1

81 9 7
                                    

Pov Chuuya:

Leżałem na ziemi w swoim pokoju i próbowałem przypomnieć sobie co właściwie się stało. Rozejrzałem się do okoła i zobaczyłem rozbitą butelkę z resztką wina na podłodze oraz kieliszek, również rozbity. No tak wczoraj znowu musiałem mieć moją codzienną sesje picia, już nawet mnie to nie dziwiło, od czterech lat byłem uzależniony od alkoholu i jako, że miałem bardzo słabą głowę, często nie pamiętałem później co robiłem pod wpływem. Powoli podniosłem się z podłogi i poszedłem do kuchni po leki przeciwbólowe, głową ostro mnie nawalała a przecież musialem iść dziś do pracy na dziesiątą, Mori miał dla mnie jakąś specjalną misję, a on nie był szefem, który pozwala swoim pracownikom nie przychodzić z powodu kaca. Zajrzałem do szafki i znalazłem jedynie puste pudełko po ibupromie - no zajebiście - postanowiłem pójsc do sklepu i uzupełnić mój zapas leków, spojrzałem w telefon, który leżał na blacie 7:30, może coś już będzie otwarte? Jeśli nie to poprostu trochę się przejdę może to chodź trochę ukoi ból. Ubrałem się w czarne dresy, czarną koszulkę i płaszcz również czarny, uczesałem grzywkę i załozylem kapelusz alby wydawać się chodź odrobinę wyższy, ponieważ mimo tego że jestem już dorosły to wciąż miałem jebane 160cm wzrostu z czego zawsze wyśmiewał się Dazai - nie - powiedziałem sobie stanowczo - nie możesz o nim myśleć, nie o mężczyźnie, który cię zostawił, przez którego wpadleś w nałóg, którego nienawidzisz, którego kochasz- ukryłem twarz w dłoniach, mimo upływu czasu wciąż tęskniłem za tym idiotą, chciałem z nim porozmawiać, przytulić się do niego, pocałować go - NIE MYŚL O NIM- powiedziałem na głos, wstałem z podłogi, na której usiadłam gdy przypomniałem sobie o brunecie którego kochałem, którego wciąż kocham. Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem drzwi na klucz. Gdy doszedłem do sklepu okazało się, że jest zamknięty więc skierowalem się w stronę parku, postanowiłem pospacerować i poczekać na otwarcie sklepów.

Pov Dazai:

Zapukałem cicho do drzwi mieszkania Chuuyi, po chwili otworzył mi zaspany rudzielec - cześć Dazai,co ty tu robisz?
Spojrzałem na niego, byłem cały spięty - musimy pogadać, wszedłem do jego mieszkania i usiadłem na łóżku a pilotem powiedziałem to co musiałem powiedzieć
- odchodzę z mafii - Nakahara spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczyma
- jak to odchodzisz?
- Przepraszam- powiedziałem ze ściśniętym gardłem, muszę odejść
- ale dlaczego????- Chuuya już prawie krzyczał
- obiecałem to Odasaku, muszę
- nie możesz mnie zostawić, proszę nie zostawiaj mnie
- przepraszam- wyszeptałem i wstałem z łóżka - przepraszam - powtórzyłem otwierając drzwi
- Nienawidzę cię- usłyszałem za sobą krzyk Chyuui - nienawidzę cię!!!

Obudziłem się z koszmaru który dręczył mnie od czterech lat, z koszmaru, który te cztery lata temu był rzeczywistością. Dzień, w którym zostawiłem Chuuyię śni mi się do dziś. Wstałem z łóżka i spojrzałem na telefon, który leżał na szafce nocnej, była 7:45 postanowiłem że przed pójsciem do agencji przejdę się na spacer, byłem zbyt rozdygotany żeby pracować. Szybko się ubrałem i wyszedłem z domu, po kilku minutach byłam już w parku. Założyłem słuchawki i zacząłem przechadzać się między alejkami patrząc w niebo, które wyglądało pięknie o tej porze. Nagle wpadłem na kogoś - uważaj jak łazisz idioto - usłyszalem bardzo znajomy głos. Osobą na którą wpadłem był Chuuya Nakahara we własnej osobie.
-Chibi? - zapytałem pełnym niedowierzania glosem- co ty tu robisz?
- nie nazywaj mnie tak- warknął rudy ze wściekłością - co ty tu robisz?
- spaceruje- odparłem wciąż próbując uporać się z szokiem jaki wywołało u mnie zobaczenie Chuuyi. Niby mieszkaliśmy niedaleko siebie i czasem widywaliśmy się na misjach ale nie spodziewałem się, że spotkam go akurat dzisiaj. Rudzielec zebrał się z ziemi na ktorą upadł i odwrócił się do mnie plecami. - spierdalaj Dazai- powiedział cicho i odszedł. Spojrzałem na jego sylwetkę gdy się oddalał, wiedziałem, że mnie nienawidzi ale miałem nadzieję, że w końcu mi przebaczy bo naprawdę brakowało mi go. Spuściłem wzrok na swoje buty i zobaczyłem telefon leżący w trawie, podniosłem go powoli, to był telefon Chuuyi.

Sukoku - Przejdziemy Przez To RazemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz