Noc była chłodna i cicha. W oknach domostw panowała ciemność, a ulice zionęły pustką. Mój koń nerwowo przestępował z nogi na nogę, ale na szczęście zachowywał się cicho. Zerknąłem na Tuomasa, który siedział na drugim koniu tuż obok mnie. Widziałem po nim, że był podenerwowany, żuł dolną wargę, a palce zaciskał na wodzach tak mocno, aż pobielały mu kłykcie. Mimo to wciąż trzymał dumnie wyprostowane plecy i wpatrywał się czujnym spojrzeniem w ciemność.
Przyglądałem się mu przez chwilę, a następnie uniosłem twarz ku Księżycowi, który wisiał wysoko na niebie wśród migoczących gwiazd. Zniknął już w połowie, uświadamiając mi upływ czasu. Mógłbym przysiąc, iż dopiero była Pełnia, a teraz Nów ponownie zbliżał się nieubłaganie. Mój drugi Nów, podczas którego to ja byłem odpowiedzialny za odrodzenie Księżyca.
I naprawdę zgodziłem się wypuścić Kuu na tę jedną noc... Mógłbym nie dotrzymać obietnicy, mógłbym go okłamać, po prostu być równie dobrym kłamcą co on. Jednak nie chciałem tego robić, ponieważ oddałem mu moje serce. Pragnąłem mu zaufać, mimo iż przerażała mnie ta wizja.
Cóż innego mi pozostało? Skoro zdecydowałem się uwolnić go z celi, powinienem być konsekwentny. Jakim byłbym królem, gdybym tak łatwo zmieniał zdanie. Nawet jeśli ponowne uwięzienie Bóstwa zdawało się łatwiejszym rozwiązaniem.
Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Przecież właśnie to powiedział mi Kuu. Powiedział, że wybrałem trudniejszą drogę, kiedy zdecydowałem się okazać mu dobroć, zamiast ślepej przemocy. Miał rację.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk licznych kroków, które zaczęły zbliżać się w naszym kierunku. Zerknęliśmy na siebie z Tuomasem, porozumiewając się bez słów, i obaj dobyliśmy mieczy. Stal rozbłysła, odbijając srebrzysty blask Księżyca, kiedy ostrza skierowały się w stronę piątki mężczyzn wybiegających zza zakrętu. Ich szeroko otwarte oczy podążyły wzdłuż mieczy, po rękojeści, aż do przedramion i w końcu dotarły do naszych twarzy.
– Jesteście aresztowani pod zarzutem spisku przeciwko władcy, podpaleń i zamieszek – odezwał się Tuomas, kiedy uciekający mężczyźni zostali otoczeni przez królewskie wojsko.
– Kim jesteście? – warknął jeden z nich, którego szyja była niebezpiecznie blisko miecza Tuomasa. – Zapłacimy wam. Mamy dużo złota...
– Próbujesz przekupić samego króla, głupcze! – warknąłem, przyciągając spojrzenia buntowników. – Jutro osobiście was przesłucham i nie będę przebierał w torturach, by rozwiązać wam języki.
Mężczyźni pobledli.
– Aresztować ich – rozkazałem, a kiedy wojsko sprawnie obezwładniło szamoczących się i klnących buntowników, w końcu schowałem miecz do pochwy. – Wracajmy do zamku. Jutro czeka nas długi dzień.
– Skąd?! – Usłyszałem czyjś głos za plecami. Nie wiedziałem, który z więźniów znalazł w sobie odwagę, by zadać to pytanie. – Skąd wiedzieliście, gdzie będziemy? Kto wam na nas doniósł?
Zerknąłem na nich przez ramię.
– To ja tu jestem od zadawania pytań – odparłem zimnym tonem. – To ostatni raz, kiedy pozwalasz sobie zwracać się do twojego króla w tak bezpośredni sposób.
☾⋆
– Wyglądasz na bardzo zmęczonego – westchnęła wyraźnie zmartwiona matka, kiedy jedliśmy wspólne śniadanie. – Nie powinieneś brać udziału w nocnym aresztowaniu. To było niebezpieczne. Mogłeś przypłacić to życiem, Amadeusie.
Poczułem jej ciepłe dłonie na włosach, kiedy stanęła za mną i zaczęła je czule przeczesywać. Chociaż mój żołądek był pusty, nie byłem w stanie nawet patrzeć na jedzenie.
CZYTASZ
HIDE IN THE MOONLIGHT
Romance『zaĸończone, вoy х вoy』 Amadeus to następca tronu Vellamo, który szykuje się na przejęcie rządów, zastępując niedomagającego ojca. Jednym z jego obowiązków jako władcy jest dbanie o to, aby po każdym Nowiu Księżyc na nowo się odradzał, a na świecie...