ROZDZIAŁ CZWARTY. OPUSZCZONY BUDYNEK

33 4 0
                                    


Jeśli ktoś kiedykolwiek powiedziałby mi, że ja, Victoria Rogers, będę siedziała ze swoją najlepszą przyjaciółką, w opuszczonym budynku, przy tym paląc fajki, dosłownie bym go wyśmiała.

Wyciągnęłam paczkę papierosów z mojej kieszeni i zapaliłam jednego, a Blair zrobiła to samo. To było zabronione, to było głupie, ale w tym momencie miałyśmy to gdzieś. Siedziałyśmy na podłodze, unosząc dym w powietrzu, opowiadając sobie najnowsze plotki i marząc o tym, co mogłoby być.

-Podasz mi zapalniczkę? - zapytała.

Sięgnęłam po nią i jej ją podałam.

-Dzięki - Podziękowała, przy tym zapalając swojego papierosa.

Po chwili, przyjaciółka oddała mi zapalniczkę, a zaraz po tym powiedziała:

-Widziałaś ostatnio tego, Michaela?

-Nie. A wiesz może co się z nim stało? - zapytałam, czekając w spokoju na odpowiedź.

-Nic nie wiem - odpowiedziała, wciąż na mnie patrząc, tymi swoimi ciemno zielonymi oczyma. - Ale to dobrze. Niech śmieć zginie w piekle, tam, gdzie jego miejsce od dawna.

Zgodziłam się z nią, kiwając dłonią.

***

Po obgadaniu wszystkich ludzi, zaczynając od Michaela Donforta do jakiejś Samanthy Wilson, o której nawet nie miałam pojęcia istnienia, wstaliśmy z miejsca, a ja zapytałam:

-Idziemy do mnie, coś zjeść?

-Myślałam już, że ja będę musiała to zaproponować... Jestem taka głodna, Vic... - odpowiedziała, klepiąc w swój chudy brzuch.

-To czemu nie mówiłaś wcześniej?

-Nie wiem nie chciało mi się. Fajnie tutaj było - rzekła, a zaraz dodała: - Śmierdzę fajkami?

-Tak. O ja pierdole!!

-O, kogo pierdolisz? - zaczęła, a ja nie mogłam już z nią po chwili wytrzymać. - Dobra daj mi tą mgiełkę czy co ty tam takiego w ogóle masz.

Oddałam jej w swoje ramiona, śliczną pachnącą mgiełkę o zapachu wanilii.

Dziewczyna szybko się popsikała, po czym przybliżyła się do mnie i ponownie spytała:

-A teraz?

-Teraz o wiele lepiej. A ja? - zagadnęłam.

Blair stosownie się do mnie przybliżyła, po czym zaczęła mnie wąchać z każdej możliwej strony, tak samo jak i ja zrobiłam to jej.

-Popsikaj się to będzie dobrze... - zaradziła, a ja to wykonałam, a zaraz po tym ponownie się spytałam:

-I jak?

-Dobrze. Dobra chodź, bo zaraz kurwa nie wytrzymam. - oznajmiła, kolejno to po prostu zrobiliśmy.

***

Znajdowaliśmy się już w moim domu. Poszliśmy zatem do kuchni. Blondynka wzięła jakieś chipsy, batoniki, a ja zabrałam się za zrobienie czegoś pożywniejszego.

Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam. Zdziwiłam się, gdy tylko dostrzegłam, jak czekają tam na skonsumowanie, hamburgery. Trzeba było je tylko podgrzać i byłyby gotowe i gorące.

Blair przyszła z pustymi rękami i wzięła sok pomarańczowy, a następnie, wlała go sobie do buzi.

Popatrzyłam się na nią z politowaniem, a ta tylko dodała:

We fall togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz