4. Daj mi whiskey

60 3 1
                                    

BLAKE WEST

Pół nocy nie spałem próbując dodzwonić się do Stelli. Dziewczyna nie odbierała ani nie odpisywała. Zacząłem się o nią tak cholernie martwić, rozważałem nawet ponowne wtargnięcie do jej pokoju przez okno którego nigdy nie zamyka.

Blake: Xander jest Stella?

Pizda: Nie, myślałem, że siedzi z tobą. Gdzie ona jest?

Blake: Nie mam pojęcia, ale zaraz się wszystkiego dowiem.

Odpaliłem szybko kontakty w których od razu wyszukałem numer mojego popapranego braciszka.

- Kto tu mnie zaszczyca swoim telefonem. Co potrzebujesz bracie? - zapytał z pogardą i kpiną wyraźnie słyszalną w jego zachrypniętym głosie.

- Gdzie jest Stella? - odparowałem od razu nie siląc się na czułe słówka.

- Ta twoja mała brunetka? Niby czemu się mnie pytasz, zapytaj lepiej dziadka Francesco. - zaśmiał się, a krew w moich żyłach zawrzała ze złości.

- Gadaj co wiesz. Już!

- Nie tym tonem braciszku, a poza tym ja nic nie wiem. - prychnąłem. - Sam się wszystkiego dowiaduj co ja jestem caritas, że mam wszystkim pomagać? - po tych słowach rozłączyłem się bez pożegnania. Chwyciłem w dłonie służbową komórkę w której były numery telefonów do najbardziej niebezpiecznych ludzi w Detroit. Przeklikałem kilka razy aż wreszcie natrafiłem na kontakt, który mnie interesował.

Dziadek

Pierwszy sygnał. Nic, cholerna złość.
Drugi sygnał. Pustka odczuwalna w każdym skrawku mojego ciała.
Trzeci sygnał. Frustracja.
Czwarty sygnał. Nienawiść.
Piąty sygnał. Zbawienie.

- Dzień dobry mój drogi. - po drugiej stronie w słuchawce usłyszałem głos, którego szczerze nie cierpiałem. Przepalone struny głosowe od lat palenia cygara i picia szkockiej każdego wieczoru.

- Gdzie jest Stella?

- Jak cię wychowali? Bez żadnego „dzień dobry" czy nawet „cześć". Od razu zawalasz mnie niepotrzebnymi informacjami. Mój drogi czy matka niczego cię nie nauczyła? - mówił to wszystko z kpiną w głosie i jeszcze większą pogardą.

- Skończ pierdolić i powiedz mi co z nią zrobiłeś?! - musiałem zachować spokój, ale nie mogłem gdy chodziło o tą dziewczynę.

- Postanowiłem poznać nową członkinie naszej nie za dużej rodzinki. - zaśmiał się. Śmiech ten wypełniony był jadem, który był wyczuwalny nawet przez dużą odległość.

- Zapytam ostatni raz. Gdzie. Ona. Do. Kurwy. Jest?!

- Wiesz muszę ci przyznać, że masz nawet dobry gust wnuku. Jest naprawdę urodziwa, ale wyszczekana. Musisz ją uciszyć bo se dziewczyna kłopotów narobi. - słyszałem w słuchawce ciche pstryknięcia co oznaczało, że mężczyzna właśnie bawił się swoim scyzorykiem.

- Czego chcesz w zamian za nią? - on nigdy nie robił rzeczy bez interesownie. Zawsze oczekiwał coś od drugiego człowieka w zamian. Nie ufał ludziom, a nimi manipulował, w tym byliśmy podobni.

conSTELLAtions fade in darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz