rozdział 5

119 7 0
                                    

Obudziłam się w białym pomieszczeniu.

Rozejrzałam się wokół, lecz zauważyłam, że nade mną stoi pielęgniarka.

-Co.. ja tu robię?-zapytałam.

-Wczoraj trafiła pani do szpitala, miała pani uraz głowy, ale wszystko jest w porządku-odparła kobieta.

Czekaj chwilę wczoraj?

-Ale ja mam szkołę! Muszę iść-rzekłam i wstałam.

Doprawdy nie miałam ochoty iść do szkoły, ale chciałam ze względu na Chrisa.

-Ale nie może pani, musi pani zostać co najmniej 1 dzień na obserwacji -oznajmiła kobieta.

-Czuje się dobrze-wyparłam i oderwałam sobie kroplówkę z ręki.

Usłyszałam że pielęgniarka prychnęła.

Wyszłam z sali i udałam się w stronę wyjścia, ale pod czas drogi zatrzymał mnie Gabriel.

-A ty gdzie się wybierasz?-zapytał twardym spojrzeniem.

-No do szkoły-powiedziałam ze zdziwieniem.

-Wracaj na salę już -odpowiedział.

-Nie jestem psem, że powiesz już i to zrobię-rzekłam- i nie pójdę.

-Pójdziesz i tam wrócisz, nie obchodzi mnie twoje zdanie-odparł.

-Chciałbyś.

Powiedziałam omijając go, ale zasłonił mi drogę ręką.

-Chcę przejść-oznajmiłam przenosząc swój wzrok na jego twarz.

Prychnął po czym stanął przede mną.

-Jeżeli nie wrócisz do sali sam cię tam zaniosę-rzekł.

Jednej rzeczy nie rozumiałam.

Dlaczego kazał mi, iść do sali, nigdy dotąd się o mnie nie martwił, a może się nie martwi tylko chcę abym wróciła?

-Nie będziesz mi rozkazywać co mam robić- ominęłam go, ale gdy zrobiłam kilka kroków do przodu, poczułam jak ktoś mnie podnosi.

Gabriel wziął mnie na swoje ramię jakbym była kurwa torebką.

-Puszczaj idioto!-krzyknęłam.

Tak czy siak mnie zignorował, miał to w piździe.

Próbowałam się wyrwać, ale on był silniejszy.

Po kilku sekundach odpuściłam, wiedziałam, że nie dam rady się wyrwać.

-Proszę jej nie wypuszczać dopóki nie wyzdrowieję -usłyszałam głos Gabriela, mówiąc to do pielęgniarki.

Poczułam jak rzucił mnie na szpitalne łóżko.

-Dobrze-rzekła pielęgniarka.

-Ale ja chcę wyjść -oznajmiłam wstawając.

-Dopóki nie wyzdrowiejesz nie wyjdziesz ze szpitala-powiedział kierując wzrok na mnie.

-Ale czuję się dobrze-rzekłam.

Coraz bardziej miałam go dosyć.

Dupek mnie zignorował i wyszedł z sali.

Pielęgniarka zrobiła to samo.

-Co się dzieje z tymi ludźmi, przecież mam prawo wyjść -odpowiedziałam sama do siebie.

Położyłam się i czekałam tylko na wieści, przecież była zajebista pogoda nie mogę tego zmarnować, tym bardziej, że jestem tu sama i mogę uciec.

GABRIEL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz