Rozdział 6

334 45 28
                                    

Do tej pory pocałunki znałem jedynie z opisów w romantycznych książkach, które czytałem w sekrecie przed ojcem, będąc księciem. Zostałem zaręczony jeszcze jako dziecko, więc nigdy nie groziły mi romantyczne podboje, a moje małżeństwo nie zostało skonsumowane. Jednak w przeciwieństwie do mnie Kuu doskonale zdawał się wiedzieć, co robi. Jego wargi były miękkie i zachłanne. Ocierały się o moje z taką intensywnością, aż poczułem ból, kiedy nieudolnie próbowałem odpowiedzieć na jego pocałunki.

Ścisnąłem trochę mocniej jego nadgarstki, a wtedy zwolnił. Pozwolił mi zaczerpnąć drżący oddech, by po chwili z powrotem przywrzeć do mnie wargami. Jednak tym razem jego język wsunął się do wnętrza moich ust. Poczułem dreszcze, które przeszły wzdłuż mojego ciała, ale o dziwo był to moment, w którym w końcu odnalazłem z nim wspólny rytm. Pocałunki stały się wolniejsze, ale intensywniejsze, aż z mojego gardła wydostał się niekontrolowany pomruk. Zamknąłem oczy i zupełnie się temu poddałem, a nawet sam do niego przywarłem, kiedy delikatnie się odsunął.

Wtedy jego zimne dłonie puściły moją twarz i ułożyły się na torsie. Zaczął mnie pchać, zmuszając, bym powoli wycofywał się na brzeg. To było dodatkowe utrudnienie, iść tyłem po piaszczystym dnie, walczyć z niewielkimi falami, a do tego przesuwać językiem po śliskim języku Bóstwa. Nie dziwne więc, że potknąłem się, nim jeszcze wyszliśmy z wody. Poleciałem na plecy, ciągnąc za sobą Kuu. Upadłem na mokry piasek już prawie na brzegu, a on upadł na mnie. Nie był zły, kiedy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Uśmiechnął się, wpatrując się w mnie świecącymi oczami, i zamiast wstać, usiadł na mnie w rozkroku. Teraz największe fale sięgały mi raptem do łopatek, wsiąkając w koszulę i po chwili uciekając z powrotem w głąb morza za kartami.

Zacząłem wodzić wzrokiem po nagim ciele Bóstwa. Było drobne, ale piękne. Idealne i symetryczne w każdym calu, jakby zostało wyrzeźbione przez najzdolniejszego artystę. Był tak piękny, iż nie mogłem się oprzeć pokusie, by go dotknąć. Ułożyłem mu dłonie na gładkich udach i zacząłem wędrować nimi w górę, po biodrach, wąskiej talii, aż na klatkę piersiową. Tam zatrzymały się na dłuższą chwilę i... Niczego nie wyczułem.

Kuu w tym czasie zajęty był rozpinaniem mojej koszuli i spodni. Zupełnie nie przejmował się poczynaniami moich dłoni. Gdy pochylił się nade mną, spragniony moich warg, zatrzymałem go.

– Zaczekaj – szepnąłem, a następna fala sięgnęła aż moich włosów.

– Pełnia nie będzie trwała wiecznie, Amadeusie – odpowiedział wyraźnie niezadowolony z mojego zwlekania. – Na rozmowy będziemy mieli jeszcze wiele nocy. Daj mi nacieszyć się moją ofiarą.

Cofnąłem dłoń, dopuszczając go do mnie. To nie było tak, że tego nie chciałem, bo chciałem. Pragnąłem jego warg i pocałunków, a moje ciało bez wątpienia pragnęło również czegoś więcej. Nasze języki znowu oddały się wspólnym pieszczotom. Wtedy ciało Kuu się przemieściło, przysunął się wyżej i gdy znowu opadł, z moich warg uciekło jęknięcie. Obdarzył mnie ostatnim namiętnym pocałunkiem, a następnie wyprostował się, wsuwając mnie głębiej w siebie. Spojrzałem na jego piękne ciało, nie wierząc, iż naprawdę pozwolił mi siebie posiąść. Odgarnął długie, srebrzyste włosy na plecy i zaczął się poruszać, sprawiając mi nieziemską przyjemność. Uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony z moich reakcji, jednak sam zdawał się nie czerpać z tego takiej przyjemności jak ja. Jego ciało nawet nie było podniecone.

Wbiłem palce w mokry piasek, zupełnie się poddając obezwładniającemu mnie uczuciu. To było cudowniejsze, niż mógłbym sobie wyobrazić. Nie wiedziałem, czy seks zawsze był taki, czy była to zasługa Bóstwa. Pragnąłem, by to nigdy się nie kończyło, jednak nasilające się mrowienie i łaskotanie w dole mojego ciała zapowiadało nadejście orgazmu. Kuu jakby to wyczuł i delikatnie przyśpieszył ruchy, a jego dłonie oparły się na moich biodrach.

HIDE IN THE MOONLIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz