Był piękny poranek Mia patrzyła coś na telefonie, nagle zauważa wiadomości na ochotnika do drużyny. Mia jednak była ostrożna i wolała marpierf ją poznać. Mie ciekawiło członek grupy w innym mieszkaniu. Wstała z kanapy i poszła z domu nie informując nikogo. Zauważyła suczkę o brązowym futrze i dziecięcym ubraniu.
-Na 4 słońca.- Powiedziała do siebie.- Jakaś następna osoba, która ma nietypowy ubiór.- Podeszła do niej.- Ty chciałaś dołączyć do drużyny o imieniu Clementine?
-Tak.- Powiedziała z irytacją.
-Będziesz musiała zdać testy zaufania i walki.- Wytłumaczyła Clementine.- Jeden błąd jesteś wywalona z drużyny, jeżeli jesteś złoczyńcą to na komendę cię zabieram.- Clementine kiwnęła głową.- Chodzi za mną.
Mia jej nie ufała bo wyjątkowo podejrzanie wyglądała.
Kiedy byli w domu. Mia usiadła na kanapie i Clementine pokazała żeby też usiadła na kanapie. Mia z irytacją na ją patrzyła i niechętnie ją chciała przyjąć do drużyny.
-To powiedz mi czym się zajmujesz?- Spytała się brązowej suczki.
-Jak u dziewczyn malowanie twarzy, ubieranie się i kupowanie.- Odpowiedziała.
-Dobra a ile masz lat?- Spytała się Mia.
-19 lat.- Odpowiada na pytanie niechętnie.
-Jak na wiek to nie potrafisz się poważnie ubrać.- Powiedziała z większą irytacją.- Dobra nie będę cię komentować wróć do domu i jutro wróć to zobaczę twój styl walki.
Niechętnie powiedziała, ale jednak wolała sprawdzić ją. Brązowa suczka wyszła z domu, a Mia z wrogim wzrokiem podejrzewała, że u niej coś nie tak. Oddechła i poszła do pokoju się położyć.
Następnego dnia Mia wstała, się pod szykowała i poszła na dół
-Witam Mia.- Przywitał się Oshee.
-Hej, idę sprawdzić chętną.- Powiedziała i wyszła zauważyła ją na podwórku.- Dobra panico sprawdzimy twoje umiejętności waleczne.
-Mam imię ale dobra jestem gotowa.- Powiedziała i spojrzała się wrogo. Mia zaczęła walkę ale nie waliła mocno, ona unikała i walnęła Mię w rękę mocno.
-Przyznam na delikatny wygląd masz siłę.- Powiedziała Mia.- Doskonale radzisz sobie z walką.
Clementine kiwnęła głową na oki.
-Dobra może delikatnie test zaufania i uprzejmości do grupy drużyny.- Powiedziała niechętnie.- Może zaczniemy od poznania grupy i się zaprzyjaźnienie nawet jak ci się to nie podoba.- Kiwnęła głową i poszła za Mią, one udawały normalności, ale nadal mieli w głowie irytację do siebie.
Nie chce mi się tego pisać więc omijam to.
Poszła sobie Clementine z domu drużyny.
-Oshee mam wrażenie, że ona coś kombinuje.- Powiedziała bez chumoru.
-Przesadzasz Mia, ona wygląda na miłą.- Powiedział Oshee.
-Może ona udaje, dam jej szansę, ale jak się okażę złolem to obiecuje, że będe tej decyzji żałować.- Powiedziała.
-Słusznie robisz każdy potrzebuje szansy.- Powiedział Oshee.- Po prostu miej na nią oko.
Mia kiwnęła głową i napisała do Clementiny, że może dołączyć.
Następnego dnia Mia pożałowała, usłyszała krzyki.
-Mia mi to zrobiła!- Krzykła z płaczem. Mia wstała i poszła gdzie były krzyki.
-Jest piąta rano i jestem zmęczona co się stało?- Powiedziała spokojnie.
-Czy to na pewno Mia?- Spytała się Korra.
-Czekaj ona mnie oskarżyła?- Powiedziała spokojem.- Ja spałam jedynie co to w nocy poszłam się napić. A ja bym jej nie skrzywdziła bez powodu.
Korra sprawdziła ranę.
-Po pierwsze Mia by takiej rany nie zrobiła z powodu jej stylu walki, a dwa to farba.- Powiedziała Korra.- Zbyt głupi sposób oskarżania jak w grupie jest lekarz.
-Odpuszczę ci ale jak znowu to zrobisz automatycznie wynocha z domu mojej drużyny.- Powiedziała.
-A tego po tobie nie spodziewałem.- Powiedział Oshee. Clementine poszła do łazienki.
-Eh po prostu czasem lepiej ostrzec niż od drazu wywalić.- Powiedziała Mia i poszła się położyć.
Kiedy się obudziła o godzinie 10:00 przebrała się i poszła sobie zrobić kawę.
Wstawiła wodę sypnęła kawę do kubka i poszła do toalety. Clementine wykorzystała to i sypnęła Mii do kawy proszek uśpiajający i osłabiający i uciekła udawając, że ogląda telewizję. Mia wlała do kubka wodę i pomieszała w ten wypiła kawę i poczuła się słabiej. Nikogo nie było w domu oprócz Mii i Clementine bo albo poszli się z kimś spotkać albo do roboty a Mia pracowała w domu przy wynalazkach. Jednak jak potworki zostały to były w pokojach.
Mia się wywaliła a Clementine podeszła.
-Wiedziałam, że ty coś kombinu......- Zemdlała, Clementine podniesła Mię i poszła do pojazdu złoczyńców.
-Masz ją?- Spytał się czarny pies.
-Tak myślę, że długo będzie spała.- Powiedziała Clementine.- Wolę nie wchodzić do pokoju jej bo tam pilnują 4 potworki. Po prostu wsiadam i jedziemy.
Odjechali, w następnej książce będzie dalsza historia.