Rozdział 1
Był piękny wieczór była tak 22:00 Nick poszedł na łąkę cmentarza ale cmentarz był zaraz obok no i Karisy go obserwowała. Coś mamrotał pod nosem, a potem zaczął ryczeć. Wtedy Karisy go zaatakowała on upadł na ziemię.
-Jestem dumna z swojej matki, że zabiła twoją matkę!- Powiedziała Karisy, on wten zdenerwował i użył swojej mocy, poleciała tak daleko że uderzyła głową w jeden z grobów potem do niej podszedł złapał ją za głowę mocą.
-Nie zasługujesz na życie!- Powiedział i ona się wtedy jakoś wyrwała podrapała go w twarz i on już był tak zdenerwowany, że użył swojej mocy i rozerwał ją na strzępy a potem se upadł na ziemię bo już nie miał siły.
Rozdział 2
Tym samym momencie u Mii
Mia szła sobie po lesie jak nagle poczuła znajomy zapach. Spojrzała się do tyłu i szykowała się do ataku.
-Leon Moon wiem, że tu jesteś!- Krzykła i spojrzała się do tyłu, Leon Moon chciała ją drapnąć w głowę ale Mia unikła, wten uderzyła wilczyco-kameleona.
-Wkońcu mogę się zemścić.- Powiedziała.- Wiem, że ty wynająłaś te wilki.
Leon Moon była zaskoczona i zdziwiona skąd ona wie wstała i użyła mocy blokady moc, wten Mia przewróciła się i próbowała użyć z 4 mocy jakie miała do użycia.
-Teraz jesteś bezbronna, Mhahahahahaha!- Zaśmiała się Leon Moon.
-Właśnie, że bez mocy sobie poradzę.- Powiedziała Mia i wstała. Leon Moon drapła ją mocno w brzuch i się znowu wywaliła z bólu.- Nie masz że mną szans!
-Mam szansę.- Stała z trudem i się uśmiechnęła i pięszciami zaczęła nawalać Leon Moon dostała z 10 razy.- Przyznaj się, że zaplanowałaś zabicie Czarnej Burzy!
-Nie!- Krzykła, Mia wyrwała z ziemi drzewo.- Osz cholera!
Mia się uśmiechnęła szyderczo.
-Myślisz, że co byłam kiedyś zawsze bohaterką naszego kraju?- Zaczęła Mia.- To się mylisz przez ciebie mam sumienie, Kradłam czyjeś rzeczy, dlatego chcę cię zabić.
-C-co!?- Powiedziała, Mia walnęła ją drzewem tak, że trafiła w inne drzewo i złamała sobie Leon Moon kręgosłup nagle Mia rzuciła drzewo i brzeła pistolet jaki miała.
-Ostatnie słowo przed śmiercią?- Spytała ją Mia, czekała z zabiciem Leon Moon asz coś powie i było milczenie.
-Nie odważysz się mnie zabić!- Zaśmiała się, Mia ją zastrzeliła i zemdlała z utraty krwi i zmęczenia.
Rozdział 3
Była tak 24:00 wszyscy szukali Mii, nawet policja. Nagle Ado zauważył ślady łap.
-Ej Ash znalazłam ślady!- Powiedział i się spojrzał.- Jeszcze świeże, Rex wąchaj.
-Ado racja świeże z tak 2 godziny temu.- Powiedział Jack. Rex zaczął biec a za nim Max i Mela. Ado podbiegł jak usłyszał piski.
-Mamo!?- Wołał ją i sprawdził jej puls i oddech (chyba tak się nazywa).- Trzeba zabrać do szpitala puls ma normalny.- Wstał i zobaczył puls i oddech Leon Moon.- Ale Leon Moon nie żyje.
Mia nagle się obudziła i wstała z ledwością.
-Hej, już po wszystkim?- Spytała się.
-Tak ale mamo usiądź.- Powiedział Jack.- Za chwilę przyjedzie po ciebie karetka i sprawdź ci tą ranę.
Mia położyła się na trawie i oglądała gwiazdy i sprawdzała czy odzyskała moce na szczęście odzyskała. Nagle usłyszała karetkę i ratownicy sprawdzili ją i opatrzyli.
-Hej rana nie jest asz tak głęboka żeby szyć i się zagoi.- Powiedział 1 z ratowników.- Nie trzeba ją do szpitala zabierać bo widać, że dobrze wygląda księżniczka.
Pojechali ratownicy.