rozdział 3

133 4 0
                                    

Zamurowało mnie gdy stał tak nade mną.

-Jak już pójdę Daisy widzimy się jutro w szkole-rzekł Chris.

-Co..czekaj..-nie usłyszawszy mnie, Chris poszedł.

Odwróciłam się w stronę Gabriela, opuszczając wzrok.

-Czemu nie spojrzysz się na mnie, stokrotko?-odparł Gabriel.

-Znamy się?-oznajmiłam, z opuszczoną głową oraz przerażeniem.

-A nie pamiętasz?-zapytał schylając się bardziej do mojego wzrostu.

W przeciwieństwie do niego byłam od niego o wiele mniejsza.

Po chwili poczułam jak jego oddech jest nade mną.

Zrobiłam krok w tył.

On po chwili przyjął pozycję stojącą.

-Czy... mogę już iść-zapytałam, patrząc z opuszczoną głową.

Za to on posłał szeroki uśmiech, jakby coś go kurwa roześmiało.

Powoli traciłam cierpliwość do tego dzbana.

Czemu on mnie nazwał stokrotką.

Nienawidzę jak mam jakieś przezwisko.

-Powiedziałam coś śmiesznego?!-krzyknęłam podnosząc wzrok na Gabriela.

-Uważaj na słowa stokrotko-odparł dzban jeden.

Prychnęłam i odeszłam.

Wkurwił mnie, jak nikt inny dotąd.

Gdybym mogła walła bym mu prosto w zęby.

Nagle przypomniało mi się o mojej babci.

Wyjęłam telefon z kieszeni marynarki szkolnej.

Po czym wbiłam numer Policji.

-Policja tak słucham?-usłyszałam głos mężczyzny.

-Dzień dobry, mają może państwo wieść co z mordercą mojej babci?-zapytałam, z nadzieją że coś mają.

-Panna Collins?-odparł mężczyzna.

-Tak to ja-odpowiedziałam.

-Niestety nic nie mamy, mamy też dużo przestępstw, a pani babcia już nie żyje kilka miesięcy, moim zdaniem, myślę że komisarz przerwię śledztwo-odparł a ja omal nie wybuchłam złością.

-Ale wasz obowiązek jest..-przerwał mi mężczyzna.

-Tak jak mówiłem, dowidzenia
-prysnął i się rozłączył.

-Co za debil, no nie ten dzień nie może być gorszy-powiedziałam sama do siebie.

Wzięłam telefon i schowałam.

Po czym udałam się do domu.

Weszłam do apartamentu przyłożyłam kartę i weszłam do domu.

Ściągłam buty rzuciłam plecak i zamknęłam drzwi.

Oparłam się o nie, po czym zjechałam i usiadłam na podłodze.

Miałam serdecznie dosyć, po chwili przypomniałam sobie jedną sytuację z babcią.

-Babciu!-krzyknęłam.

-Co tam kochanie?-zapytała babcia.

-Upieczemy dziś rogaliki?

-W porządku moja mała stokrotko- uśmiechnęła się babcia.

Po niecałych dwóch godzinach rogaliki były już gotowe.

GABRIEL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz