Rozdział 2: Gu Mang Obnaża Wszystko

101 9 3
                                    

Niedługo po tym, jak Mo Xi otrzymał tajne pismo ze stolicy, Cesarz Chonghua w końcu ogłosił wiadomość o powrocie Gu Manga wraz z informacją o jego karze" Wangshu-jun* otrzyma nad nim całkowitą kontrole.

Wiadomość rozeszła się lotem błyskawicy po całym Chonghua. Chociaż armia Mo Xi stacjonowała na całej północnej granicy, mimo to dowiedzieli się o tym zaledwie trzy dni później.

Armia Pogranicza Północnego eksplodowała. Na powierzchni byli oni uroczyści i spokojni jak zawsze, ale w przerwach między patrolami, można było zobaczyć ożywioną dyskusję na ten temat. Mo Xi to wszystko widział i ani razu ich nie powstrzymał.

Uważał za zupełnie normalne, że ci żołnierze czują się niezadowoleni -w końcu Armia Pogranicza Północnego była kiedyś niezwyciężoną armią Gu. Zdrowa większość żołnierzy ryzykowała kiedyś życie u boku Gu Manga. Ich uczucia do niego były niezwykle skomplikowane. Chociaż ich lojalność pozostała niekwestionowana, pewnego razu z całego serca przysięgli wierność swojemu dowódcy Gu Mangowi, mimo że ten sam Gu Mang nazwał ich kiedyś „Armią Wangba".

Poważnie - to nie był żart. Wangba jak w przypadku „żółwia" i Wangba jak „bękart". Zanim Mo Xi przejął władzę, skład tej armii brzmiał następująco:

Liu Dazhuang, Żołnierz Armii Wangba.

Zhang Dayan, Dowódca Oddziału Armii Wangba.

...

I tak dalej, i tak dalej, bękarty na całej linii.

Pierwszy na liście był:

Gu Mang, Dowódca Armii Wangba.

Logicznie rzecz biorąc, nikt nie chciałby zaciągnąć się do armii o tak wulgarnej nazwie, ale te obawy się nie potwierdziły. W tamtym czasie Gu Mang był najwybitniejszym Generałem Chonghua. Większość znanych generałów była ograniczona własnymi zobowiązaniami lub powinnościami - ale Gu Mang był inny. Był niewolnikiem; nie miał ani ojca ani matki, żadnych zmartwień ani trosk, żadnego ego do stracenia, ani strachu przed śmiercią.

Gdyby wszyscy szlachetni młodzi mistrzowie Chonghua zdjęli ubrania i stanęli w rzędzie, Gu Mang może nie byłby najbardziej umięśniony, ale z pewnością miałby najwięcej blizn. W pełni zasłużył na tytuł: „Bestii Ołtarza"* Chonghua.

W tamtych dniach, zastępca Gu Manga zawsze udzielał mu reprymendy na widok jego ran. „Jesteś Dowódcą -dlaczego zawsze biegniesz do przodu? Nie wiesz jak robić uniki?"

Gu Mang uśmiechnąłby się. Jego ciemne oczy świeciły bardzo jasno, a usta wyglądały na bardzo miękkie. Jego głos był naturalnie gładki jak jedwab, gdy wesoło ugłaskał swojego wściekłego przyjaciela: „Moje nogi są za długie; nie mam innego wyboru, jak tylko biegać szybko, nie mam żadnego wyboru."

Sama jego obecność zdawała się wnosić śmiech i słodycz na polu bitwy, jakby takie miejsca mogły być czymś więcej niż mroźnym zimnem i szkarłatną krwią.

Pamiętał każde urodziny swojego towarzysza i pomiędzy bitwami często zabierał kultywatorów ze swojego obozu, aby się zabawić i napić wina w jakiejś małej wiosce. Czasami spotykali się z przebiegłymi wieśniakami, którzy pobierali niebotyczne ceny, ale Generał Gu nigdy się nie złościł; on tylko się roześmiał i rzucił wszystkie pieniądze na stół, żeby kupić swoim żołnierzom wino i mięso.

Na koniec krzyczał: „Jedzcie, pijcie! Lepiej, żebyście wszyscy nafaszerowali sobie twarze i najadali się do syta! Jesteście moimi najdroższymi -jeśli nie starczy pieniędzy, zapłacę w inny sposób!"

Gu Mang dotrzymał słowa. Zamienił futra na wino, a duchowy jadeit na mięso, a raz nawet zdjął wszystkie swoje wojskowe szaty i zbroje i rzucił je na bar w zamian za wino ryżowe nü'erhong1, po czym zbóje wojskowi zaczęli się z niego śmiać i przeklinać: „Generale Gu, my też chcemy wołowinę. Czy masz coś jeszcze, co mógłbyś zdjąć?"

Resztki Brudu Księga IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz