3

3 0 0
                                    

                                    *Liwia Wysocka*

Jechałam już taksówką do hotelu w którym miałam zapewniony nocleg, a w między czasie podziwiałam Madryt. Jest naprawdę piękny.

liwka🫶🏼: hej misia, ja już w w Madrycie i zaraz będę w hotelu, wstałaś już?
gaja❤️: taak wstałam, czemu nie przyszłaś się pożegnać...
liwka🫶🏼:przyszłam przecież, ale ty to ty i nie pamiętasz zapewne 😆

Włożyłam telefon do torebki bo już taksówka podjechała pod hotel, wysiadłam i udałam się w stronę recepcji gdzie czekał tam na mnie list powitalny i bez słowa skierowali mnie do mojego pokoju tłumacząc wszystko. Chyba częściej będę się wybierać na eventy gdzie w hotelu jestem gościem VIP, zajebiste uczucie.

Mój pokój był naprawdę duży, bardzo wygodne łóżko dwuosobowe, szafa, biurko i szafki nocne były idealnie dopasowane do całego klimatu, łazienka również była przestronna i dobrze oświetlona. Widoki za oknem były jeszcze piękniejsze niż wystrój pokoju, z szóstego piętra stolica Hiszpanii wyglądała obłędnie.
W pokoju były różne udogodnienia, jak na hotel pięciogwiazdkowy przypadało, minibarek, piękne duże lustro, mały stolik z krzesłami a nawet telefon w łazience.

Po chwili zadzwoniła do mnie Gaja, rozmawiałyśmy głównie o mojej podróży i jej życiu miłosnym, niestety musiłam zakończyć szybciej naszą rozmowę jeśli chciałam zdążyć na festiwal.

Wybiła równo siedemnasta kiedy ochroniarz wprowadził mnie do obiektu, było bardzo dużo ludzi i to nie tylko artystów którzy mieli grać na scenie ale masa makijażystek, fryzjerek, fotografów czy innych osób które miały sprawić żeby występy były lepsze.

Poszłam do swojego stanowiska i przeczytałam rozpiskę, grałam jako trzecia więc już powoli musiałam się zbierać na próbę zobaczyć czy wszystko działa, i żeby osoby takie jak na przykład fotografowie wiedzieli kiedy i w jakim miejscu będę żeby mogli na spokojnie robić zdjęcia.

Długo nie siedziałam sama bo obok mojego stanowiska przyszła Martina Stoessel, wiedziałam to bo przeczytałam plakietkę, chociaż coś mi to nazwisko świtało.
Spojrzałam na listę i to ona grała jako pierwsza, więc nie za dużo zrobiła bo jak przyszła to musiała już iść na swoją próbę na którą również chwilę później udałam się ja.

Cała próba trwała około dwie godziny, skończyliśmy o dwudziestej, więc już teraz jest moment aby ludzie weszli na płytę, a my artyści już zaczęli oficjalne przygotowania.
Przecudowna Pani Elizabeth zrobiła mi makijaż, który wyszedł dwadzieścia razy lepiej niż sobie wyobrażałam, zazwyczaj na moich koncertach sama wszystko robię, ale jak już tutaj jestem gdzie są osoby chętne do pomocy, czemu by nie skorzystać.
Udałam się również do Pana Thomasa aby przedstawić mu jakie światła i w którym momencie mają być podczas mojego występu.

Zaczęło się. Wcześniej wspomniana Martina wyszła na scenę wywołując masę oklasków od ludzi pod sceną, zaczęła śpiewać i coraz bardziej wydawało mi się że znam ten głos. Tylko nie mogłam sobie przypomnieć. Mój telefon był na moim stanowisku na drugim końcu sali a z racji tego, że grałam jako trzecia nie było czasu żeby sprawdzić w internecie. Zapewne usłyszałam jej piosenkę w radiu i tyle.

Nadszedł czas kiedy to ja musiałam zacząć się szykować do wejścia na scenę, druga osoba grała już swoją czwartą piosenkę więc jeszcze jedna i wchodzę ja. Miałam już przyszykowany mikrofon i tylko czekałam aż to nastąpi. W stresie który zawsze mi towarzyszy chwilę przed wejściem nawet nie pamiętam kiedy to zleciało i produkcja już kazała mi wchodzić.

Stres w sekundę zniknął. Pojawiła się adrenalina i ogromna radość za którą stali ludzie klaszczący i śpiewający na całe gardło moje piosenki. Nie da się opisać słowami to co czuję kiedy jestem na scenie i widzę tłumy znające słowo w słowo teks który powstał na notatkach w moim telefonie. Żadna z moich piosenek nie jest fikcją i nie śpiewam słów które się nie zgadzają. Zawsze tekst zgadza się z tym co przeżyłam i co czułam w chwili pisania. Grając ostatnią moją już piątą piosenkę na tym festiwalu, widziałam jak niektórzy płaczą. Jest to jedna z moich bardziej emocjonalnych numerów jakie wydałam, jest o moim rozstaniu z chłopakiem który z dnia na dzień stracił uczucia. Zawsze mnie wzrusza, że każdy z tych ludzi płaczących do tego ma swoją własną historię mimo że tekst jest taki sam, utożsamiają się a przeżyli zupełnie co innego, ale emocje są te same.

-Chciałam na koniec podziękować za zaproszenie, oraz za to, że każdy z was tutaj przyszedł. To dopiero początek festiwalu więc bawcie się dalej kocham was!!!

Zawsze staram się zakończyć jakoś moje występy, chciałam to zrobić krótko więc tak też było.
Minęłam się z kolejnym artystą który wchodził na scenę w momencie w którym ja z niech schodziłam.

Udałam się do mojego stanowiska i napiłam się wody, wtedy brunetka obok spojrzała się na mnie i zaczęła;
-Cudowny występ, dałaś bardzo dużo energii na scenie. I cała organizacja też idealna.
-Dziękuję bardzo, twoje otwarcie całego wydarzenia było genialne, jestem pewna że każdy z tych ludzi zapamięta je do końca swoich dni.
-Tak w ogóle to Martina jestem, ale możesz mi mówić Tini. Większość tak mówi.
-Jasne, Liwia. Może głupio to zabrzmi ale kojarzę cię skądś.
-Hmmm oglądałaś Violettę? Grałam właśnie tytułową postać.
-Wiedziałam że cię kojarzę, choć powiem szczerze wolałam Soy Lune.

Obie zaczęłyśmy się śmiać i już po tym wiedziałam, że się dogadamy.
-Skąd jesteś ? Bo na wcześniejszych koncertach w Hiszpanii cię nie widziałam.
-Z Polski, ale na ten moment mieszkam w Barcelonie.
-Rozumiem.

Rozmawiałyśmy naprawdę dużo wymieniając się wzajemnie faktami z naszego prywatnego życia. Dodałyśmy się na socialach planując że dodamy razem post jak tylko fotograf podeśle nam zdjęcia z występów.

Przegadałyśmy cały festiwal a dalej nam było mało,
Tini zaproponowała spotkanie następnego dnia i od razu się zgodziłam. Zwiedzę Madryt w naprawdę fajnym towarzystwie więc czemu by się nie zgodzić.

Gdy wydarzenie całkowicie się skończyło, pożegnałyśmy się z uśmiechami na twarzach i ruszyłyśmy w swoje strony, ja do hotelu a Tini do domu.

Hope Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt