V

42 6 12
                                    

  – O kurwa! Kompletnie zapomniałem!

  – Szefie, jak mógł pan zapomnieć o dzisiejszym występie?

  Nie wspominałem o tym wcześniej – miałem klub ze striptizem. Przejąłem go tuż przed przejęciem gangu przez Kowalewskiego i Nowaka. Znajdował się parę kilometrów od mojego domu, czyli na obrzeżach Warszawy. Był jednym z niewielu klubów w tamtych okolicach, dlatego nie miałem konkurencji i biznes kwitł. Tamtej nocy miał mieć miejsce jeden z większych występów naszych pracownic i pracowników, ale z powodu tej sprawy z gangiem zapomniałem o nim.

  – Dzięki za przypomnienie, już jadę do was.

  – Oh, nie dzwoniłem, by przypomnieć panu o występie. Muszę pana powiadomić, że Aleksandra wzięła chorobowe i nie wystąpi dzisiaj.

  – To niech ktoś ją zastąpi.

  – Właśnie nikt nie może. Wszystkie striptizerki są rozchorowane, nawet niektóre z występujących.

  – Okej, wymyślę coś – powiedziałem bez zastanowienia.

  – Dobrze. Do widzenia.

  – Pa – rozłączyłem się.

  ,,Wymyślę coś", ale co dokładnie? Miałem wziąć jakąś przypadkową dziewczynę z ulicy? No raczej nie. Nie miałem żadnego pomysłu co zrobić, ale powiedziałem, że zrobię. To miał być duży występ, miało być dużo ludzi, a jedna pracownica mniej mogła porządnie zaniżyć nasze zyski. Musiałem coś zrobić.

  – Ej, Amelia – zwróciłem się do kobiety.

  Nie, Boris, nie rób tego. To naprawdę głupi pomysł, który nie zadziała.

  – Tak? – odpowiedziała.

  – Chciałabyś wyrwać się stąd na chwilę?

  Amelia natychmiastowo spięła się.

  – Co? Nie, nie ma takiej opcji.

  – Czemu?

  – Bo... bo boję się, że policja mnie znajdzie – spięła się jeszcze bardziej, a jej głos zaczął się załamywać.

  – Okej...? – zdziwiłem się nietypowym zachowaniem Amelii. Nawet, jeśli była poszukiwana przez policję za jakieś występki to była wśród kryminalistów, nie powinna się tak zachowywać.

  Może kłamie?

  Ale nie była to moja sprawa; miałem o wiele ważniejsze rzeczy na głowie.

  Jeśli Amelia nie chce być striptizerką, to mogę zapytać się o to jeszcze Emilii.

  Założywszy ubrania i pożegnawszy się z Amelią skierowałem się do pokoju Emilii. Drzwi były wtórnie otwarte, więc przeszedłem przez nie.

  Ujrzałem niebieskooką leżącą na swym łóżku z tępym wyrazem twarzy i nieobecnym wzrokiem. Wpatrywała się w ścianę, a gdy podszedłem do niej bliżej spojrzała na mnie. Od razu rzuciły mi się w oczy jej nienormalnie rozszerzone źrenice. Jej kończyny od czasu do czasu podrygiwały, jakby dziewczyna nie panowała nad nimi. Miała otworzone usta i dyszała ciężko.

  – Czy to feta*...? – pomyślałem na głos. Zbliżyłem się niepewnie do Emilii i zmierzyłem jej tętno. Jej krew niemalże wrzała pod moimi palcami. Na nadgarstku miała naklejony plaster, dokładnie tam, gdzie znajdowała się żyła. – Ta, to definitywnie feta. I to podana dożylnie.

Zakamarki Umysłu Borisa Pawulowa || Uprowadzona przez IdoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz