Pov Atsushi:
Obudziłem się w więziennej celi mafii portowej. Wisiałem przykuty łańcuchami do ściany. W około było ciemno, zimno i wilgotno. Nagle usłyszałem kroki i wytężyłem wzrok próbując zobaczyć w ciemności kto idzie. To był Akutagawa. Otworzył kluczem drzwi mojej celi i zbliżył się do mnie. Z pod peleryny wyjął krótki nóż i przeciął moje więzy.
- Krzyknij z bólu - powiedział cicho, domyśliłem się o co mu chodzi i zrobiłem o co prosił. Załadałem, że kazali mu mnie torturować. Chciał zachować pozory?
- teraz uciekaj - powiedział Akutagawa powoli jakby chciał upewnić się, że zapamiętam to co chce mi przekazać - zaprowadzę cię ukrytym przejściem, dojdziesz na tyły budynku. Tam czeka na ciebie motor z kluczykami w stacyjce pojedziesz prosto do agencji. Rozumiesz?
Nic nie rozumiałem
- czyli ty naprawdę nie chciałeś mnie wprowadzić w pułapkę? - zapytałem
- oczywiście, że nie - żachnął się Ryunosuke
- w takim razie - zacząłem cicho - naprawdę mnie kochasz?
- teraz nie ma na to czasu - powiedział Aku ale widziałem, że się zarumienił
- proszę pójdź ze mną - powiedziałem patrząc na niego błagalnie - możemy żyć razem, pomogę ci, będziemy szczęśliwi, proszę cię Akutagawa.
Spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy ale po chwili jego oczy zaświeciły podobnym światłem jak wtedy na dachu, nadzieją na lepsze jutro.
- dobrze - powiedział z determinacją w głosie - chodźmy więc.
Zaprowadził mnie ukrytym przejściem kanałami pod ziemią. Po drodze nikt z nas się nie odzywał. Niedługo potem wyszliśmy już na słońce. Czarny motor stał tam gdzie powinien. Akutagawa wsiadł na przód, ja objąłem go rękoma od tyłu żeby nie spaść. Ruszyliśmy ze sporą prędkością, jednak już chwilę później zobaczyliśmy Gin, która jechała za nami.
- gdzie się wybierasz braciszku? - zapytała, tym swoim przerażającym, uroczym głosikiem
- Gin, błam cię odpuść - krzyknął Aku, przyspieszając - czy ty naprawdę pragniesz mojej śmierci?
Spojrzała na niego z zimną furią
- dobrze wiesz jak w mafii traktujemy zdrajców, ty gnido. Nie zależy mi na tobie.
Widziałem jak Ryunosuke cały skulił się a sobie, no cóż chyba nikt nie chciał by usłyszeć czegoś takiego od własnej siostry, szczególnie ktoś taki jak on, który całe swoje życie uzależniał od opini innych. Jednak gdy tak patrzyłem na Gin widziałem, że jest z nią coś cholernie nie tak. To nie byla ona. Oczy płoneły jej jakimś niezdrowym, czerwonym blaskiem. Słowa, które wypowiadała nie wydawały się szczere, jakby dziewczyna walczyła z czymś w sobie i tak naprawdę chciała powiedzieć coś całkiem innego. Jej ruchy też nie były normalne, poruszała się mechanicznie, w sposób pozbawiony jakiej kolwiek gracji, która zazwyczaj ją cechowała. Miała nienaturalnie wyprostowane plecy, a jej palce wbijały się w rączki skutera z taką siłą, że połamały jej się paznokcie. Wiedziałem już, że ktoś musi nią sterować i nawet domyślałem się kto. Cholerny Fiodor Dostojewski, zawsze uwielbiał wpieprzać się w życie innych i je niszczyć.Pov Gin:
Byłam poza moim ciałem, a przynajmniej tak mi się wydawało. Mogłam być tylko biernym obserwatorem wydarzeń, które odbywały się dookoła. Widziałam, że moje usta się poruszają, jednak ja nie wypowiadałam żadnych słów. Wyrazy wydobywające się z mojej buzi, dyktował ktoś inny, osobnik o zimnym, okrutnym głosie. Ktoś kto zawładnął moim ciałem i umysłem. Nie byłam w stanie bronić się przed jego wpływem. Jak przez mgłę zobaczyłam, że moja ręka porusza się sama i rozpina moją własną koszulę. Na klatce piersiowej była przymocowana bomba. Wbrew własnej woli, powoli jakby to miało zmienić to co zaraz się wydarzy pociągnełam za niebieski kabelek. Poczułam, że odzyskuję na sekundę świadomość i zdążyłam wyszeptać 'przepraszam Aku' zanim bomba wybuchła. Poczułam gorąco i ból ale po chwili nie czułam już nic. Zginęłam na miejscu.
Pov Akutagawa:
- NIE!!! - krzyknąłem - NIE, BŁAGAM TYLKO NIE GIN! WSTAWAJ SIOSTRO, W TEJ CHWILI WSTAWAJ. ANI MI SIĘ WAŻ UMIERAĆ!!
Jednak ona już nie żyła. Przed śmiercią wypowiedziała tylko dwa słowa 'przepraszam Aku' wiedziałem, że ten moment będzie mnie prześladował do chwili śmierci. Moja jedyna siostra zgineła. Wciąż nie mogłem przyjąć tego do wiadomości. Silnie krwawiłem, sam przeżyłem tylko dlatego, że w chwili wybuchu, przybrałem swój pancerz a Atsushi dlatego, że zamienił się w tygrysa, jego rany już się leczyły dzięki niesamowitej zdolności do regeneracji. Wiedziałem, że Gin z własnej woli nigdy nie odpaliła by bomby, ktoś zadecydował za nią, a ja dobrze wiedziałem kto.
- zemszczę się na tobie Fiodorze - powiedziałem z czerwonymi oczyma i krwią zmieszaną z łzami spływającą po policzkach - znajdę cię i zginiesz w męczarniach
- już spokojnie Aku - powiedział Atsushi, przytulając mnie od tyłu - jedziemy do agencji
Tym razem to on prowadził a ja obejmowałem go w tali opętany żądzą zemsty. Zależało mi już tylko na dopadnięciu Fiodora i patrzenia jak wije się w konwulsjach podczas tortur, które mu zgotuje. Dostojewski już nigdy nikogo nie skrzywdzi, nie pozwolę na to.
Niedługo potem dojechaliśmy do agencji gdzie w drzwiach powitał nas zmartwiony Dazai.
- Atsushi nic ci nie jest - zaczął - tak bardzo się matwiliśmy...
- nie teraz - powiedział tygrys i zaciągnął mnie do swojego mieszkania, które dzielił z Kyoką. Jednak dziewczynki teraz nie było. Atushi pociągnął mnie na łóżko i położył mi rękę na włosach. Zaczął głaskać mnie delikatnie po głowie. 'Wszystko będzie dobrze' mówił cicho przeczesująć palcami moje czarne kosmyki. Pod jego dotykiem zacząłem się powoli uspokajać. Jego palce były ciepłe a łóżko miękkie. Po chwili zasnąłem.Obudził mnie dźwięk kłótni. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że to tygrysek kłuci się z Kyoką, która musiała właśnie wejść do pomieszczenia.
- co ten czarnowłosy dupek tu robi? - pytała dziewczynka, wymachując ze złości rękoma.
- śpi - odparł Atsushi, który nie zauważył, że otworzyłem oczy
- ale dlaczego tu?
- ponieważ jest moim chłopakiem - odparł tygrys prosto z mostu.
Zamurowało mnie, podobało mi się to z jaką pewnością mówi o naszym związku, którego sam nie byłem taki pewien. Przecież na nic się nie umawialiśmy. A jednak białowłosy był śmiertelnie poważny.
- twój co? - zapytała Kyokka zupełnie zaskoczona
Zrobiło mi się jej trochę żal. Wiedziałem, że chociaż nigdy tego nie przyznała, Atsushi jej się podobał.
- mój chłopak - powtórzył tygrys, a ja usłyszałem nutkę dumy w jego głosie - mój piękny, mądry, wspaniały chłopak.
Kyoka spojrzała na niego z niedowierzaniem, po czym wybiegła z pokoju. Na jej policzkach widziałem łzy. Podniosłem się z kolan Atushiego i zobaczyłem smutek na jego twarzy gdy patrzył za oddalającą się dziewczynką. Wiedziałem, że nigdy nie chciał jej zranić. W celu poprawienia mu nieco nastroju, pocałowałem go z czułością w usta i natychmiast zawstydziłem się tego gestu. Nigdy nie byłem dobry w okazywaniu uczuć. Jednak Atsushi wydawał się być zadowolony i oddał pocałunek z radością po czym położył głowę na moim ramieniu.
- co teraz zrobimy? - zapytał
- to w czym portowa mafia jest najlepsza - odparłem czując, że wstępuje we mnie nowa energia, żałoba po Gin nie znikneła ale zepchnąłem ją gdzieś w głąb mojej świadomości, teraz liczyło się tylko jedno, chodź by miało się to skończyć moją śmercią, musiałem dopaść Fiodora.
- czyli w czym?
- w zabijaniu, torturowaniu...
- nie zapędzaj się - pouczył mnie Atsushi
- czemu? - zapytałem, nie rozumiejąc o co chodzi młodszemu
- teraz pracujesz dla agencji, my tak nie postępujemy
- on zabił Gin - warknąłem że wściekłoscią
- wiem i odnajdziemy go ale ma się obyć bez 'specjalnych metod mafii'
- dobrze, niech ci będzie - zgodziłem się tylko dla świętego spokoju. Nie zamierzałem postępować na zasadach Atsushiego ani kogokolwiek innego. Jak znajdę Dostojewskiego pożałuje, że kiedykolwiek że mną zadarł.
CZYTASZ
Sukoku - Przejdziemy Przez To Razem
FanfictionChuuya boryka się z uzależnieniem i wciąż tęskni za Dazaiem, który opuścił go cztery lata temu. Pewnego dnia spotyka Osamu w parku, brunet dowiedziawszy się o problemach rudego postanawia mu pomóc. Czy Dazai będzie gotowy aby otworzyć się przed Naka...