Rozdział 8

309 45 21
                                    

WAŻNE: od teraz rozdziały HITM będą pojawiały się w soboty zamiast w piątki!

~~~

Po wspólnej kąpieli pomogłem Kuu ubrać się w nowe, tymczasowe ubrania. Do snu postanowiłem oddać mu jedną z moich koszul, która delikatnie na nim wisiała, a spod białego materiału prześwitywały czarne malunki na plecach. On zdawał się nimi nie przejmować, z tajemniczym uśmiechem pogładził materiały nowych ubrań, ale nic nie powiedział. Pozwolił mi zaprowadzić go z powrotem do komnaty, a całą drogę powrotną przyglądał mi się uważnie. W progu drzwi zapytałem go, czy jeszcze czegoś potrzebuje, jednak zaprzeczył, dlatego pożegnałem go i udałem się do siebie.

Czułem, jak moje serce bije szaleńczo na myśl, co zrobiłem. Wypuściłem Bóstwo z celi, by mieć je u swego boku. Wiedziałem, że ta decyzja będzie niosła za sobą ogromne konsekwencje, chociaż jeszcze nie byłem pewien, jak wielkie i jak bardzo mnie pogrążą.

Położyłem się na łożu i przykryłem kołdrą, jednak oczy wciąż trzymałem szeroko otwarte, ponieważ sen nie chciał nadejść. W głowie kotłowało się zbyt wiele myśli, bym mógł odpłynąć, a wszystkie krążyły wokół Kuu. Nie wiedziałem, ile czasu minęło, nim się poddałem i zdecydowałem się wyjść na taras. Otulił mnie srebrzysty blask Księżyca, a uszy popieścił nie tak odległy szum morskich fal. Tylko przez krótką chwilę myślałem, że jestem sam, nim dostrzegłem obecność drugiej osoby. Po drugiej stronie tarasu stał Kuu, wysuwając twarz w stronę Księżyca, który pieścił jego policzki.

– Znowu nie możesz zasnąć – odezwał się pierwszy, kiedy tylko go dostrzegłem.

– Tak – odpowiedziałem, chociaż to wcale nie było pytanie.

– Chciałbyś, żebym ci pomógł? – Zerknął na mnie kątem oka.

– Tak.

Uśmiechnął się delikatnie, wziął głębszy oddech, jakby chciał odetchnąć blaskiem Księżyca, i nie czekając na mnie, wszedł do mojej komnaty. Zerknąłem na prawie okrągły Księżyc wiszący nisko na niebie, nim poszedłem za nim. Wieczorem służba starannie pozasłaniała wszystkie okna, żeby w komnacie panowała ciemność, gdy będę spał, jednak Kuu miał zupełnie inny zamysł. Podszedł do każdego okna i poodsłaniał zasłony, wypełniając całe pomieszczenie srebrzystym światłem.

– Im bardziej próbujesz się przed nim schować, tym głośniej będzie cię wołał – wyjaśnił, kiedy spojrzałem na niego pytająco. – Nie chowaj się przed nami, Amadeusie. Należysz do nas i chcemy cię widzieć.

– Do was – powtórzyłem.

– Do mnie i do Księżyca.

– Jaka jest relacja między wami? – zapytałem niepewnie. – Ty jesteś jego, czy on jest twój? A może jesteście jednym? Jeśli tak, to czy on powstał z ciebie, czy ty z niego?

Kuu uśmiechnął się do mnie jednym kącikiem ust, ale nie odpowiedział. Zamiast tego bez oporów położył się w moim łóżku, widocznie na mnie czekając. Potrzebowałem snu, nie miałem co do tego najmniejszych wątpliwości, dlatego bez wahania położyłem się obok niego i otuliłem szczelnie kołdrą.

– Naprawdę nigdy nie śpisz? – zapytałem go, nim zdążył ułożyć palec na moim czole.

– Nigdy – potwierdził i nie dał mi szansy na odpowiedź, sunąc opuszką wzdłuż mojego nosa. – Śpij, Amadeusie.

Opuściłem powieki i zasnąłem.

☾⋆

Rano obudziłem się sam. Słońce wpadło do wnętrza mojej komnaty przez szeroko rozsunięte zasłony, otulając wszystko ciepłym blaskiem. Drzwi na taras były otwarte, a z zewnątrz dobiegał mnie szum morza i śpiew ptaków. Wiedziałem, że nie powinienem spodziewać się, iż obudzę się rano przy Kuu, jednak i tak poczułem nieprzyjemną pustkę, kiedy nie zastałem go u mego boku.

HIDE IN THE MOONLIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz