1. ...Twoja ulubiona część Detroit?

73 1 0
                                    

To były męczące kilka tygodni. West obudził się w karetce, ale nie zgodził się na dokładniejsze badania co było totalną głupotą. Próbowaliśmy go przekonać wszyscy razem, ale to było na nic. Niby dobrze się trzymał, ale ten wypadek mógł mu coś uszkodzić. Dowiedziałam się wielu rzeczy, które totalnie wybiły mnie z normalnego funkcjonowania. Dalej nie mogłam uwierzyć, że Christine, kobieta która nas wychowała nie jest naszą matką, że mimo, iż uwierzyliśmy, że tata żyje on zginął, a to bolało podwójnie, że Blake nas tyle czasu okłamywał ze wszystkim. Byłam tym wszystkim po prostu zmęczona. Coraz bardziej rozważałam wyjazd do innego stanu. Nadal szczerze nie pogadałam z Blake'iem. Musiałam to w końcu zrobić.

***

Mój telefon zawibrował, więc wyjęłam go z tylnej kieszeni spodni. Na wyświetlaczu ujrzałam moje ulubione zdjęcie, które przypadkiem zrobił nam Kintsugi. Blake siedział na masce swojego byłego wozu delikatnie uśmiechnięty, ja stałam pomiędzy jego nogami, a chłopak mnie obejmował i razem paliliśmy papierosy.

- Gwiazdko? - zapytał zachrypniętym tonem. - Halo? - powtórzył.

- Tak?

- Wiesz, że musimy pogadać? - właśnie tego się obawiałam. - Mamy wiele spraw, które muszą zostać wyjaśnione Stella. - powiedział twardo na co westchnęłam.

- Wiem.

- Przyjadę niedługo po ciebie. Bądź gotowa. - dotknęłam opuszkami palców wisiorka, który spoczywał na mojej szczupłej szyi. Nie zdjęłam go pomimo wielu rzeczy, które zrobił West. Dostałam go już wiele miesięcy temu i zawsze gdy go dotknęłam, bądź na niego spojrzałam na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech. Brunet się rozłączy, więc postanowiłam pójść się jakkolwiek ogarnąć. Brzuch skręcał mi się ze stresu niemiłosiernie. Chyba nigdy nie byłabym gotowa na to rozmowę, ale wiedziałam, że ona musiała się odbyć.

Swoje długie brązowe włosy rozczesałam, a delikatny makijaż lekko poprawiłam, przebrałam się w szorty i czarną bluzę z kapturem, na nogi zarzuciłam swoje nieśmiertelne czarne conversy i psiknęłam się malinowo-kwiatowymi perfumami.

Blake: Możesz schodzić.

Nadal zastanawiałam się jak on tak szybko zdobył kolejne auto. Jego samochód był całkowicie skasowany, a to chyba jedyna rzecz, która tak mocno kochał. On bardziej martwił się o swoją czerwoną corvette c7 niż o swój stan zdrowia.

Wyszłam z domu uprzednio przekazując Christine, że wychodzę. Na drodze zauważyłam połyskujący czerwony lakier Chevy impala'y z 1967 roku. Samochód wyglądał nieziemsko!

Wsiadłam do pojazdu i od razu zapięłam pasy. Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Blake wyglądał na naprawdę skupionego na drodze, po ostatnim wypadku miałam wrażenie, że zrobił się bardziej uważny. Myślę, że gdyby chciał to wcale nie miałby żadnych obrażeń, ani samochód nie byłby skasowany. Nie wiedziałam co się dokładnie stało, ale wiedziałam, że West był świetnym kierowcą.

Całą drogę spędziliśmy w ciszy, podjechaliśmy pod naprawdę wysoki budynek. Blake wysiadł z samochodu i wyjął paczkę papierosów. Otworzyłam drzwi auta i od razu uderzyła we mnie bryza świeżego powietrza.

- Papieroska? - zapytał wystawiając w między czasie paczkę w moją stronę. Przejęłam od niego camele niebieskie i odpaliłam różową zapalniczka w jednorożce. On chyba jest dzieckiem, a nie dorosłym facetem. - Masz lęk wysokości? - zapytał spoglądając to na mnie to na budynek przed sobą.

- Nie. - powiedziałam. - Chyba. - brunet wyrzucił niedopałek i przydepnął go butem. Zaczął iść w stronę wieżowca, więc poszłam za nim. Blok miał co najmniej z trzydzieści pięter. Przeklęłam wielką gulę, która utworzyła się w moim gardle i poszłam za chłopakiem na schody pożarowe.

conSTELLAtions fade in darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz