Kowalewski był całkowicie skupiony na grze. Choć nie byłem ekspertem od gry na pianinie, to mogłem z całą pewnością stwierdzić, iż nie grał on jak amator; miał wprawę.
Poklepałem go delikatnie po ramieniu, by zwrócił na mnie uwagę, na co on gwałtownie zrzucił słuchawki ze swych uszu i obrócił się do mnie. Po jego wyrazie twarzy można było wywnioskować, że nie spodziewał się mnie.
– Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć – powiedziałem.
– Kurwa, Boris! – wykrzyczał chłopak. – Ja prawie na zawał zszedłem! I jeszcze zrzuciłem moje słuchawki! – Kowalewski podniósł je z podłogi. – Co ty tu robisz?!
– O to samo mógłbym zapytać ciebie – odpowiedziałem ze spokojem.
– To ja pierwszy zapytałem się, więc to ty pierwszy odpowiadaj!
– Zgubiłem gdzieś komórkę – skłamałem. Starałem się pozostać spokojny, by nie wydać swojej ściemy. – Szukałem jej w paru miejscach i to jest jedno z ostatnich, w których może być.
Kowalewski przybliżył się do mnie z przymrużonymi oczami, niby analizując mnie. Było czuć od niego alkohol.
– Powiedzmy, że ci wierzę – powiedział chłodno. – Pomogę ci szukać telefonu, ale od razu po tym jak go znajdziemy lub przeszukamy wszystkie miejsca, w których może być masz stąd spierdalać.
– A niby dlaczego? Co takiego robisz, że nie mogę tu być?
Kowalewski przez chwilę milczał, a następnie prychnął i odwrócił się do mnie plecami niczym obrażone dziecko.
– Tak poza tym, to nie powiedziałeś mi co tu robisz – kontynuowałem.
Zamiast odpowiedzieć mi mężczyzna podszedł do szafki stojącej przy ścianie i wyjął z niej otwartą butelkę wina. Napił się z gwinta, po czym wskazał na mnie palcem.
– Chcesz trochę? – zapytał, potrząsając delikatnie trunkiem.
Zastanawiałem się chwilę nad odpowiedzią, lecz potem przypominałem sobie, że przyjechałem do siedziby autem.
– Nie, i nie zbywaj mojego pytania.
– Dobra, dobra – wymamrotał Kowalewski, opierając się o szafkę i przecierając dłonią twarz. – Zjebałem. Zjebałem po całości. Zapomniałem zapłacić za kawalerkę i właściciel wyjebał mnie na zbity pysk, przez co teraz używam siedziby jako domu.
Czyli moje przypuszczenia z bezdomnością były dobre.
– Nie możesz kupić sobie domu? Przecież w gangu zarabia się mnóstwo pieniędzy. Nielegalne handle czy kradzieże są bardzo opłac...
– Nie chcę się wychylać – przerwał mi cicho chłopak.
– Co masz na myśli?
Kowalewski usiadł przed keyboardem, wciąż dzierżąc butelkę wina. Zdawał się być zagubiony w myślach.
– Wiesz, Boris, nie każdego przestępcę ściga policja – wyszeptał. – Oni myślą, że jestem martwy, więc nie zamierzam wyprowadzać ich z błędu; tak samo jest jeszcze parę osób, które wolę by sądziły, że nie żyję.
Wziąłem pobliskie krzesło i postawiwszy je obok Kowalewskiego usiadłem na nim. Chłopak był pijany i mógł powiedzieć trochę swoich sekretów lub innych informacji, które mogłyby mi się przydać. Poza tym, byłem po prostu ciekaw jego historii – w końcu nie codziennie spotyka się ludzi, którzy sfingowali własną śmierć.
![](https://img.wattpad.com/cover/347221000-288-k863459.jpg)
CZYTASZ
Zakamarki Umysłu Borisa Pawulowa || Uprowadzona przez Idoli
Fanfic,,Uprowadzona przez Idoli", czyli trzeci pod względem rozpoznawalności rak na polskim wattpadzie. Opowiadający o historii Emilii - szesnastolatki porwanej na koncercie przez swych idoli, Quebo i Taco. Napisany zapewne dla żartu przez trolla. Jednak...