II

95 6 4
                                    

  – Ileż można było? Myślałem, że zgarnęły cię psy i zabrano ci telefon.

  Był późny wieczór, a ja siedziałem w moim obskurnym, ale przytulnym domu jednorodzinnym. Leżałem na łóżku z laptopem na nogach, przeglądając maile i listy gończe wysłane za mną. Po tym, jak Kowalewski wyszedł z McDonalda, a ja zamówiłem tam jedzenie na wynos, natychmiastowo wsiadłem w autobus jadący na obrzeża Warszawy, gdzie miałem dom. Kowalewski po paru godzinach nareszcie zadzwonił do mnie w sprawie współpracy.

  – Mieliśmy w gangu małe zamieszanie, dlatego nie mogłem zadzwonić – wybrzmiał głos Marcina z telefonu – Wybacz...

  – Skończ pierdolić i przejdź do sedna – przerwałem mu znużony. Czekałem na tę rozmowę parę godzin i nie zamierzałem czekać dłużej, a tym bardziej nie zamierzałem prowadzić z nim small talku.

  Marcin prychnął pod nosem.

  – I ty się dziwisz, że wyjebaliśmy cię z gangu – mruknął do siebie.

  – Do sedna – warknąłem.

  – Słuchaj, mamy parę konkurencyjnych gangów i jeden z nich wybił się ostatnio. Ja wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale ten gang handluje ludźmi (głównie obcokrajowcami) i to przez to się wzbogaci i zaczął za pomocą pieniędzy powiększać zasięgi.

  Zmarszczyłem brwi w zamyśleniu; w Polsce handel ludźmi jest niemal zerowy, bo nigdy z jakiegoś powodu nie było na to popytu. To dziwne, że nagle jakiś gang z tego zarabia grube pieniądze.

  – Zajął część z ziemii naszych wpływów i nie zapowiada się na to, by chciałoddać. Nasi ludzie nie dają sobie już rady z wyganianiem ich ludzi dalej od naszej siedziby, ale na szczęście obmyślamy plan. Jednak musimy jeszcze wykonać ten plan, a nie chcemy, by do tego czasu nasze zasięgi zmalały jeszcze bardziej.

  – A co ja mam robić?

  – Właśnie do tego chciałem przejść. Mamy wiele problemów, z którymi potrzebujemy pomocy. Dlatego stwierdziłem, że potrzebujemy kogoś, kto mógł zająć się każdym z nich po trochu. Ale... jest jeden haczyk.

  Wtórnie zmarszczyłem brwi w zamyśleniu.

  – Co? Jaki?

  – Andrzej nie przepada za tym pomysłem. Pewnie dlatego, że powiedziałem mu o tym dopiero, gdy się zgodziłeś...

  – Że co?! Nie mówiłeś mu o tym wcześniej?!

  – Taa, to było egoistyczne z mojej strony. Ale grunt, że się zgodził, nie? W każdym razie, to nie będzie męcząca praca dla ciebie, bo od ciebie zależy tylko, żeby tamten gang nie zabrał nam więcej naszych ziem wpływu. Możesz brać nasze bronie, nasze pojazdy, nawet trochę naszych ludzi. A jak wykryjesz jakieś większe zagrożenie, to po prostu nam powiedz.

Zakamarki Umysłu Borisa Pawulowa || Uprowadzona przez IdoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz