Rozdział 1
Był piękny ranek Mia stwierdziła
, że zrobi niespodziankę dla własnych przyjaciół, kupiła bilety na występ lotniczy stwierdziła, że pokaże bilety przy śniadaniu. Łatek napisał wszystkim żeby schodzili bo woleli rano darci mordy żeby sąsiadów nie obudzić. Mia była pierwsza w salonie gdzie jedli śniadanie Kiedy wszyscy usiedli Mia pokazała bilety.
-Skąd masz te bilety?!- Spytał Oshee.- Na co te bilety. Czy to bilety na dzisiejszy występ lotniczy.
-Zgadza się Oshee.- Odpowiedziała Mia.- Stwierdziłam, że trochę napiszę książek co ostatnio odkryłam i sprzedałam tak tyle żeby wystarczyło na niespodziankę.- Uśmiechnęła się.
-Kiedy zdobyłaś te bilety!?- Podejrzliwie spytał Nick.- Chyba nikomu nie ukradłaś ich komuś?
-Pamiętacie wczorajsze wiadomości.- Zaczęła tłumaczyć.- To ja jestem ostatnim tajemniczym kupcem.
-Jak to zrobiłaś, że zdążyłaś kupić bilety?- Do pytała ją Abi.
-Wcześniej stałam tak 5/6 godzina.- Odpowiedziała dumnie.
-Ty o 5/6 godzinie no chyba kłamiesz.- Powiedziała Abi.- Nigdy nie widziałam cię na nogach przed 9.
- Ja widziałem raz.- Powiedział zastępca Mii.- W końcu zobaczę na żywo ich sztuczki.
-O której jest ten pokaz?- Spytał się Apollo.
-14:30 jest pokaż.- Odpowiedziała.
Dokończyli jeść Mia poszła do pokoju żeby czymś zająć.
Rozdział 2
Była 14:15 wychodzili z domu każdy poszedł nawet Gwiazdka. Mia się zamyśliła zastanawiała się czemu Sandy, Luna, Łatek i Pusia milczały jak mysz pod miotłą, rozumiała Łatka i Pusię bo to są osoby mniej mówiące ale Luna i Sandy mówią często a mówiły musiało coś ich dręczyć. Mia się wywaliła na kogoś kwiaty. To były kwiaty starej znajomej Mii.
-Przepraszam Milka za kwiaty ja....- Mia stając a później chyląc się przepraszała ale Milka jej przerwała.
-Nic się nie stało wiem, że jesteś nie z dara- Powiedziała.- Co się stało ze twoim skrzydłem?
-Długa historia.- Odpowiedziała Mia.- Nie mamy czasu bardzo się śpieszymy.
I pobiegła a za nią Abi.
-Czemu uciekłaś od niej?- Spytała się Abi.
-Wolę nie mieć z nią kontaktu.-.Zaczęła Mia.- Ona prawie zrujnowała życie Dominiki i Czarnej Burzy.
-Czekaj co?!- Spytała Dominika.
-Powiedziała mi.- Odpowiedziała Mia.
Rozdział 3
Już byli na pokazie w momencie wiatr zawiał mocno. Jeden z lotników spadł na drzewo żywy ale miał złamaną łapę i skrzydło Mii przypomniał się wspomnienie kiedy ona spadła na drzewo i złamała skrzydło a dziś nie wyglądało żeby tak mocno wiało. Czy ktoś kieruje pogodą czy jednak ona przynosi pecha.
-Młhahaha!- Za śmiał się ktoś.
Mia coś poczuła jak by ktoś dotkną w styłu, Mia złapała za coś i rzuciła na przód i nikogo nie było widać czy ona źle czuła czy na serio ktoś chciał złapać Mie. Zauważyła Leon Moon z magicznym kamieniem wiatru i berło.
-Nie płaczcie tam!- Krzykła Mia, drużyna się posłuchała i brzeli głowę na dół ale na resztę było za późno.
-Uciekajmy! Szybko za nim nas złapią!- Krzykną Oshee.
-Oki, właśnie miałam to mówić.- Powiedziała przywódczyni drużyny.
Rozdział 4
Uciekli do domu Luna płakała ze strachu.
-Co się dzieje?- Spytał się Nick- Feciesz jest ładna pogoda i nie wieję to jak wiatr się pojawił na chwilę a to duży.
-Leon Moon ma kamień wiatru i berło.- Powiedziała Mia.- Moje przeczucie tak powiedziało. Ale nie wiem co robić.- Mia zaczęła panikować.- Nie wiem co mam robić.
Luna bardziej była przerażona Mia wiedział, że Lunę od rana coś dręczy.
-Luna co się dzieje?- Spytała się jej siostra.
-Wczoraj moja koleżanka pobiła kolegę.- Zaczęła.- Starałam się pomóc broniąc go ale sama zostałam pobita.
-Zapamiętaj te zdanie, które za chwilę powiem.- Powiedziała Mia.
-Dobrze Mia.- Uspokoiła się.
-Bohaterem jesteś w tedy kiedy bronisz słabszych.- Powiedziała Mia, Luna się uspokoiła i przytuliła własną siostrę.- A dziś cię nauczę jak to zrobić.
-Jak niby!?- Spytał niecierpliwie Łatek.
-Mam pomysła.- Powiedziała Mia.- Ja odwrócę uwagę, Oshee i Nick atakują Leon Moon, Łatek, Pusia i Luna idą w krzaki za wypadek jak by za atakowali Abi i Sandy, a Abi i Sandy starają się zniszczyć Berło, a Dominika zabierze jej kryształ wiatru. Jesteście ze mną.
Wszyscy dali równocześnie żółwiki.
Rozdział 5
Mia biegła starając zwrócić uwagę tylko na siebie. Uciekając skoczyła na te same drzewo co spadł 1 z lotników i był tam.
-Aaaaa!- Krzykła Mia.
-Spokojnie księżniczko nie jestem opętany posłuchałem cię.- Powiedział.
Mii ulżyło myślała jak ich przechytrzyć.
-Nie mów do mnie księżniczka tylko Mia i pożycz mi okulary lotnicze.- Powiedziała Mia.
-Po co ci jak nie możesz latać?- Spytał.
-Kto powiedział o lataniu.- Odpowiedziała. Na szczęście dał jej możesz je zatrzymać i tak mam takich okularów w domu że 100.
-Chodźcie do mnie warianty.- Za śmiała się Mia.- Co nie możecie mnie złapać.
-Ja to zrobię!- Krzyknęła Karisy.
Złapała Mie i ściągnęła jej z oczów okulary lotnicze.-I co teraz zrobisz.
-Leon moon sprawdź kieszenie i bok gdzie było berło.- Powiedziała Mia.
-Szlak znowu przegrałam.- Krzykła Leon Moon. Karisy zrobiła Mii bliznę na oku i uciekła, Mia złapała te oko zranione.
-Wszystko w porządku?- Spytała Dominika.
-Mam ranę oko ale żyję.- Odpowiedziała Mia.- I jestem głodna.
-Tak to Mia.- Powiedział Oshee. Dominika opatrzyła ranę.
-A i Oshee weźmiesz z drzewa rannego lotnika?- Spytała się Mia.
-Oczywiście.- Odpowiedział. Mia stała żeby oddać okulary ale on odmówił.