Marcel wrócił wczoraj o dziewiętnastej do domu. Rozmawialiśmy chwile, a później postanowiłam wracać do willi.
Chociaż mimo tego, nie wróciłam do niej.
Było późno, a w mojej głowie kotłowało się od myśli, co różowooki miał na myśli pisząc tę zagadkę? Miałam już kilka przykładów co do miejsc i wiedziałam, że jedno z nich było prawdopodobnie dobre, ale nie wiedziałam które.
Dziś był dzień, w którym mieliśmy się spotkać. Dziś był osiemnasty marca, a ja chodziłam po uliczkach szukając miejsca, w którym był jednocześnie spokój i cierpienie oraz cisza i chaos. Miałam się tam zjawić podczas dnia oraz nocy. Czyli o jakiejś piątej lub szóstej godzinie, a gdy patrzyłam na godzinę to była czwarta nad ranem, więc za niedługo powinienem był się pojawić.
Około czwartej trzydzieści znalazłam to miejsce, po czym usiadłam na murku, by poczekać na chłopaka.
Niebo dziś, było wyjątkowo czyste, a księżyc znikał już powoli, co zwiastowało, że za chwilę nadejdzie chwila, na którą tak czekałam.Patrząc tak na niebo zrozumiałam, że jestem w złym miejscu, a miejscem w zagadce jest coś kompletnie innego.
Jeśli to nie będzie to miejsce to się powieszę, przysięgam.
Opuściłam posesje kościoła... No co myślałam, że jest to kościół. Chciałam przesiedzieć do jego spotkania na murku, ale zrozumiałam, że miejscem jest coś innego. Zaczęłam biec drogą, na której widniały kałuże przez deszcz i które ochlapały mi nieco spodnie, ale nieprzejmując się tym biegłam dalej.
Co ten chłopak miał w głowie dając mi jeden dzień na rozmyślanie tej zagadki?
Biegłam tak szybko, że Pan od w-f byłby dumny.
Oddychając szybko otworzyłam furtkę i poszłam kilka kroków do przodu, by po chwili upadnąć na mokrą trawę.
Jak nie Kaleb, to ona musi być mokra.
Pomyślałam patrząc na niebo. Furtka wydała dźwięk co oznaczało, że ktoś ją otworzył. Usiadłam po turecku na trawie i spojrzałam w jej kierunku. Jak się okazało do miejsca, w którym się znajdowałam wszedł mały chłopczyk z błękitnymi włosami. Ubrany w białą bluzę dziecięcą oraz spodnie. Na oko miał około dziesięciu lat, ale pozory mogą mylić.
Sama się o tym przekonałam.
Raz zauważyłam dziewczynę i zapytałam ją, czy może mi powiedzieć, gdzie jest toaleta. Jak się okazało nie była to dziewczyna, a nauczycielka ucząca baletu w naszej szkole.
Chłopczyk przeniósł na mnie wzrok i zaczął iść w moim kierunku jakby nigdy nic.
- Hej - przywitał się i usiadł obok mnie.
Z zdezorientowana pomrugałam oczami.
- Hej? - bardziej zapytałam niż odpowiedziałam.
Chłopczyk się zaśmiał, a palcem wskazał na swoje oczy, które były... były one różowe.
- Jezu nie poznałam Cię, czemu jesteś w postaci dziecka? - zapytałam go rozumiejąc, że to jest chłopak od zagadki.
- Gdy byłem mały wypiłem eliksir nieśmiertelność i taka uroda mi już pozostała. A wracając do spraw tych bardziej poważnych to, wiesz w ogóle czemu oni Cię cały czas porywają?
- Nie.
- Ja też nie, ale wiem, że w naszym świecie dwie najgroźniejsze grupy mafijne, polują na Ciebie, obie strony chcą na tobie zyskać. Naszą robotą jest tylko to, by cię zanieść do szefa. Chociaż nie, bo my sami nie wiemy kim jest szef, po prostu mamy Cię złapać i przynieść, później dostajemy listę pytań oraz tortur, które możemy robić na tobie od przyjaciela szefa. Jeśli Cię to interesuje to nie, nikt z nas nie widział szefa ani go nie słyszał, wysyła nam on swojego przyjaciela, by nam przekazał pieniądze za pracę oraz informacje, nie wiemy nawet dlaczego mamy Cię porwać, po prostu tak ma być i tyle.
CZYTASZ
Odnajdz mnie w blasku księżyca
FantasiOpowieść mówi o szesnastoletniej Nikoli Linson, która w wieku dwunastu lat odnalazła swojego brata po tym jak rodzice oddali ich do rodzin zastępczych. Nikola wraz z bratem i jego przyjaciółmi ma nadprzyrodzone moce. Nik jest najsłabsza z nich wszys...