ROZDZIAŁ PIERWSZY. CZWÓRKA

128 8 2
                                    


-Victoria, ktoś do ciebie przyszedł - krzyknęła z dołu, moja matka.

Spojrzałam na okno i zobaczyłam śliczną wakacyjną pogodę. Wstałam z łóżka i podbiegłam do drzwi. Zeszłam na dół i przywitałam się z dziewczyną, która stała zirytowana na dole obok mojej matki.

-No w końcu! Ile można było czekać, Vic - powiedziała moja przyjaciółka, a ja tylko westchnęłam.

-Chodź, a nie - Pociągnęłam Blair za ramię, a następnie poszłyśmy razem do mojego kwadratowego pokoju.

Moja przyjaciółka była po prostu idealna. Jej ciemno zielone oczy były jak głębokie tajemnice, których nikt nie był w stanie odkryć. Miała proste, blond włosy, które otaczały jej twarz jak płomienie. Jej skóra była delikatna i jasna, o tajemniczym blasku, który nadawał jej wygląd niezwykłej elegancji.

Była szczupła, ale pełna wdzięku, z eleganckim pochodem, który wskazywał na pewność siebie. Jej usta miały delikatny kształt, ale zawsze wydawały się gotowe do wyrażenia czegoś ważnego.

Nosiła ubrania, które podkreślały jej indywidualny styl. Często widywałam ją w długich, lekko zwiewnych sukienkach o intensywnych kolorach, które podkreślały intensywność jej osobowości. Ale czasem wybierała też bardziej stonowane, klasyczne zestawy, które nadawały jej elegancji i powagi.

Uśmiech, Blair, był zjawiskowy, pełen ciepła i przyjazny dla każdego. Ale kiedy patrzyła na kogoś z powagą, to w jej oczach można było dostrzec niezłomną determinację i mądrość, która przekraczała wiek. Była to osoba, której nie sposób było nie zauważyć, a jej obecność zawsze wnosiła dookoła nutę tajemnicy i elegancji.

Blondynka była istną przeciwnością mnie.

Ja za to miałam jasno niebieskie oczy, które przypominały kawałki nieba w najpiękniejszy letni dzień. Miały delikatną, szafirową poświatę, która zdawała się mienić w promieniach słonecznych. Były one głębokie i pełne życia, odbijając moje emocje w sposób, który trudno było ukryć.

Moje włosy, o których zawsze marzyłam, były długie i gładkie, jak czarna jedwabna zasłona opadająca na moje ramiona. Kolor moich włosów był ciemny, ale gdy padało na nie światło, mieniły się różnymi odcieniami brązu, a niekiedy nawet wydawało się, że widoczne są w nich nuty purpury. Były moją dumą i jednocześnie przypominały mi o mojej tajemniczej naturze.

Miałam też delikatne rysy twarzy, które dawały mi wygląd delikatnego i subtelnego uroku. Moje kości policzkowe były lekko zarysowane, ale nie na tyle, by sprawiać wrażenie ostrości. Całość mojej twarzy była harmonijna, co sprawiało, że wydawała się przyjemna dla oka.

Jednak najbardziej charakterystyczną cechą mojej urody była moja wysoka, smukła sylwetka. Byłam zgrabna, ale jednocześnie wysportowana, dzięki czemu moje ruchy były płynne i pewne. Moje długie nogi sprawiały, że wydawałam się jeszcze wyższa, niż w rzeczywistości, co dodawało mi pewności siebie.

Mój strój zawsze był starannie dobrany. Lubiłam nosić sukienki o delikatnych wzorach, które podkreślały moją kobiecość i subtelność. W letnie dni wybierałam jasne, lekkie tkaniny, które falowały w rytmie moich kroków, sprawiając, że wyglądałam jak lekki powiew wiatru. A na dodatek moje jasno niebieskie oczy i czarne włosy nadawały całości eleganckiego kontrastu.

Mimo mojego subtelnego wyglądu, zawsze czułam się silna i niezależna. Byłam gotowa na każde wyzwanie, które życie postawiło przede mną, gotowa pokazać, że piękno może iść w parze z determinacją i siłą.

Blair usiadła na moim łóżku i czekała na mnie, aż zamknę te cholerne drzwi. Westchnęła cicho.

-W co się ubierasz? - zapytała, po chwili.

We fall togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz