2

5 0 0
                                    

                                 *Liwia Wysocka*

Po powrocie z Madrytu do którego lece już jutro, jestem umówiona z Panią na oglądanie miejsca gdzie mogłabym mieć własne studio. I tak przy produkcji mojej muzyki pracuje moja ekipa a nie ta ze studia w którym nagrywam, więc czemu by nie mieć takiego swojego miejsca do dalszej realizacji.

-Hejka!
-Ooo hej Gaja, co tam?
-A nic, tak przyszłam pomóc ci w pakowaniu.
-To znaczy przyszłaś patrzeć jak ja się pakuje?
-Dokładnie.

Kocham się pakować na różne wyjazdy, sprawia mi to ogromną przyjemność. Były sytuacje gdzie Gaja wyjeżdżała a to ja ją pakowałam bo dziewczyna za tym nie przepada.

-Jak samopoczucie ?
-Jest okej, w końcu zagram na scenie ale z drugiej strony dość długi pobyt w Madrycie samej jest z lekka stresujący.
-Rozumiem.
-Mam prośbę.
-Tak będę dzwonić.
-Co? Nie, chciałam żebyś przyszła mi kwiatki podlewać jak mnie nie będzie. Ale zadzwonić też możesz.
-Widać kogo stawiasz na pierwszym miejscu.
-No to podlejesz te kwiatki czy nie.
-Podleje.

Nie chce żeby moje kwiatki ucierpiały przez festiwal, ale jak Gaja zadzwoni to również będę się cieszyć.

-Eeej no co ty, nie stresuj się tak. Grałaś już przecież w tylu państwach że Madryt to nic wielkiego.
-Niby racja, ale będę tam sama. Na każdy koncert jeździłam z moją ekipą z produkcji, a tutaj produkcja jest od organizatorów festiwalu, nie znam tam zupełnie nikogo. Boli mnie to, że ciebie tam nie będzie.
-No ktoś musi zostać żeby podlać twoje kwiatki, a tak serio to może poznasz tam kogoś fajnego, a może nawet moja Liwia się zakocha w jakimś przystojnym hiszpanie.
-Przystojnych hiszpanów mamy również w Barcelonie tak ci tylko przypomnę, zresztą nie szukam miłości, a tym bardziej w Madrycie. To za daleko, wolałabym kogoś tutaj na miejscu.
-Dobra nie gadaj tylko się pakuj.

Porozmawiałam z Gają jeszcze dobre trzy godziny, i w moment zapomniałam o stresie. Ona zawsze poprawia mi humor.

Położyłam się spać a przed tem ustawiłam budzik na 7:00 tak aby zdążyć ze wszystkim i dodatkowo wejść do mieszkania Gai, obudzić ją i się pożegnać, czy będzie na mnie zła ? napewno, ale i tak pójdzie dalej spać i zapomni że taka sytuacja miała miejsce.

                                              ***

-Misia, ja już jadę na lotnisko, chciałam się pożegnać.
-Mhm- tylko na tyle zaspana Gaja mogła z siebie dać.
-Dobra śpij, bo i tak to nic nie da. Dam ci znać jak będę na miejscu, będę tęsknić buziaki!!!

Nie odpowiedziała mi nic, a właściwie można powiedzieć że jej odpowiedzią było ciche chrapniecie, zaśmiałam się pod nosem i wyszłam z budynku gdzie czekała na mnie już taksówka.

Właśnie samolot startował, włączyłam słuchawki i słuchałam moich piosenek które mam grać na festiwalu, pamiętam je wszystkie dokładnie, ale zawsze tak robię przed koncertami. Dla własnego spokoju.

Hope Where stories live. Discover now