6. Serce i polaroid

43 4 0
                                    

Obudziłam się z niewyobrażalną suchością w ustach oraz chęcią napicia się czegokolwiek co wpadłoby w moje dłonie. Rozejrzałam się dookoła i dopiero po chwili zrozumiałam, że jestem w czyimś silnym uścisku. Spuściłam wzrok na swój odkryty brzuch i zobaczyłam wytatuowaną dłoń, do moich nozdrzy dotarł znany mi już zapach. Obróciłam głowę i spojrzałam z nad wpół przymkniętych powiek na spokojną twarz Blake'a. Powoli przekręciłam się w ramionach bruneta będąc teraz na przeciw niego. Odsunęłam z jego twarzy kosmyk włosów, który opadał mu na czoło. Jego powieki były zamknięte, a długie rzęsy opadały na zaróżowione policzki. Wyglądał jak arcydzieło.

Przymknęłam na moment oczy ciesząc się chwilą spokoju. Poczułam jednak po chwili, iż uścisk stał się mocniejszy, a Blake powoli się przebudza.

- Dzień dobry - nie odpowiedziałam próbując dalej udawać, że jestem we śnie. - przecież wiem, że nie śpisz. - delikatnie się uśmiechnęłam i zerknęłam na bruneta.

- Dobry - cmoknęłam go w usta. Badałam wzrokiem każdy skrawek jego twarzy. Najbardziej nie mogłam się nacieszyć widokiem dwukolorowych oczu.

- Powiesz mi co się wczoraj stało? - zapytał na co przewróciłam oczami już nie taka chętna do wszystkiego.

- Oj daj mi spokój. - warknęłam.

- Stella co się dzieje. Z dnia na dzień coraz bardziej się ode mnie odsuwasz. Co się stało?

- Nic, możesz dać mi już spokój? - westchnęłam.

- Nie mogę. Co się z tobą dzieje dziewczyno? Coraz częściej pijesz, wczoraj znalazłem u ciebie narkotyki i jeszcze nic nie jesz. Co się dzieje? - nie odpowiedziałam, przewróciłam się jedynie na plecy ignorując go. Miałam nadzieje, że mój plan wypali. Nie chciałam go zadręczać, ponieważ jakby nie było to w dużej mierze przez niego. Nie nienawidziłam Blake'a, ale sprawił, że czułam zbyt wiele.

- Muszę wracać do domu. - wychrypiałam powoli podnosząc się do siadu. Na szczęście miałam na sobie za dużą koszulkę, więc nie odkrywała ona za wiele.

- Nie uciekaj od tematu. - chłopak też wstał. - Nigdy nic nie mówisz, nic! - krzyknął.

- Może mam powody. - wstałam i w pośpiechu zaczęłam zakładać ciuchy, które miałam na sobie wczoraj.

- Stella porozmawiaj ze mną - jęknął błagalnie.

- Muszę już iść, cześć. - nawet na niego nie spojrzałam tylko wyszłam z pomieszczenia. Pokierowałam się na dół i szybko chwyciłam buty zakładając je na stopy. Słyszałam kroki, więc w ekspresowym tempie uciekłam z domu.

Boże czemu to wszystko musi być aż tak trudne?!

***

Minęło półtora tygodnia odkąd pokłóciłam się z Blake'iem. Chcąc nie chcąc musiałam się z nim pogodzić. Tęskniłam za nim to po pierwsze, a po drugie miał mieć zaraz urodziny, a ja w głowie miałam pustkę co mu dać. Nadal pamiętam co ja od niego dostałam i do tej pory serce mi rośnie jak o tym myślę.

Ostatnie dni były ciężkie. Nawet, kurwa, bardzo. Z moim dilerem spotkałam się jeszcze trzy razy. Czułam się jak chodzący wrak człowieka, a nie pomagały mi wyrzuty sumienia po każdej wciągniętej kresce.

Znów przepadam dla proszków. Oczyszczają mi umysł, ale tylko na chwile. A później? Później mam mocny zjazd i czuje się fatalnie...

- Xan proszę pomóż mi! - krzyknęłam prawie płacząc w poduszkę. - Co ja mam mu kupić? Nie mam pojęcia co on by chciał dostać.

- Powiedz mi Stello co on lubi najbardziej.

- Auta? Sarkazm? Wkurwianie mnie?

- Słownictwo. - skarcił mnie.

- Jezu! - wrzasnęłam, a uśmiech wpłyną na moje usta. Ekscytacja rosła w moim organizmie z każdą chwilą. - Kurwa Xan! Wiem co mu dam!

- Zajebiście rymujesz tylko nie przeklinaj, ile razy mam cię upominać? - zmarszczył brwi i wystrzelił w moją stronę palcem. Zaśmiałam się na ten widok.

- Wynoś się muszę iść do sklepu. - powiedziałam i podeszłam do szafy zarzucić na siebie ubrania.

Xander poszedł do siebie, a ja sprawdzałam czy moja ulubiona bluza nie jest w praniu. Na szczęście po chwili znalazłam ją w szafie. Narzuciłam ją przez głowę, chwyciłam potrzebne rzeczy i wyszłam z domu. Niedaleko miałam sklep dosłownie ze wszystkim, więc w ciągu kilku minut byłam już na miejscu.

Pokierowałam się na początku do alejki z kolorowymi papierami. Do koszyka wrzuciłam granatowy papier ozdobny, kilka patyków i wstążkę. Przeszłam do działu dziecięcego i namierzyłam autka. Teraz zaczynało się najgorsze. Znaleźć zajebiste samochodziki.

Przebierałam w zabawkach przez naprawdę długi czas aż w końcu poznajdywałam najciekawsze okazy. Poszłam do kasy i zapłaciłam za zakupy.

Ruszyłam w stronę domu z wielkim uśmiechem i nadzieją, że wszystko pójdzie po mojej myśli.

Wystukałam szybką wiadomość do chłopaka i wyłączyłam komórkę.

Stella: Jesteś na mnie zły?

Nuciłam pod nosem piosenkę z TikToka, która utknęła mi w głowie i nie mogłam się jej pozbyć.

Na niebie zagościły piękne pastelowe kolory. Łączyły się idealnie, a identyczne domki postawione w szeregach dopełniały uroku.

Po kilku chwilach dotarłam do bramy od domu, a pod nią zastałam coś nadzwyczaj dziwnego. Nie zamawiałam nic, a średniej wielkości pakunek leżał pod drzwiczkami.

- Czemu tu, a nie pod drzwiami frontowymi? - zastanawiałam się na głos. Pomyślałam, że może Xan albo mama coś zamawiali, a kurier nie wiem, może bał się wejść za bramkę? Chwyciłam pakunek w drobne dłonie i poszłam do domu. - Zamawialiście jakąś paczkę?! - krzyknęłam na cały głos. W domu jakby nikogo nie było. Odpowiedziała mi głucha cisza. - Mamo! - zawołałam. - Xander! - nie wiedziałam co się dzieje. Poszłam do salonu i szybko otworzyłam paczkę. - Kurwa mać. - wyszeptałam.

Podarunek był przerażający. Zobaczyłam czarną szkatułkę, a na niej zdjęcie zrobione polaroidem. Chwyciłam w palce fotkę i przyjrzałam się jej dokładniej. Przestawiała ona mnie jak śpię. Przeraziłam się. Nie było żadnego podpisu, ani nawet daty, nic. Odłożyłam polaroid i wyjęłam szkatułkę. Otworzyłam ją powoli i krzyknęłam z przerażenia. W środku było świńskie serce, a na wieczku podpis.

Niedługo się zobaczymy
PS: Uwielbiam obdarowywać piękne kobiety.

Wyjęłam komórkę i wystukałam numer czekając aż odbierze. Łzy leciały mi strugami po policzkach. Nie kontrolowałam ich.

- Stella? - usłyszałam męski zachrypnięty głos po drugiej stronie.

- Przyjedź do mnie - załkałam. - szybko. Boje się Blake. - wyszeptałam.

- Zaraz będę. - usłyszałam szelest, a połączenie się zakończyło.

- Co się kurwa tutaj dzieje? - zapytałam przestrzeń, ale nikt i nic mi nie odpowiedziało.

Na Blake'a nie musiałam długo czekać. Już po czterech minutach wparował do pomieszczenia i podszedł do mnie. Chciał coś powiedzieć, ale zamilkł gdy zobaczył co znajduje się na stoliku.

- Blake o co chodzi? Nie ma mamy ani Xan'a - spojrzałam w jego hipnotyzujące oczy. - Wyszłam tylko na chwilę do sklepu, a jak byłam pod domem to zastałam to. Myślałam, że któryś z nich to zamówił, ale nikogo nie było w domu. Ja nie wiem co się dzieje. Boje się.

- Spokojnie gwiazdko nic ci nie będzie. Nie pozwolę na to. - objął mnie, a ja poczułam bezpieczeństwo chowając twarz w jego torsie.

conSTELLAtions fade in darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz