5

4 0 0
                                    

                                 *Liwia Wysocka*

Przez pół nocy musiałam potwierdzać milion razy pytania Gai na temat tego, że pod mój hotel odwiózł mnie przyjaciel Messiego, dziewczyna zdecydowanie bardziej ekscytowała się piłkarzami i tą całą otoczka niż ja. Czasem zmuszała mnie do oglądania meczy ale nic z nich nie rozumiałam, nagle jakiś karny, tam rożny i moje rzymskie imperium spalony. Chuj wie co to jest i po co to jest, ale nie zadawałam pytań żeby nie zaburzać emocji które Gaja uwydatniała w czasie meczy.

Dowiedziałam się również ile rzeczy działo się u niej gdy ja, tak tylko przypomnę jechałam autem z przyjacielem jednego z najbardziej topowych piłkarzy na świecie. Gaja była na imprezie i pijana obmacała warkoczyki jakiegoś chłopaka, jak się później okazało piłkarza Barcelony, Ronalda Araujo.
Czyli wychodzi na to, że we dwie mamy szczęście co do przypadkowych spotkań z piłkarzami.

Przez nocne rozmowy z przyjaciółką wstałam chwilę po piętnastej, zazwyczaj tak długo nie śpię ale najwidoczniej hotel 5 gwiazdkowy robił robotę.
Miałam cztery godziny do wyjścia więc nie czekając długo poszłam pod prysznic i zaczęłam porządne przygotowania, nigdy nie wiem na jeszcze jakiego topowego piłkarza się tam natknę.
Przez to wszystko zapomniałam nawet sprawdzić na jaki mecz w ogóle idę, szybko wpisałam w internet i wyskoczyło mi „Atletico de Madrid vs Sevilla"
Nie miałam pojęcia co to za kluby, ale jedyne czego się dowiedziałam, że mam dzisiaj być za Atletico.
I to też napisałam Gai, bo stresowała się, że idę na mecz Realu Madryt, a nawet ja wiedziałam że Real i Barcelona to nie są najlepsi przyjaciele. Obstawiałam, że skoro i Atletico i Real są z jednego miasta to zapewne też do swoich ulubieńców nie należą.
Gaja szybko się uspokoiła, że to nie Real i zakończyła to tekstem: „Gdybyś poszła na mecz Realu, osobiście bym tam przyjechała i cię zabrała do domu"
Także na spokojnie mogę się cieszyć z meczu bez stresu, że przyjaciółka wpadnie w szał.

Skończyłam makijaż i od razu Martina do mnie zadzwoniła, że jakby co to już czeka, lekko w pośpiechu udałam się do windy, a później do jej samochodu. Dziewczyna siedziała w koszulce z barwami klubowymi a na plecach miała „R. De Paul" co uważałam, za ultra urocze i kochane.
Natomiast w tamtym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że każdy tam będzie miał taką koszulkę więc lekko będę odstawać od reszty w mojej zwykłej czarnej bluzce.

Podjechałyśmy pod stadion i nie ma co ukrywać, był wspaniały, z racji tego, że było ciemno pięknie był oświetlony a kibice z uśmiechami na twarzach i jak się nie myliłam w koszulkach, szalikach, czapkach i czym tylko się dało w kolorach czerwono białych, wchodzili do środka.
Ja z Martiną poszłyśmy innym wejściem, gdzie ochroniarz sprawdził nasze dowody i swoją listę a następnie nas wpuścił. Dziewczyna powiedziała, że jak sama tu przychodzi to już tego nie sprawdza, ale ponieważ mnie widzi pierwszy raz, musi to zrobić.

-Rodri do mnie napisał, żebyśmy poszły pod szatnię na chwilę. Chodź za mną.

Lekko się obsrałam w gacie znając jedynie Rodrigo i to w dodatku jeden dzień natomiast po krótkiej rozmowie stanęłam sobie trochę dalej nie chcąc przerywać parze.

Nie stałam zbyt długo bo właśnie zobaczyłam mężczyznę w czarnym garniturze zmierzającym do szatni.

-Dzień dobry, kim jesteś ?
-Dzień dobry, nazywam się Liwia i przyszłam z Martina- Odpowiedziałam jeszcze bardziej zestresowana całą sytuacją.
-Aaa faktycznie, Rodrigo dzwonił do mnie wczoraj. Nazywam Diego Simeone, jestem głównym trenerem Atletico. Przepraszam, ale muszę już iść do chłopaków, do zobaczenia.
-Jasne, do zobaczenia.

Pomimo wrażenia, że zaraz ze strachu umrę to mężczyzna wydawał się być naprawdę sympatyczny.
A zaraz po tym jak wszedł do środka garstka piłkarzy weszła za nim do szatni.
Ujrzałam też parę innych dziewczyn do których zaprowadziła mnie Martina.

Hope Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon