Bluza

109 6 10
                                    

Gdy się przebudzałam Mii nie było już przy mnie . Przerażona poderwałam się jak szalona zapominając o poprzedniej nocy podczas której zadano mi wiele bólu . -kurwa Mac - jęknęłam z bólu spadając z łóżka na kolana podpierając się dłońmi . Ból żeber był tak silny że łzy same spływały mi po policzkach .
- Rachel?- usłyszałam cichutki głos dziewczynki . Podniosłam wzrok na dziewczynkę która stała przestraszona przytulając różowego pieska .
- hej słoneczko , przepraszam ale boli mnie brzuch , zejdziesz do kuchni i poczekasz tam na mnie ? Zaraz zejdę - uśmiechnąłam sie lekko chodź ból który towarzyszył mi przy wstawaniu był okropny . Mała odrazu sie uśmiechnęła i uciekła na dol. Ja zebrałam ile sił miałam i ruszyłam do łazienki . Umyłam twarz wodą spięłam włosy w luźnego koka i gdy miałam już wychodzić spojrzałam przerażona na sweter który był z tyłu cały zakrwawiony . Boże święty spojrzałam przerażona . Tak bardzo bałam się go podnieść do góry. Musiałam coś znaleść co mogę ubrać by nie było widać tych plam . Rozejrzałam się po łazience i natrafiłam na zwykłą czarna bluzę z kapturem. Trudno najwyżej będę się tłumaczyć . Najdelikatniej jak się dało zdjęłam sweter i przyjrzałam się siniakom które znajdowały się na żebrach, kręgosłupie i łopatkach . Wszystkie szramy ciągnęły się przez całą długość pleców . Przerażona przymknęłam powieki biorąc kilka oddechów . Założyłam bluzę i ruszyłam na dół . Przy stole tak jak prosiłam siedziała Mia przytulona do pluszaka . Patrzyła na bajkę która leciała w salonie . Była naprawdę piękna dziewczynka o idealnie lśniących włosach i zielonych oczach . Lekki uśmiech wpłynął na moje usta gdy przyjrzałam się dziewczynce która marszy nosek przyglądając się obrazkowi  .
- Głodna?- zapytałam a mała odrazu odwróciła głowę w moją stronę energicznie nią poruszając - chyba mam ochotę na jajecznicę - powiedziała nieśmiało patrząc na swoje drobne rączki.
- A co ty na to by mi pomóc ?- zapytałam zachęcająco by rozweselić dziewczynkę . Ta bez odpowiedzi pobiegła do kuchenki i machała bym również do niej dołączyła. Puściłam muzykę w radiu i razem zaczęliśmy przygotowywać składniki . Podczas gotowania śmiałam się i wygłupiałam razem z Mia która latała jak szalona po kuchni i przynosiła składniki . Po chwili drzwi z domu się otworzyły a w nich stanął Vincent. Jego oczy były podkrążone a twarz bardzo zmęczona lecz po zobaczeniu siostry która na jego widok o mało się nie przewróciła ze szczęścia na jego usta wpłynął szczery uśmiech . Uśmiechnęłam się pod nosem a po chwili jego wzrok spoczął na mnie a następnie na bluzie .
- przepraszam pobrudziłam swój sweter i nie miałam co innego ubrać. - powiedziałam cicho bo było mi głupio że ruszyłam jego rzeczy bez pozwolenia. - to tylko bluza , dzień dobry - powiedział a na jego usta wpłynął szczery uśmiech . Byłam zdziwiona jego dobrym humorem ale pokiwałam głową i również się przywitałam . - idźcie umyć ręce a  ja za chwilę przyniosę śniadanie - powiedziałam i odwróciłam się aby nałożyć danie na talerz . Wyciągnęłam jeszcze jeden dla Vincenta a następnie sztućce które ułożyłam na stole. Wyjęłam sok pomarańczowy i butelkę wody którą położyłam na stół , następnie szklanki i gdy już wszystko było gotowe zawołałam rodzeństwo do stołu . Gdy oboje już siedzieli a wszystko bylo gotowe ja również zajęłam miejsce obok nich . Usiadłam na przeciw mężczyźnie a Mia obok mnie . - smacznego - powiedziałam i ruszyłam do kuchni . Potrzebowałam kawy więc zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki . Gdy już znalałam i sobie przygotowałam to czekałam aż woda się zagotuje . - nie zjesz z nami ?- usłyszałam głos za sobą . Odwróciłam głowę i zastałam mężczyznę opierającego się o framugę drzwi. - zjem tylko zawsze z rana piję kawę - powiedziałam zalewając wrzątkiem kawę . Gdy już chciałam wziąć kubek i ruszyć do jadalni zatrzymały mnie słowa mężczyzny . - Mia powiedziała że gdy wstała klęczałaś na podłodze i płakałaś , czy to prawda ?- zapytał poważnie . Czułam że jego wzrok wypala moje plecy . Westchnęłam bo wiedziałam że się wygada dlatego jak najszybciej ją wygoniłam do kuchni . Przymknęłam powieki biorąc kilka wdechów i się odwróciłam w stronę mężczyzny . - wstałam z silnym bólem brzucha ale zażyłam leki i czuję się lepiej - mruknęłam uśmiechając się słabo i ruszyłam z kawą do salonu mijając mężczyznę . - ja już zjadłam ! Teraz wasza kolej - podśpiewywała dziewczynka w naszą stronę. - dobrze słoneczko my już też wcinamy . Powiedziałam i zajęłam miejsce. Po zjedzonym posiłku posprzątaliśmy wspólnie a następnie mała poszła pobawić się do pokoju . Mężczyzna poszedł wziąć prysznic a ja zabrałam kawę papierosy i ruszyłam na taras. Zajęłam jedno miejsce z wolnych krzeseł i spuściłam głowę w dół . Byłam zmęczona nie widziałam co robić . Bałam się wrócić do domu a jednocześnie musiałam , nie mogłam nikomu powiedzieć co się stało a jednocześnie nie umiałam udawać że wszystko jest w porządku . Przetarłam dłońmi  zmęczoną twarz i upiłam łyk kawy.
- Rachel - usłyszałam tuż nad sobą . Podniosłam wzrok i ujrzałam mężczyznę z mokrymi włosami wygodnym dresie i kubkiem w dłoni . - mogę się przysiąść ?- zapytał a ja pokiwałam głową wskazując dłonią na krzesło naprzeciw .
- twoja mama została przewieziona do najlepszego prywatnego lekarza w kraju . Zajmą się nią najlepiej jak sie da . Niedługo będzie operowana a później przewieziona blisko ciebie - usłyszałam a moja mina była kamienna . - żartujesz sobie ? Moja mama została przewieziona będzie operowana a ty mi nie powiedziałeś słowa  powinnam tam przy niej być?!- podniosłam się w tak szybkim tempie że ból pleców przeważył na tyle że kubek z kawą wylądował na mężczyźnie a ja na kolanach . - kurwa Rachel .. co się dzieje - po chwili poczułam dłonie na swoich biodrach - błagam nie dotykaj załkałam z bólu . Chwyciłam rękę mężczyzny którą wystawił  i po chwili się podniosłam . Minęłam go i weszłam do domu, chciałam jak najszybciej stąd uciec . Chwyciłam torebkę i gdy już chciałam opuszczać dom poczułam szarpnięcie. - zostaw mnie- krzyknęłam patrząc złowrogo na mężczyznę a następnie przeniosłam wzrok na kropki krwi które ciągnęły się od wyjścia na taras aż do nas . Przerażona spojrzałam na mężczyznę który był wściekły . - w tej chwili zdejmij bluzę - nie brzmiał spokojnie . Miałam wrażenie że rozmawiam z diabłem . Jego głos był ostry jak brzytwa a szczęka zaciśnięta tak mocno że bałam się że zaraz sobie połamie zęby . Popatrzyłam na niego błagalnie i pokiwałam przecząco głową . Byłam przerażona nie wiedziałam co mam robić .
- Rachel proszę cię zdejmij tą pieprzona bluzę, chce pomóc nie będę zadawał pytań obiecuję . - jego głos był nadal stanowczy lecz już mniej groźny . Byłam w pieprzonej pułapce . Załamana chwyciłam za końcówki włosów i kucnęłam .
- pozwól mi wyjść i zapomnieć o tym dniu proszę - szepnęłam błagalnie . Po chwili poczułam że się unoszę . Jego dłonie znajdowały się pod moimi kolanami, był delikatny . Po Chwili poczułam jak sadza mnie na czymś twardym. Usiadłam na krześle  przodem do oparcia.
- rozetnę bluzę , po prostu siedź i się nie ruszaj - powiedział głośno i wyraźnie . Oparłam się czołem o krzesło i po prostu siedziałam . Nie miałam gdzie uciec ani jak . Byłam w pieprzonej pułapce z której nie umiałam wyjść .
- może boleć - mruknął Vincent a po chwili poczułam jak materiał odkleja sie od ran które znajdywały się na plecach . Dźwięk wciąganego powietrza mężczyzny łamał mi serce , nie powinien tego oglądać nie powinien to był mój ból mój i to ja miałam go znosić a nie ktokolwiek inny . Było mi głupio czułam wstyd. Co on sobie o mnie pomyśli ? A co jeśli mnie zwolni ?

730 & care daysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz