Rozdział XII: Dziurzgo

3 0 0
                                    

Co mogę powiedzieć? Pomysł z Helikopterem był okej ale Eryk zjebał jeden bardzo ważny szczegół, nie uwzględnił wagi Stefana.

Wojtek: Ugh... No dobra... Toooo... Gdzie jesteśmy?

Erysz: W miejscowości o nazwie Limanowa

Wojtek: Gdzie?

Erysz: Dobre pytanie

Erysz: A i o czym zapomniałem wspomnieć, to że Pieniny są w większej części na Czechosłowacji

Wojtek: Serio? No to się wykaże

Zapomniałem wspomnieć, jestem Czechem.

Pognaliśmy do najbliższego sklepu.

Ekspedientka: Dobry

Erysz: Kilo kiełbasy śląskiej i chrupki cebulowe poproszę

Ekspedientka pokiwała głową podając Eryszowi rzeczy z półek.

Ekspedientka: 23.99 zł poproszę

Erysz wyjął portfel i zapłacił.

Erysz: Dziękuję bardzo

Ekspedientka: Dziękuję dowidzenia

Erysz wyszedł ze sklepu dając Stefanowi kiełbasę którą pochłonął na raz i schował chrupki do plecaka.

Erysz: Dobra skurwipołcie, czas na przygodę!

Zebraliśmy dupę w troki i poszliśmy w randomowym kierunku który zdawał się właściwym.

Stefan: Kurwa hopaki... Ja już nie mogę dłużej... Odpoczniemy?

Wojtek: Ta, dobry plan

Erysz: Spróbuję złapać stopa

Erysz wystawił kciuka w patrząc co chwilę na drogę, a po dłuższej chwili zatrzymał się obok nas dziwny koleżka w garniturze jeżdżący czarnym polonezem.

Typ: Ah witam was... Eryszu, Wojtku i Stefanie

Stefan: Kim ty kurwa jesteś

Typ: Możecie mi mówić Lucjusz, lub do czego mogę się przyznać... Lucyfer

Erysz: Nieee, skipujemy kremówkarza.

I wtedy zobaczyliśmy kurewski błysk! O KURWA MAĆ, PO NIEBIE LECI KRZYŻ Z KIMŚ NA NIM! ROBI NAJLEPSZE TRICKI NA DESCE JAKIE WIDZIAŁEM!

Jezus: EEEEEEEVEEEN FLOOOOOOOWWWW, THOUGHTS ARRIVE LIKE BUTTERFLIEEEEEESS

Jezus Chrystus zleciał do nas zapierdzielając flipa przed wylądowaniem na ziemię.

Wojtek: Jezus!?!?

Jezus: Tak to ja kochane wuwuzelki, lepiej nie wsiadajcie do tego poloneza

Lucyfer: Jezus ty chuju!

Jezus zarzucił swoimi hipisowskimi włosami i zagestykulował abyśmy wsiedli na jego desko-krucyfiks, więc taktycznie wsiedliśmy.

Erysz: Czemu właściwie nas zabrałeś ze sobą?

Jezus: Akurat przelatywałem obok, ale nie to jest jedynym powodem

Wojtek: A co takiego?

Jezus: Ogólnie to sprawa wygląda tak, że nasi starzy jeźdźcy apokalipsy tak lekko się przekręcili, więc.... Pomyślałem że jeśli wy jesteście nieśmiertelni, to możecie nimi zostać.

Stefan: Mhm, rozumiem.

Powiedział z powagą grubasek pałaszując z Heńkiem chrupki cebulowe.

Zlecieliśmy pod mostkiem który miał zabrać nas na Czechosłowację

Jezus: Więc ty Eryszu, jesteś śmiercią, od czasu do czasu będziesz odbierał życia ludzi za pomocą swojej kosy.

Erysz: Mordo luz spoko loko

Jezus: Ty Stefanie, jesteś głodem, twoją mocą jest wysysanie otyłości od innych tworząc ich anorektykami, lub dodawanie im tłuszczu, tworząc ich wasilami

Stefan: Zajebioza

Jezus: Ty Heńku psie, zostaniesz wojną, i dostaniesz ten big ass miecz

Wojtek: A mógłbym przeszkodzić?

Jezus: Jasne

Wojtek: Jak Heniek ma podnieść ten miecz?

I wtedy Heniek podniósł miecz pyskiem

Wojtek: Dobra przepraszam

Jezus: A ty Wojtku, ty będziesz zarazą, lub od niedawna... Zwycięzcą, twoją mocą będzie rizzowanie każdego, a twoim atrybutem jest kwiat z feromonami tabletki gwałtu

Wojtek: Że co?...

Jezus odbił się od jakiejś sosny i wzbił się w powietrze na swoim krzyżu.

Jezus: OH HE DON'T KNOOOOOOOWWWW

Heniek: Ale pojebana akcja co nie chłopaki?

Erysz: Bez kitu... Czej co kurwa?

Poszliśmy szlakiem wgłąb pienin... Nie wiedząc co nas tam spotka.

Mordo, ale chujnia! 2: Fantastyczna CzwórkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz