Rozdział X

48 5 7
                                    

- Boże, Hawkie... Jesteś tu.. I tak zostań, nigdzie nie idź..! - powiedziałam zmachana.
- N..-nath..? Skąd ty masz...
– Miraculum królika? Długa historia, w każdym razie nigdzie nie idź i nie atakuj, a wszystko będzie dobrze. Ufasz mi?
– Tak, ale.. skąd wiesz co chciałem zrobić? - był zdezorientowany.
- Jak już wspomniałam długa historia, lecz tak będzie lepiej, tylko sobie zaszkodzisz. Przyszłam tu by cię powstrzymać i mam nadzieję że nie przyjdzie ci już więcej do głowy nic głupiego.
– Nie wiem co powiedzieć, ale jeśli to na pewno ty, to nie widzę powodu dla którego nie miał bym cię posłuchać..

Cmoknęłam go w policzek i wróciłam tam skąd przyszłam.
- I jak? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Wiesz.. wydaje mi się że dobrze, tylko pozostaje poczekać aż dojdzie do siebie bo chwilowo jeszcze jest w słabym stanie, ale zaraz wszystko wróci do normy i musisz wiedzieć że on nic z walki nie pamięta łącznie z tym że znasz jego tożsamość. Jeśli chcesz być z nim szczera to sama musisz mu o tym powiedzieć.
- Tak wiem, ale to już moja sprawa.

– Nath..? - usłyszałam Władcę Ciem i od razu do niego podbiegłam.
- Boże, nic ci nie jest?
– Nie, a czemu miałoby być?
– Bo... - tu się lekko zawahałam. - Bo nie mogłam cię znaleźć! - powiedziałam na jednym wdechu.
- Biedna moja, a tak w ogóle to co ty tu robisz?! - był wyraźnie zaskoczony.
- No bo wiesz.. lepiej się poczułam więc postanowiłam cię poszukać gdyż zniknąłeś.
– Nie wiem czy ty mnie wkręcasz czy to ze mną coś nie tak, ale nic nie pamiętam..

Może i lepiej.

- A na pewno już się lepiej czujesz?
– Tak, jest lepiej choć nie perfekcyjnie. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- To dobrze że lepiej, ale musisz na razie siedzieć w domu, okej? Będę tam z tobą.
– Tak, tak, okej i dziękuję.

Kontem oka zauważyłam jak biedronka obdarza mnie karcącym spojrzeniem. Co z tym dzieciakiem nie tak? Albo i ze mną? Może mam jakieś zwidy czy coś..? Nie no nie możliwe przecież ona dosłownie mnie nie cierpi. Ale czy mogę się do tego przyczepić z wiedzą że jestem w związku z jej wrogiem, użyłam Miraculum do złego celu i bronię "złoczyńcę"?
Ja już nic z tego świata nie rozumiem.

Razem z Hawk'im udaliśmy się do rezydencji i chwilę odpoczęliśmy.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie. Czułam jego rękę na mojej głowie, lekko przeczesującą moje włosy.
- Gabe... - powiedziałam niepewnie.
Prędzej czy później musiałabym mu o tym powiedzieć.
- G..Gabe..? Skąd ty... - był wyraźnie zszokowany.
- To.. długa historia..

Chciałam być z nim szczera więc zaczęłam dokładnie opowiadać wszystko co się wydarzyło, z małą różnicą, a mianowicie tym że zamiast Czarnego Kota na miejscu był Adrien. W końcu nie wiem czy chciałby abym wyjawiła jego sekret.

- A więc już nie mamy tajemnic? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Nie, już nie. - zarwałam z jego klatki piersiowej Miraculum.
- Chodź, pójdziemy do Adriena go przeprosić za wszystko.. należy mu się, ale nie wiem czy same przeprosiny tu pomogą..
– Pożyjemy, zobaczymy. - sposób w jaki to mówił był bardzo spokojny.
- Pójdę się jeszcze napić. - poszłam do kuchni, a on zaraz za mną.
Nie zdążyłam jeszcze wyjąć sobie szklanki, ale zdążyłam poczuć  jak Gabriel łapie jedną ręką tył mojej głowy, a następnie jego ciepłe wargi, tuż na swoich.
- Wiesz, nigdy bym się nie spodziewała że znajdę się w takiej sytuacji z kimś innym niż Władcą Ciem. - zachichotałam.
- No widzisz, nie znajdujesz. - uśmiechnął się, a ja żartobliwie przewróciłam oczami.

Potem już zapomniałam po co tak naprawdę tu przyszłam.

Wyciągnęłam rękę i dałam mu nią znak aby szedł za mną.
Zatrzymaliśmy się przed pokojem Adriena.
Chyba zauważył że się denerwuje i objął mnie ramieniem.
- Heeej.. Będzie dobrze.
– Mam nadzieję. - otworzyłam drzwi i westchnęłam.
Niepewnie stawiając kroki zbliżałam się do łóżka na którym siedział nastolatek.
Słyszałam cichy szloch, wiedziałam że to częściowo przeze mnie. Obwiniałam się w myślach.

Kurde.. gdybym wtedy go powstrzymała..? Przeklęta broszka.. Gabriel zaatakował ze względu na mnie.. jedna osoba, tyle problemów sprawia, a bardziej sprawiam.

Miałam być pocieszeniem dla tego dziecka, a teraz tylko dokładam mu problemów, wręcz traumatyzuje... Nie zapominając o tym że sporo ma już zmartwień gdyż jest Czarnym Kotem, czego dalej nie potrafię sobie wyobrazić, a tym bardziej tego że dosłownie jego największym wrogiem jest jego własny ojciec.
Biedny, ma zaledwie kilkanaście lat, a przeżył więcej niż średnia paryżan.

Z przemyśleń wyrwał mnie głos.. brzmiał nie zbyt wesoło.
Jest mi tak cholernie go żal.. Nie wybaczę sobie tego nigdy...

- O co chodzi? - zapytał podnosząc wzrok.
- Wiesz o wszystkim, prawda..? - złapałam jego ukrytą za plecami rękę.
- Co nieco tak, Władco Ciem.
– Adrien ja wszystko ci wytłumaczę.. przepraszam, synku. - te słowa zabrzmiały aż niewiarygodnie.

Słuchałam tak ich rozmowy, zatrzymało się na.. "najpierw robiłem to dla Emilie"...
- Ale ona i tak nie żyje.
– Wiem, zdałem sobie z tego sprawę. Co prawda trochę późno, ale zdałem. Potem jednak gdy pokochałem kogoś innego - tu poczułam jak patrzy na mnie i nieco mocniej ściska moją dłoń. Lekko się zarumieniłam. - mając tu na myśli Nathalie, zacząłem walkę pod hasłem "odzyskać jej zdrowie", a teraz..? Nie wiem co robić, Przepraszam... - wyznał.
To słodkie że się tak dla mnie poświęca.
- Rozumiem, robiłeś to z miłości i bez wiedzy iż twój wróg.. to twój syn.

Na twarzy Gabriela widać było ogromne zdziwienie.
- Wróg..? Co masz na myśli..?
– Plagg.. chodź tu - zza pleców chłopaka wyleciało kwamii, a starszy z Agreste'ów stał nie ruchomo. Po jego policzku spłynęła łza.
- To... Kwamii?
– Ta, jak widzisz. We własnej osobie.. A jeśli chodzi o Nathalie to rozmawiałem ze strażnikiem. Powiedział że jeśli nie będzie używała Miraculum, będzie się oszczędzać i nie wysilać to, po niestety.. długim czasie może zobaczymy jakieś poprawy w jej zdrowiu, jeśli to nie pomoże to dopiero jakieś rytułały czy coś. - powiedział już łagodniej chłopak.

W końcu po chwili nastolatek im wybaczył. Nie było o to ciężko.
Od tych zdarzeń minął już jakiś czas, a Nathalie czuła się.. cóż, lepiej.

Siedząc na miękkiej kanapie w salonie, wpatrywałam się to w jednego Agreste'a, to w drugiego.. i tak na zmianę.
- Coś się stało? - zapytali równocześnie.
- Nie, ale tak sobie myślę, jakie to szczęście że was mam. - lekko się uśmiechnęłam.
Młodszy z nich oparł głowę o moje ramie, a drugi- Gabriel, położył rękę tuż na mojej, splatając nasze palce.
- To co oglądamy? - zapytał Adrien, a ja złośliwie patrząc na Gabriela włączyłam jakiś horror. W odpowiedzi dostałam jego załamane spojrzenie.

Koniec

Jak tam wam się czytało? Mam nadzieję że nie było najgorzej gdyż jest to moja druga książka i miałam trochę na głowie gdy to pisałam... Obiecałam że ta opowieść będzie na moim koncie gdzieś pod koniec grudnia/początek stycznia, ale nie był to dla mnie dobry czas więc niestety trochę(bardzo) się spóźniłam za co BARDZOOO was przepraszam ;_;
Z góry dziękuję jeśli coś po sobie zostawiłeś bądź nie, albo chociaż by za to że przeczytał*ś do końca♡
Jeśli zauważysz tu jakieś błędy, proszę napisz w komentarzu pod danym rozdziałem, bardzo mi to pomoże<3
Dziękuję mojej siostrze za wspieranie moich jakże "cudownych" pomysłów i mam nadzieję że do zobaczenia niedługo;)) Zuelciaa~

„Narodzenie Mieszanych Uczuć&quot; GABENATHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz