Szósty Rok: Pudełko

381 29 10
                                    


Niedzielne stoiska do quidditcha były jednym z niewielu miejsc, w których w Hogwarcie można było zagwarantować ciszę i spokój. Remus chodził tam co tydzień od swoich urodzin, aby załapać się na spartańskie treningi Jamesa, a potem odbyć własną lekcję latania.

Jednak dziś rano, gdy kuśtykał na trybuny, przekonał się, że nie jest sam.

– Cześć, Lily – rozpromienił się Remus, zaskoczony – Co ty tu robisz?

Lily odwróciła się i zamrugała, otwierając usta w małym różowym "O", jakby nie spodziewała się nikogo innego. Jej wzrok powędrował na murawę, a potem z powrotem na Remusa i uśmiechnęła się nieśmiało:

-Cześć! Er... po prostu oglądam trening Marls. Moralne wsparcie i tak dalej.

— Och, racja. Nie masz nic przeciwko, jeśli do ciebie dołączę?

Uśmiechnęła się i przesunęła torbę, jakby chciała zrobić dla niego miejsce, choć trybuny były zupełnie puste. Siedzieli cicho i przez chwilę obserwowali praktykę. James ćwiczył ścigających i bramkarza, więc była tam dziś tylko połowa drużyny. Remus mgliście pamiętał inicjatywę Jamesa dotyczącą "sesji fokusowych", która przyniosła ulgę reszcie zespołu Gryffindoru, ponieważ oznaczała, że nie musieli ćwiczyć codziennie, nawet jeśli James to robił.

— Eee... Lily? - Remus zapytał po chwili: -Czy wiesz, że Marlene dzisiaj nie ćwiczy?

Spojrzała w dół na kolana, a jej włosy opadały na twarz w miedzianym prześcieradle.

– Tak. — szepnęła.

=Więc jesteś tutaj, żeby popatrzeć...?

– Nie każ mi tego mówić , Remus – zabrzmiała na pokonaną. Podniosła głowę, zaczesując włosy za ucho, -No to mów, pozwól mi to mieć.

— Co takiego?!- Remus był rozbawiony. Prefekt Lily Evans, wszystko się rozsypało. Syriusz byłby zachwycony.

-Drażnij mnie, wyśmiewaj mnie, mów mi, że jestem kompletnyą idiotką...- westchnęła, patrząc na boisko, -Już wiem.

– Nie sądzę, żebyś była idiotką tylko dlatego, że podoba ci się James.- Remus roześmiał się, szturchając ją jowialnie, -Ale... To znaczy, po tylu latach jest to trochę zabawne.

– Ugh, wiem.- Jęknęła: -Nie mogę w to uwierzyć.

— Czy on wie?

— Nie!- Spojrzała na niego z niedowierzaniem: -Absolutnie bym umarła !

— Dlaczego?!- Remus roześmiał się znowu, -Szczerze mówiąc, nie sądzisz, że cię odrzuci? Miał nadzieję na to od pięciu lat!

– No właśnie! -Powiedziała, gestykulując dziko dłońmi, rozkładając palce w geście irytacji. -On chciał tego od zawsze, a ja pragnęłam tego tylko dla... Er... no cóż, może na chwilę, właściwie... ale nie tak długo. Jeśli teraz się poddam, on jest taki intensywny . Mogłabym złamać mu serce.

Przygryzła wargę, wciąż obserwując, jak James leci i wskazuje dobitnie na pierścienie bramki.

– Możesz. - Remus zgodził się, -Ale myślę, że James Potter uznałby to za zaszczyt, że złamano mu serce.

Prychnęła,

– Remusie, szczerze mówiąc, brzmisz równie źle jak on. Nie jestem taki... Nie wiem, idealna "dziewczyna marzeń", która wkroczy w jego życie i sprawi, że wszystkie te gówniane rzeczy będą cudowne. To nie bajka. Nie jestem bajką. Jestem naprawdę irytująca. Rano jestem kompletnym bałaganem – zapytaj Mary – i nienawidzę przegrywać kłótni, krzyczę, kiedy jestem zła, i cieknie mi nos, gdy płaczę. Nie wiem nic o quidditchu i nie chcę się też uczyć.

All the Young Dudes 5-7 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz