2

65 8 7
                                    

Pov Chuuya:

Postanowiłem wrócić do parku i odnaleść telefon, jednak gdy dotarłem na miejsce, nigdzie go nie było, domyślilem się że ten idiota musiał go znaleźć i zabrać. Skrzywiłem się, przypomniałem sobie, że od czterech lat nie zmieniałem hasła i Osamu je zna, zrobiło mi się nie dobrze na myśl, że mógłby odczytać moje notatki, musiałam jak najszybciej odebrać od niego moją własność. Tylko, że to oznaczało, że będę musiał odwiedzić go w jego domu, na samą myśl poczułem okropny strach, jeśli tam pójdę wszystkie wspomnienia powrócą, ale przecież potrzebowałem telefonu i to jak najszybciej bo niedługo muszę już być w mafii. Tak więc w duszą na ramieniu udałem się do mieszkania osoby, którą tak bardzo kochałem.
Osamu mieszkał blisko parku więc już po kilku minutach stałem pod jego drzwiami i zastanawialem się czy wejść czy uciec, druga opcja była bardziej kusząca, jednak coś już sobie postanowiłem więc w końcu nacisnąłem dzwonek. Otworzył mi brunet ubrany w czarne spodnie i białą koszulę, wyglądał obłędnie a ja właśnie uświadomiłem sobie z całą mocą, że jestem w wyblakłych dresach. Po chwili uświadomiłem sobie coś jeszcze, Dazai w parku wyglądał inaczej, nie był tak ładnie ubrany, czyli musiał na kogoś czekać.
- cześć Chibi - powiedział brunet - czekałem na ciebie
- uh po co? - warknąłem jednak poczułem jak coś skręca mnie w brzuchu, Dazai na mnie czekał i to dla mnie się tak ładnie ubrał
- musimy porozmawiać - powiedział poważnie brunet
Skrzywiłem się bo zrozumialem skąd ta nagła chęć do rozmów, musiał czytać mój pamiętnik.

Pov Dazai:

Po przeczytaniu tamtego wpisu udałem się do domu, musiałem porozmawiać z Nakaharą a widziałem, że będzie chciał odzyskać swoją własność, więc chciałem się na to odpowiednio przygotować. Załozylem koszule a potem nakryłam stół i postawiłem na nim herbatę i jakieś przekąski. Potem zacząłem czytać starsze wpisy rudego. Czytałem o tym jak Chuuya za mną tęskni, że nikt inny nie może mu mnie zastąpić. O tym, że nie potrafi poradzić sobie z uzależnieniem i, że przez to nienawidzi sobie jeszcze bardziej. Zrobiło mi się go naprawdę żal i utwierdziłem się w przekonaniu, że muszę mu pomóc, za wszelką cenę. Niedługo potem usłyszałem dzwonek do drzwi, otworzyłem je i spojrzałem na rudzielca, wyglądał tak idealnie chciałem go przytulić ale zamiast tego poprostu zaprosiłem go do środka.

- czytałem twój pamiętnik - zacząłem bez ogródek
- nie miałeś prawa - powiedział rudy nrugając bardzo szybko i po chwili wybuchnął płaczem, płakał jak małe dziecko a ja nie wiedziałem jak go uspokoić. Po chwili podszedłem do niego i poprostu go przytuliłem, nie odepchnął mnie, co było dobrym znakiem, ale zaczął płakać jeszcze mocniej.
-Dla czego mnie zostawiłeś Osamu? - zapytał między szlochami - potrzebowałem cię a ty mnie zostawiłeś
- przepraszam - powiedziałem wiedząc, że to niczego nie naprawi - obiecałem coś Odasaku i musiałem dotrzymać obietnicy, ja zawsze ich dotrzymuję
- Chuya zachlipał mi w rękaw - brakuje mi ciebie
- mi ciebie też Chu
- naprawdę?
- tak, naprawdę ty moja krewetko. Obiecuję ci, że już cię nie opuszczę
- Chuya spojrzał na mnie załzawionymi oczyma - nie wierzę ci
- uśmiechnęłem się do niego leciutko - to uwierz, bo ja dotrzymuję obietnic. Już nigdy cię nie zostawię, przejdziemy przez to razem.
Chuya patrzył na mnie z jakimś nieodgadnionym wyrazem twarzy a ja nalałem mu herbaty i usadziłem przy stole.
- teraz musimy porozmawiać o twoich problemach z alkoholem i o atakach paniki
Chuya spłonął rumieńcem i nic nie powiedział
- chce pomóc ci sobie z tym poradzić - dodałem - czy potrafisz mi zaufać?
Chuya spojrzał na mnie z niedowierzaniem wiedziałem co sobie myśli, zaufać mi po tym wszystkim?
- Proszę Chuya, naprawdę chce ci pomóc, pozwól mi - spojrzałem na niego błagalnie i chyba zrozumiał, że mam dobre intencje bo uśmiechął się lekko, ale zaraz spochmurniał
- przecież jesteśmy z dwóch różnych organizacji - powiedział cicho - ich pracownicy się nie nawidzą, jak zamierzasz mi pomóc?
- najpierw musisz mnie odblokować - powiedziałem podając mu jego komórkę. Gdy to zrobił powiedziałem
- będę do ciebie pisać lub dzwonić i umawiać się na spotkania okej?
- okej - powiedział Nakahara z nieśmiałym uśmiechem
- będę z tobą, gdy będziesz mnie potrzebował, a jeśli będziesz miał ochotę na alkohol zadzwoń do mnie. A teraz chyba powinieneś iść do pracy, dochodzi dziesiąta.
- o kurwa - mruknął Chuya - zupełnie zapomniałem
- pospiesz się - uśmiechnąłem się do niego
odwzajemnił uśmiech i powiedział -dzięki
Zabrał swój telefon i wyszedł z mojego domu. Powinienem teraz iść do agencji ale strasznie mi się nie chciało, zastanawiałam się jak mam pomóc Nakaharze, bo oprócz tego, że pomogę mu samą swoją obecnością nie miałem lepszego pomysłu, narazie. W końcu coś wymyślę. Pomyślałem o swoich problemach. Czy potrafił bym powiedzieć o nich Chuuyi? Na sam pomysł uśmiechnąłem się ironicznie. Oczywiście, że nie. Nie byłem jeszcze gotów, może nigdy nie będę. Na samą myśl, żeby powiedzieć komu kolwiek o tym wszystkim robiło my się niedobrze. Nie chciałem żeby Nakahara dowiedział się o samookaleczeniu, nie jedzeniu, próbach samobójczych i tym moim dziwnym odczuciu, że wszystko dookoła mnie nie jest prawdziwie, że ja sam nie jestem prawdziwy, że to wszystko tylko koszmar, z którego się kiedyś obudzę. Chuya miał teraz na głowie własne problemy i nie potrzebował słuchać też o moich. Oczywiście gdy pracowałem jeszcze w mafii, przebywałem z Nakaharą prawie codziennie i chłopak musiał zauważyć, że coś jest ze mną nie tak, ale lepiej będzie jeśli pomyśli, że teraz jest już lepiej. Od zawsze udawałem, że wszystko u mnie w porządku, robiąc żarty z depresji i samobójstwa, udawałem szczęśliwego i niektórzy dawali się nabrać, ale nie Nakahara. On nigdy mi nie uwierzył, gdy z krwawiącymi rękoma zapewniałem go, że wszystko jest dobrze i, że poprostu się przewróciłem lub ktoś mnie zranił. Chuya potrafił czytać moje emocje lepiej niż ja sam. Może gdybym otworzył się przed nim to oboje mogli byśmy sobie pomóc?

Sukoku - Przejdziemy Przez To RazemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz