10. Mój idealny Blake Gray West

38 3 0
                                    

Dziękowałam wszystkim siłom wyższym, że mogłam spędzić z Mią tak wspaniały czas. Ta dziewczyna wywoływała uśmiech na moim sercu jak i buzi. Blake zadzwonił do mnie około ósmej, że Xander i mama są już bezpieczni w domu. Boże, jak ja się w tedy ucieszyłam. To była najwspanialsza wiadomość jaką mogłam dostać. Miałam tylko nadzieję, że wszystko już będzie dobrze i nikt nie zagłuszy już mojego spokoju.

Szkoda, że się tak mocno myliłam. Bo mój spokój został przerwany przez osobę, którą najmniej bym o to podejrzewała.

West przyjechał po mnie pod dom mojej przyjaciółki u której spędziłam noc bo naprawdę nie chciałam siedzieć sama w domu. Bałam się, że coś się stanie.

Wsiadłam do Chevy impale i usadowiłam się na miejscu pasażera, gdy tylko mój wzrok spoczął na chłopaku poczułam cholerne zawstydzenie. Wyglądał tak, kurwa, dobrze. West był cholernie przystojny, ale nigdy nie widziałam go w takiej seksownej odmianie. Moje myśli zaczynały zbaczać na bardzo nieprzyzwoite ścieżki, więc szybko się ocknęłam.

- Wszystko w porządku? - zapytałam chłopaka bo wyglądał nie najlepiej. To znaczy wyglądał gorąco, ale widziałam, że był zmęczony.

- Tak gwiazdko wszystko okej. Co u Mii? Dobrze się bawiłyście?

- Tak, wszystko w porządku. - zapięłam pasy i ruszyliśmy spod budynku. - Blake ty krwawisz! - wrzasnęłam widząc rozcięcie na przedramieniu.

- Kurwa nie widziałam, że ta mała suka mnie dziabnęła. - spojrzałam na niego w niezrozumieniu.

- Jaka mała suka? - dopytałam.

- Assasino okazał się babą. - warknął. - Jebana jest naprawdę dobra. Na szczęście nas było dwóch, ale i tak zabawy z nią było.

- Dwóch? Myślałam, że pojechałeś sam.

- Po drodze zgarnąłem Liam'a. - powiedział w stu procentach spokojny.

- Twojego brata? - zapytałam z niedowierzaniem bo jeszcze do wczoraj żyłam przekonaniem, że się nienawidzą.

- Tak, uznałem, że szybciej mi pójdzie razem z nim. - nadal siedziałam z otwartą buzią i szokiem wymalowanym na mojej twarzy. - No co? - zapytał zerkając na mnie. - Śmiesznie wyglądasz. - parsknął.

- Wiesz - zaczęłam. - Chyba muszę to jeszcze przetrawić. - usiadłam prosto. Troszkę mnie zaszokowało, aczkolwiek nie podważałam decyzji Blake'a. To on z naszej dwójki lepiej znał się na zabijaniu. Na początku brzydziło mnie to, gdy myślałam o tym, że West jest mordercą, przez tą myśl brało mnie na wymioty. Byłam osobą bardzo empatyczną i mimo, że mówienie o emocjach przychodziło mi z wielkim trudem to za każdym razem robiło mi się przykro jak słyszałam o tak makabrycznych rzeczach. - Opowiesz mi trochę o tym?

- O czym dokładnie mała? - zapytał głaszcząc dłonią moje udo przez co motyle w moim podbrzuszu szybowały z zawrotną prędkością.

- No wiesz o wszystkim. Jak się walczyło, jak zniosłeś swojego brata i w ogóle, no wszystko. - brunet się zaśmiał, ale zaczął prowadzić monolog, a ja siedziałam w skupieniu i go słuchałam.

Podjechaliśmy pod dom akurat, gdy Blake kończył historię.

- Strasznie się o ciebie martwiłam. - powiedziałam cicho, ale na tyle żeby mnie usłyszał. Jego spojrzenie zelżało, a mi zrobiło się cieplej na sercu. Chłopak nachylił się i złożył mi krótki pocałunek na moich ustach, które czekały aż w końcu to zrobi.

- Wiem, gwiazdko, wiem. Wpadnę do ciebie później.

- Chyba będę musiala zamontować drabinę bo przysięgam nie mam pojęcia jak wchodzisz przez to cholerne okno. - parsknął, a ja razem z nim.

conSTELLAtions fade in darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz