8

5 0 1
                                    

  *Antoine Griezmann*

Po porannym treningu wróciłem do domu i wziąłem szybki prysznic. Jutro lecimy do Barcelony żeby zrobić jeszcze trening przed niedzielnym meczem. Nie chce tam jechać, wiem że w jednym momencie wrócą ogromne wspomnienia, szkoda tylko, że większość zaliczam do tych złych. Cieszę się z mojego powrotu do Atletico, bolało mnie na stracie złe przyjęcie od kibiców ale wiedziałem iż na nie zasługuje. Zostawiłem ich to teraz musiałem to odpracować, co mi się udało. Kibice, trener i moi przyjaciele z klubu już nie mają do mnie żalu, jestem naprawdę szczęśliwy, że na nowo mi zaufali, tylko w czerwono białych barwach czuję się naprawdę kochany i doceniony.

Jest duża szansa na to, że pojutrze wchodząc na murawę zostanę przez kibiców Barcelony wygwizdany. Ale mało mnie to już obchodziło, chce zapomnieć o tym klubie i skupić się na Atletico.

Dzisiaj mam spotkać się u mnie z Rodrigo, Koke i Llorente. Bardzo często robimy takie spotkania, najczęściej z nami jest jeszcze Witsel i Lino ale obydwu z nich dzisiaj nie mogło.
Nie czekając dłużej zacząłem przygotowania i oczekiwałem na chłopaków.

-Anto jak miło cię widzieć, i to nie tak, że widzieliśmy się parę godzin na temu na treningu.
-I to również nie tak, że widzimy się prawie codziennie.
-Oj tam oj tam, czepiasz się szczegółów.

Cała trójka udała się na taras bez słowa, gdy tylko robiło się na dworze cieplej taras był najlepszym miejscem do rozmów. Każdy zajął swoje miejsce i zaczęliśmy już powoli rozmawiać o najbliższym meczu.

-Jak tam Panowie, stresujecie się już ?
-Marcos, dobrze wiesz, że nie możemy pozwolić sobie na stres. Rozumiem, że Barcelona jest klubem lepszym niż my, ale jak chcemy wygrać zestresowani ?

Jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości o tym czy Koke nadaje się na kapitana, zamieniając z nim jedno zdanie rozwiałby te myśli. To najlepszy kapitan jakiego znam. Zawsze jest głosem rozsądku każdego z nas, bierze na siebie każdą odpowiedzialność związaną z tym klubem nawet jeśli sytuacja tego nie wymaga. Simeone ufa mu pod każdym względem, i nie ma co się temu dziwić,
każdy z nas mu bezgranicznie ufa. Oddał Atletico całe serce, co widać z daleka.

-Koke ma rację, nie będzie to łatwe spotkanie, ale każde najmniejsze wybicie z rytmu czy rozkojarzenie może doprowadzić do straty bramki. Nie jest to najważniejszy mecz jaki zagramy, patrząc na to że wygrana nic dla nas nie wniesie. Ale każdy z nas wie, że jeśli chodzi o Barcelonę, trzeba się pokazać z najlepszej strony. Grizi, a ty jak się czujesz ? Jak ostatnio graliśmy z nimi to nie byłeś super zadowolony.
-I nie jestem dalej, nie chce tam jechać. Inaczej było kiedy to oni przyjechali do nas. A gdy muszę jechać na tamten stadion to mi się odechciewa wszystkiego, ale obiecuję wam, że dam z siebie wszystko.
-Znamy cię i wiemy, że słowa dotrzymasz, a tak w ogóle to wiedziałeś, że ta przyjaciółka tej Liwii została fotografką Barcelony ?
-O kurde, nie miałem pojęcia, ale to Liwia będzie na meczu i tak?
-Tak, a ta twoja Claudia się zjawi ?
-Wiesz dobrze, że jest u swojej rodziny w Rzymie.
-Faktycznie, masz w planach z nią pogadać jak wróci ?
-Nie wiem, chciałbym nawet bardzo. Ale mam złe przeczucia, chyba poczekam jeszcze trochę.
-Przekładasz to już z dobre trzy miesiące, pogadaj z nią normalnie i tyle.

Doskonale wiedziałem, że odwlekam z rozmową i chłopaki mają rację. Claudia wpadła mi w oko zupełnie przypadkiem, to kuzynka naszego bramkarza, Jana Oblaka. Zobaczyliśmy się na jednej z imprez po meczu mimo tego za na nim nie była, zjawiła się tylko i wyłącznie na samej imprezie, pierwszy raz tam rozmawialiśmy i mamy kontakt do dziś. Nasza relacja jest zbyt skomplikowana, jest to coś więcej niż przyjaźń ale mniej niż związek, co prawda nie jestem fanem tego typu znajomości ale już sam nie wiem czego chce.

Hope Where stories live. Discover now