszać, a na pewno nie do seksu. Nie sądziłem, że sama będzie gotowa na to. Oczywiście pragnąłem jej jak nikogo innego.

- Gabrielle skarbie...- odparłem biorąc jej twarz w swoje dłonie- Jesteś tego pewna? Nie chcę Cię skrzywdzić

- Jestem pewna Will... niczego nie jestem bardziej pewna, pragnę Cię...

Słowa kobiety były dla mnie jednoznacznym potwierdzeniem, dlatego zacząłem ją całować po całym ciele potem ściągając z niej koszulę nocną. W końcu mogłem ją poczuć i się z nią kochać. Czułem, że wszystko się zaczyna układać na dobre tory.

Be My Lover [+18] WILL MONET/ RODZINA MONETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz