★★
— Ciociu pamiętasz co nam obiecałaś.
— Pamiętam. — zaśmiała się blondwłosa kobieta wychodząc na tył budynku restauracji w której pracowała, żeby uniknąć hałasu panującego w lokalu.
— Bo ja już kupiłam chrupki. — szepnęła dyskretnie pięcioletnia dziewczynka.
— Tata o tym wie?
— Schowałam je w szafie.
— Teraz musisz ich pilnować, żeby się nie dowiedział. — uśmiech na ustach kobiety był piękny. Czuła się taka szczęśliwa, a to wszystko za sprawą tej małej istotki, która budziła w niej nadzieje że świat nie jest taki zły. Że w życiu są też dobre chwile.
— Musze kończyć, bo idzie! Kocham cię ciociu! — rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź, ale to było tylko dziecko. Najważniejsze, że w sobotę zjedzą ulubione chrupki, a mama i tata pojadą na romantyczny weekend.
Blondynka schowała urządzenie do kieszeni fartucha czerwonego fartucha, a jej ręce wypełniła paczka cienkich papierosów. Korzystając z chwilowej przerwy odpaliła go w ustach rozkoszując się przyjemnym zapachem nikotyny. Choć dla wielu on był dla niej duszący, to na nią działał uspokajająco. Pozwalał jej zapomnieć o wielu rzeczach, dlatego młodo zaczęła. Miała dziesięć lat kiedy zapaliła pierwszego papierosa. Zielonymi oczami znudzona rozglądała się po okolicy, którą znała na pamięć. Przychodziła tu głównie w tygodniu, bo weekendowo zajmowała się studiami. Nie miała za co się utrzymać. Musiała pracować, żeby opłacić mieszkanie czy studia. No i pogodzić je pomiędzy rodziną, a znajomymi. Czasami to było trudne, ale dawała jakoś rade.
-— Mmm... — czyjś niepewny głos wybudził ją z letargu, a jej oczy powędrowały w kierunku nieproszonego gościa. — Cześć. — odparł mężczyzna, którego doskonale znała. Drętwo się uśmiechał, jakby chciał wmówić, że ich spotkanie to przypadek.
— Co ty tu robisz? — zezłościła się, marszcząc brwi i pośpiesznie ugasiła niedopalonego papierosa.
— Mówiłam ci, że masz tu nie przychodzić! — warknęła, bo jego widok za każdym razem ją drażnił. Mężczyzna za nią chodził. Zamawiał to co zwykle i uparcie się w nią wpatrywał. Śledził każdy ruch.
— Ja... — zaczął, unosząc rękę, którą podrapał tył głowy. — Przechodziłem. Nie wiedziałem...
— Przestań pieprzyć. —warknęła przerywając mu w pół zdania, bo to było absurdalne. Ten świr ją śledził. — Cały czas za mną łazisz!
— Nie! Ja wcale nie chodze... — zaczął się plątać. — Chciałem cie zobaczyć. — jęknął zdesperowany, a ją zemdliło. Jak mógł coś takiego mówić, skoro wielokrotnie powtarzała mu, że ma dać jej spokój.
— Już ci mówiłam! Masz się ode mnie odwalić. — warknęła, wracając do lokalu i zamykając drzwi na klucz. Nie chciałam, żeby mężczyzna się dostał do środka i coś jej zrobił. Bała się go za każdym razem, gdy był w pobliżu. Dziewczyna wróciła do pracy z ulgą wypisaną na twarzy. Pracowała do dwudziestej trzeciej, a z powodu braku samochodu, na który nie było ją stać pożegnała się z przyjaciółmi i skierowała na przystanek autobusowy. Szła powoli, pomimo chłodnego i ponurego wieczora, ale to była jej rutyna. Przyzwyczaiła się. Wyciągnęła z kieszeni telefon, żeby sprawdzić media społecznościowe, ale gwałtowne szarpnięcie posłało go na betonowy chodnik.
![](https://img.wattpad.com/cover/367210773-288-k328534.jpg)
CZYTASZ
KUSHNIKOV [+18] TOM II ZAKOŃCZONE
RomanceBo nie tylko za przyjacielem można wskoczyć w ogień.