Wracajmy do domu - powiedział Jack. Nadal miał urwany oddech, tak samo jak ja.
Opieraliśmy sie czołami i czekaliśmy asz nasze oddechy sie wyrównają.
- Kocham Cię - wyszeptałam, nie zastanawiałam sie nad tym co teraz powiedziałam. Po prostu tak czułam.
- Ja ciebie też. Ale nie podoba mi sie ten Cam !. - odpowiedział Jack. Czy On jest właśnie zazdrosny?
Przecież Cam jest.... no właśnie kim jest dla mnie Cam?
Sama tego nie wiedziałam. Ale nie wybaczyłabym sobie gdyby coś z jednemu z nich sie stało.
Faktycznie znałam Cama krótko ale przynim czułam sie wolna.
Do tego Cam jest półbogiem, synem Afrodyty. Jeśli w ogóle to wierzyć. Chyba naprawde potrzebuje chociaż odrobinę odpoczynku.- Jack, prosze nie zaczynaj - zaczełam delikatnie ale byłam wyczerpana i nie zamierzałam sie z nim kłócić.
-Dobrze porozmawiamy o tym później , a teraz złap się i nie puszczaj - odrzekł uśmiechając się przy tym szeroko, zanim zrozumiałam o co mu chodzi skakaliśmy po budynkach jak ninja. No tak Jack jest wampirem, zawrotna szybkość, zapomniałam. Ciekawe co jeszcze potrafi?? Jeśli wierzyć w mity to mógł mieć najróżniejsze zdolności.
Mijaliśmy ulice a ja piszczałam jak oszalała , zwijając się przy tym ze śmiechu . Po kilku chwilach zaczęły mi łzawić oczy od szybkości.
- Jack , zatrzymaj się! - krzyknełam aby mnie usłyszał. Nie minęła nawet sekunda a ja dotykałam stopami ziemi . Jack patrzył na mnie jak na jakiś obrazek, wiatr rozwiewał mu włosy a księżyc rozświetlał oczy.
Po policzkach spływały mi ciepłe łzy. Jack wytarł je a potem delikatnie obcałowywał miejsce gdzie przed chwilą płynęły .
- Już lepiej?- zapytał z troską a jego głos był jak kojąca muzyka na kwiaścistej łące. - Wszystko dobrze- dopytywał się . Chyba go wystraszyłam swoim zachowaniem ?
Uśmiechnełam się do niego ciepło i wtuliłam w jego potężne ciało. Wiedziałam, ze jest silny ale teraz czułam jego mięśnie. Rozluzinił swoje ciało i odwzjamnił uścisk .
Moglibyśmy tak stać i stać . Ale jest zimno. Wiatr nie przestawał wiać a do tego na niebie pojawiały się ciemne chmury .
W jednej chwili zrobiło mi się potfornie zimno i po całym kręgosłupie przeszedł mnie dreszcz .
- Wejć do domu robi się chłodno - szepnoł mi do ucha i wypuścił z uścisku. Teraz dopiero się spostrzegłam, ze jesteśmy w ogrodzie moich dziadków. Licze na to , ze nie widzieli nas razem - Spokojnie twoim dziadkowie śpią - dodał Jack , tak jagby czytał mi w myślach. Jednym krokiem znalazł się ja dachu i wskazał głowa aby weszła do środka.
- Dobranoc - szepnełam i posłałam mu buziaka w powietrzu. On uśmiechnoł się szeroko pokazując swoje śnieżnobiale zęby i zniknoł w ciemności.
Weszłam po cichutku do swojego pokoju , nie chciałam obudzić babci i dziadka. Mam nadzieje, ze się nie martwili ale sądząc po tym jak słysze jak dziadek chrapie wszystko jest w porządku. Jednak postanowiłam sprawdzić. Weszłam po cichutku do sypialni dziadków. Nie myliłam się. Dziadek opatulał babcię ramieniem , a ona tak jagby uśmiechała się. Nie trzeba być wielkim odkrywcą aby widzieć, ze tych dwoje się mocno kocha. Wiedziałam, ze są szczęśliwi. Z głupkowatym uśmiechem powędrowałam pod prysznic.
Po 15 minutach wyszłam z łazienki. Ubrałam się w piżame i zaczęła rozczesywać włosy. Zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Cam . Nie wierzyłam w to zbytnio to nie jest możliwe. Afrodyta niegdyś nie była zbyt wierna . Ale i tak jej mąż jej wybaczal . Ale nigdy nie natknęła się ja wzmiankę o Camie.