ROZDZIAŁ TRZYNASTY. CZAS NA ZMIANY

5 0 0
                                    


Po powrocie do domu, wszystko co było ze mną i Donfortem, zostało pomiędzy nami. Nie chciałam, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Jeśli nawet jacyśkolwiek ludzie by się o tym dowiedzieli, rozpuściliby pewnie ostrą plotkę na całe Seattle. A ja miałabym, krótko mówiąc, przejebane.

Za oknem była ponura pogoda. Krople deszczu spadały i nic się nie działo. Nie wiedziałam, co robić, dlatego postanowiłam przeczytać jakąś nową książkę. Sięgnęłam po pierwszą lepszą z półki – powieść, którą kupiłam kilka miesięcy temu, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać. Wygodnie ułożyłam się na kanapie, otulając się kocem, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.

Nie spodziewałam się nikogo, ale kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam Blair, moją najlepszą przyjaciółkę, stojącą w progu z ogromnym uśmiechem na twarzy. Miała na sobie jasnoniebieski płaszcz, który kontrastował z ciemnością deszczowego dnia. Jej blond włosy były lekko wilgotne od deszczu, ale to jej nie zrażało.

-Hej, Vic! - zawołała, wchodząc bez zaproszenia. - Coś cię przymuliło, kochana. Czas na zmiany!

Zanim zdążyłam zaprotestować, Moon już była w moim salonie, rozkładając na stole małą torebkę, z której zaczęła wyciągać farby do włosów, pędzelki i rękawiczki.

-Blair, co ty do chuja, robisz?! - zapytałam, patrząc na nią z mieszanką zdumienia i rozbawienia.

-Zaufaj mi - odpowiedziała z błyskiem w oku. - Nic tak nie poprawia humoru jak mała metamorfoza. Zaczniemy od włosów!

Blair zawsze była tą bardziej energiczną i odważną z nas dwóch. Miała zdolność do przekonywania ludzi do swoich szalonych pomysłów, a ja często jej ulegałam, bo wiedziałam, że zawsze działała w moim najlepszym interesie. Tym razem nie było inaczej. Westchnęłam i zgodziłam się, zresztą co mogłam zrobić, gdy Blair już była gotowa do działania?

Zanim się zorientowałam, siedziałam na krześle w kuchni, owinięta w ręcznik, a Blair nakładała farbę na moje włosy. Kolor wybrała bez zastanowienia - głęboki, wiśniowy odcień, który miał dodać mi życia i energii.

-Zaufaj mi, Victoria, będziesz wyglądać niesamowicie - zapewniała mnie, podczas gdy jej zręczne ręce nakładały farbę z precyzją profesjonalistki. - Potrzebujesz zmiany. Coś, co sprawi, że poczujesz się lepiej.

Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, zastanawiając się, jak będę wyglądać z nowym kolorem włosów. Nie miałam odwagi, aby cokolwiek zmieniać w swoim wyglądzie od lat, ale może Blair miała rację. Może rzeczywiście potrzebowałam czegoś, co wyrwie mnie z tego marazmu, w którym tkwiłam od jakiegoś czasu.

-Pomyśl o tym jak o nowym początku - powiedziała Blair, uśmiechając się szeroko. - Nowy kolor, nowe podejście do życia.

Uśmiechnęłam się do niej, czując, jak jej entuzjazm zaczyna mnie zarażać. Blair miała niesamowitą zdolność do wprowadzania pozytywnej energii do mojego życia, nawet w najgorszych momentach. Jej obecność była jak promień słońca w ponury dzień.

Minuty mijały, a Blair opowiadała mi o wszystkim, co działo się w jej życiu, starając się odwrócić moją uwagę od farbowania. Opowiadała o swoich nowych zainteresowaniach, o chłopaku, z którym się spotykała, a także o planach na przyszłość. Jej opowieści były pełne entuzjazmu i radości, a ja zaczynałam zapominać o własnych problemach, skupiając się na jej historiach.

Kiedy w końcu zmyła farbę i wysuszyła moje włosy, stanęłam przed lustrem, zaskoczona tym, co zobaczyłam. Moje włosy były teraz głęboko wiśniowe, lśniące i pełne życia. Wyglądały zupełnie inaczej niż wcześniej, a ja czułam się, jakbym zyskała nową tożsamość.

-Wow - wydusiłam z siebie, patrząc na swoje odbicie. - To naprawdę... niesamowite.

Blair uśmiechnęła się szeroko, dumna ze swojego dzieła.

-Wiedziałam, że ci się spodoba! - powiedziała z triumfem. - Teraz jesteś gotowa na wszystko, co przyniesie życie.

Patrząc na swoje odbicie, zaczęłam wierzyć, że miała rację. Może ta zmiana była dokładnie tym, czego potrzebowałam, aby ruszyć naprzód. Z nowym kolorem włosów, czułam się silniejsza, bardziej pewna siebie i gotowa na wszystko, co miało nadejść.

-Dzięki, Blair - powiedziałam, obejmując ją. - Naprawdę tego potrzebowałam.

-Zawsze do usług, kochana -odpowiedziała, odwzajemniając uścisk. - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

Siedziałyśmy potem razem na kanapie, popijając gorącą czekoladę i rozmawiając o przyszłości. Czułam, że z Blair u boku, mogłam stawić czoła każdemu wyzwaniu. Była moją skałą, moim wsparciem i inspiracją. Dzięki niej, byłam gotowa na nowy początek.

***

Kiedy dziewczyna musiała już niestety pójść do domu, nudziłam się. Znowu, lecz z nową metamorfozą. Miałam czerwone włosy.

Kurwa. Moi rodzice o tym nie wiedzą... Proszę niech ktoś się o mnie pomodli, a! I proszę o różową trumnę, która będzie znajdować się obok mojego pieska, Michael'a.

Po chwili jednak usłyszałam, dźwięk wydobywający się z mojego telefonu oraz wibracje.

Sięgnęłam po komórkę i moim oczom ukazała się jakaś dziwna konwersacja.

Nieznany: Cześć, kochanie. Kiedy się spotkamy?

Kurwa. Michael, zasrany psychopato.

Victoria: Najlepiej to nigdy, wiesz?

Nieznany: Nie, moja słodka. Jesteś moją dziewczyną. Przypomniałaś sobie?

Faktycznie. Byłam jego dziewczyną, od wczoraj. O ja pierdole. W co ja się do cholery wpakowałam...

Nie chciałam na to odpisywać, lecz... On do mnie zadzwonił.

Odebrałam.

-Co - powiedziałam.

-Pyskata, ciekawe czy jesteś taka przy moich znajomych, słodka - odpowiedział mi, na co się oburzyłam i bardziej wkurwiłam.

-Dobra nie truj mi dupy, Michael, tylko mów, dlaczego do mnie zadzwoniłeś - odparłam, stukając palcami o biurko ze stresu.

Westchnęłam, czekając na odpowiedź chłopaka. Nie trwało to zbyt długo. Odpowiedział, tak praktycznie, tuż od razu. Na co się uśmiechnęłam.

-Jestem pod twoim domem. Pada deszcz, a ja mam przyszykowane dla ciebie sto róż, słodka. Otworzysz?

Zatkało mnie. Ja... Nie wiedziałam co miałam odpowiedzieć i... Autentycznie nie chciałam, aby moi rodzice mnie zobaczyli ani wraz z nim. Wtedy to zabiliby mnie chyba z milion razy.

-Czy ty do cholery oszalałeś?! - krzyknęłam, na co ten tylko parsknął śmiechem.

Wzięłam głęboki wdech i odpowiedziałam od razu:

-Wejdź, ale oknem.

-Rozkaz to rozkaz, słodka lala..

I połączenie zostało przerwane.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że ten dzień zmienił moje życie o sto osiemdziesiąt jebanych stopni... 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

We fall togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz