– Boris, jesteśmy w czarnej dupie – powiedział załamanym głosem Kowalewski.
Jakiś czas po ataku grupy D na kasyno Kowalewski i Nowak zawołali mnie do siebie ze ,,strasznymi wieściami". Ja oczywiście domyślałem się, jakie wieści zamierzali mi powiedzieć. Byliśmy na piętrze w jednym z pokoi. Chłopacy siedzieli na fotelach, a ja stałem na przeciwko nich.
– Stało się coś poważnego? – zapytałem, udając zaciekawienie.
– Jeszcze jak! Nasi ludzie zaatakowali kasyno gangu narkotykowego! – wykrzyczał Kowalewski. – Przegrali sromotnie, a gang pewnie chce przeprowadzić na nas kontratak!
– Co...? Ale... czemu oni zaatakowali? – moja twarz przybrała poważny wyraz.
– No właśnie, kurwa, nie wiemy! Oni sami na to wpadli! – Kowalewski schował twarz w dłoniach. – Jesteśmy skończeni.
– Postarajmy nie załamywać się – powiedział Nowak, starając się podnieść nas na duchu. – Nie jest aż tak źle.
– ,,Nie jest aż tak źle"? ,,Nie jest aż tak źle"?! Co ty pierdolisz?! Przecież gang narkotykowy nas rozpierdoli!
– I co? Chcesz poddać się, Marcin?
– No nie... – Kowalewski wyglądał na niepewnego; wierzył, że gdy gang przeprowadzi kontratak będzie to końcem dla nas.
– Dokładnie. Nawet, jeśli przegramy, to nie bez walki. We trójkę będziemy musieli stworzyć plan.
– ,,We trójkę"? - spytałem zdziwiony. Nie sądziłem, że chłopacy będą chcieli uwzględnić mnie w tak ważnej sprawie.
– Tak, we trójkę. Sami nie damy sobie rady – odrzekł Nowak.
– Dobra – westchnąłem. Nie taki miał być plan. To chłopacy mieli się tym zamartwiać, a nie ja. – Możemy spodziewać się ataku ze strony gangu narkotykowego w każdej chwili, więc lepiej będzie, jeśli teraz zaczniemy opracowywać plan – wziąwszy krzesło od pobliskiego stołu postawiłem je na przeciwko Nowaka i Kowalewskiego, po czym usiadłem na nim.
Minęło parę sekund, nim jakikolwiek z nas odezwał się. Wszyscy byliśmy zatopieni w myślach. Twarz Kowalewskiego wyrażała spięcie, Nowak był zadumiony, zaś ja – zastanawiałem się, czy atak na kasyno wrogiego gangu był dobrym pomysłem. Już wtedy wiedziałem, że poniosę większe konsekwencje swojego czynu, niż miałem w planach.
– Przede wszystkim – zaczął Nowak – musimy dowiedzieć się, jak mocno zamierzają przeprowadzić kontratak, by móc wycenić, ile i co będzie nam potrzebne. Stawiam, że zaatakują pełną siłą.
– To źle stawiasz – odparłem, na co chłopacy popatrzyli się na mnie z zaskoczeniem. – Postrzeliłem Walaszczyk, może nawet śmiertelnie. Przez to gang narkotykowy nie będzie kierowany przez nią, a to jest dla nas korzystne. Dodatkowo, możliwe jest to, że Walaszczyk – jeśli dalej żyje – przydzieli sobie ludzi do obrony.
– Ty... postrzeliłeś Roksanę Walaszczyk? – zapytał Kowalewski z niedowierzaniem, kompletnie ignorując resztę mojej wypowiedzi. – Kiedy?
– Na mojej pierwszej akcji od mojego powrotu. Nie mówiłem wam? – zapytałem, szczerze zdziwiony.
Nowak prychnął pod nosem zdenerwowany.
– Wszystko, co powiedziałeś, to to, że przegoniliście jakichś członków gangu narkotykowego z tamtej miedzy.
– Byłem przekonany, że wam o tym mówiłem – odparłem, po czym wzruszyłem ramionami. – Nie ważne, teraz już wiecie.
Nowak otworzył usta, by mi odpyskować, ale przerwał mu Kowalewski.
CZYTASZ
Zakamarki Umysłu Borisa Pawulowa || Uprowadzona przez Idoli
Fanfic,,Uprowadzona przez Idoli", czyli trzeci pod względem rozpoznawalności rak na polskim wattpadzie. Opowiadający o historii Emilii - szesnastolatki porwanej na koncercie przez swych idoli, Quebo i Taco. Napisany zapewne dla żartu przez trolla. Jednak...