•rozdział 5•

213 12 6
                                    

Dzień minął mi naprawdę przyjemnie, dużo dowiedziałam się o Lloydzie. Wyjaśnił mi kiedy i czemu popadł w zaburzenia odżywiania oraz jak to jest z tymi jego mocami Oni. Na koniec poszliśmy się przejść do piekarni "Pychotka", którą prowadziła jakaś jego stara znajoma. Podobno była to jej kara bo była przez połowę życia kryminalistką i w ten sposób odpłacała swoje wszystkie złe akcje.

Weszliśmy przez śliczne drewniane drzwi przy których od razu zabrzmiał dźwięk małego dzwoneczka zwiastującego, że przyszły nowe osoby.
Natychmiast na wejściu poczułam cudowny zapach wszystkich wypieków. Pączki, rogaliki, babeczki. Pachniało wręcz przepysznie.

Zaczęłam rozglądać się po piekarni, zauważyłam, że była ona pomieszana z kawiarnia, na spokojnie można było usiąść przy paru stolikach i zamówić kawę bądź herbatę czy nawet kawałek jakiegoś ciasta. W środku panowała cudowna atmosfera. Podeszliśmy do lady, za którą stała dorównującą mi wzrostem niemal biało włosa dziewczyna, na oko 18 lat, miała śliczne oczy. Fiołkowe pomieszane z fuksją, cóż nie znam się na odcieniach więc powiem, że były one poprostu ciemno różowe.

-Cześć Harumi!-przywitał się z nią blondyn. Miała śliczne imię, Harumi. Takie nietypowe.-Jak tam idzie ci odkupowanie win?- uśmiechnął się na swoje słowa i na krótko zaśmiał. To przy niej się śmiał? Aha?
-Siema Lloyd, pracuje od 8:00 a jest już prawie wieczór, więc odkupowanie win idzie mozolnie oraz męcząco, ale wolę już to niż siedzenie w więzieniu. Kim jest ta dziewczyna?- zmierzyła mnie wzrokiem, te śliczne oczka pokazywały nienawiść, patrzyła na mnie jakbym co najmniej rodzinę jej wymordowała. A ja myślałam, że się polubimy.
-To tylko Elliza, dosłownie spadła z nieba a teraz ją trenuje bo okazała się być mistrzynią wiatru. A, do tego panuje nad pogodą.-złapał się za kark ewidentnie zmieszany, tylko... Czym zmieszany?
Dziewczyna mruknęła coś nie zrozumiale pod nosem i zaczęła coś klikać na kasie.
-Więc? Co dla was będzie?-Biła od niej nienawiść, myślę że w moją stronę. Nie mam pojęcia dlaczego, możliwe, że pomiędzy tą dwójką coś kiedyś było. Ale to tylko moje domysły. Głupi overthink.

Zamówiliśmy 8 croissant'ów z nadzieniem pistacjowym i malinowym bo podobno te najlepsze a do tego dla mnie małą mufinke czekoladową, bo musiałam wywiązać się z umowy.
Wyszłam z piekarni w trochę gorszym nastroju. Naprawdę nie rozumiałam co zrobiłam dziewczynie, że nagle mnie nie lubi.

Zmieniając temat, historia lubi się powtarzać nie? Znaprzeciw nas wyszła gromada potworów składających się z dymu. No kto by się spodziewał.
Znowu mieli włócznie czy cokolwiek to było w rękach i zmierzali w naszym kierunku.

-Czyli to jest ta cała armia Lily?-Zapytał z pogardą w głosie chłopak stojący obok mnie.
-Lilith, to Demony Lilith. Niech nie zmylą cie ich postacie, są naprawdę potężne. Wysysają moc żywiołu a do tego w niczym ci się nie przydadzą, bo są odporni na jakiekolwiek moce. Cóż, z wyjątkiem moich bo to jednak wiatr, nie żebym się chwaliła.-Powiedziałam aby rozjaśnić temat blondynowi ale ten wywrócił oczami odłożył torby z jedzeniem i wkroczył aby pokonać te biedne ludziki.

Stanęłam pod ścianą, nie wiedząc co robić. Nie byłam na tyle przygotowana aby włączyć się w bitwę. Tak jak ostatnio z resztą.
Lloydowi całkiem dobrze szło. Spinjitzu które wytwarzało podmuch wiatru trochę ich odpychało lub rozmywało ale nie znikali na długo. Zrobili podobnie co z Nyą, okrążyli go i zaczęli zabierać z niego moc, wyglądało to dużo straszniej niż ostatnim razem. Ku mojemu zdziwieniu tym razem pojawiła się jakaś kobieta, blondynka o długich i lśniących włosach unosząca się trochę nad ziemią.
Weszła w środek koła stworzonego przez dymne postacie. Stwierdziłam, że jest to Lilith ich twórczyni, bo kto inny? Już chciałam do nich podbiec gdy nagle Lilith machnęła ręką i zabieranie mocy Lloydowi się skończyło. Podeszła do kleczącego na betonie blondyna i złapała go za podbródek, nie wiedziałam co dokładnie mówiła ale 3 słowa usłyszałam perfekcyjnie.
"To tylko ostrzeżenie"

Po tych słowach wszystko zniknęło, Lilith i te stwory rozpłynęły się w powietrzu.

Lloyd wstał własnymi siłami, szybko do niego podbiegłam.
-Co to było?!-zapytałam łamiącym się głosem że strachu.
-Nie mam pojęcia...-powiedział szeptem zachrypniętym głosem.

☆☆☆

662 słowa, o wiele krócej niż zazwyczaj.
Jak wam się podoba dodanie Harumi to tej książki? Od razu wam powiem, że nie będzie ona miała znacznego wpływu na fabułę, może w czymś zamieszać lecz to będzie trwało tylko przez chwilę.

Co do Harumi, jest ona moją drugą ulubioną kobiecą postacią!! Możecie napisać czy wy również ja lubicie tak jak ja.

I koniecznie podzielcie się swoją opinią co do takich krótkich rozdziałów! Trzymajcie się! ♡

Obietnica || Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz