Rozdział 21: Mieć Litość

46 10 4
                                    


--------------------------------------------------

Upewnijcie się, że przeczytaliście poprzedni rozdział; jak zwykle wrzucam dwa (20 i 21)

-----------------------------------------------------------------------------------


Mo Xi nawet na nią nie spojrzał. Nadal morderczo wpatrywał się w oczy Gu Manga. Urzędniczka wiedziała, że Mo Xi ma burzliwy temperament i że potrafi być nieprzewidywalnie impulsywny, więc nie powstrzymała się od wykrzyknienia ostrzeżenia. „Xihe-jun!"

Mimo to, Mo Xi nic nie powiedział, jakby znosił coś z całych sił. Dopiero po kilku długich chwilach poluzował uścisk, pozwalając Gu Mangowi upaść na kolana na śniegu. Odwrócił się, by spojrzeć na śnieżne zaspy, a jego wzrok stopniowo się zamazał.

Urzędniczka odetchnęła z ulgą i podziękowała: „Wielkie dzięki za zrozumienie Xihe-juna."

Mo Xi stał cicho w ciężkim śniegu, plecami do tłumu, z rękami splecionymi za plecami.

Ale gdy urzędniczka ruszyła, by pomóc Gu Mangowi wstać z miejsca, gdzie upadł na śnieg, Mo Xi odwrócił się, jego głos był cichy i stłumiony. „Zaczekaj."

„Jaki jest rozkaz Xihe-juna?"

„Ja też pójdę." Powiedział Mo Xi.

Zaskoczona urzędniczka odpowiedziała: „Potężni kultywatorzy nie mogą być obecni podczas egzaminu w Shennong Terrace na wypadek, gdyby doszło do zmian w przepływie energii duchowej. Nawet jeśli przyjdziesz, będziesz musiał czekać na zewnątrz sali..."

„Bardzo dobrze." Mo Xi wciąż się nie odwrócił. Jego ton był przerażająco sztywny, każda sylaba była wyraźna. „W takim razie poczekam na zewnątrz!"

Każda kolejna próba odwiedzenia go od tego byłaby nieodpowiednia dla kogoś z jej pozycji. Dlatego urzędniczka zabrała Gu Manga z powrotem do pałacu Chonghua, a Mo Xi szedł za nimi.

Około dwie godziny później, śnieżne sowy zostały wysłane z pałacu, pilnie wzywając każdego ważnego urzędnika do przybycia i narady.



Była głęboka noc, a ten cesarski rozkaz wyrwał prawie każdego wysoko postawionego członka dworu z ich łóżek. Starszy Yu z Chengtian Terrace* miał największego pecha: akurat ten drań cieszył się urokami domu publicznego w północnej dzielnicy miasta i w najważniejszym momencie tłusty ptak wpadł przez okno.

„Hu hu! Rozkaz od Jego Cesarskiej Mości!" Piszczał. „Każdy wysoko postawiony urzędnik ma natychmiast przybyć do sali tronowej, aby omówić sprawę Gu Manga!"

Starszy Yu natychmiast zwiędł. „Czy jego sprawa nie została załatwiona wieki temu?" Przeklinał, ubierając się. „Jak to możliwe, że nagle coś się pojawiło?"

„Aiya, Wasza Ekscelencjo, nie denerwuj się." Kobieta ubrana w skąpe, zmysłowe szaty wstała z łóżka, aby mu pomóc się ubrać. „Jeśli Jego Cesarska Mość wysyła pilne wezwanie, musi mieć ku temu powody."

„Powody, kurwa mać! Jest tak późno - nie daje nam chwili wytchnienia!" Kobieta delikatnie przyłożyła palce do ust starszego, uśmiechając się zmęczonym wyrazem twarzy. „Wasza Ekscelencjo, nie powinno się mówić takich rzeczy. Ściany mają uszy."

Czego miałbym się bać? Mówię te rzeczy tylko tobie." Starszy Yu przewrócił oczami. „Obecny cesarz robi, co chce. To nie pierwszy raz, kiedy wyciąga nas w środku nocy. Jest młody i pełen energii, ale nie przestaje myśleć o naszych starych kościach. Nie możemy znieść takiego podniecenia!"

Resztki Brudu Księga IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz