2

27 3 4
                                    

Oikawa mało kiedy miewał chwile, podczas których dosadnie kwestionował swoją inteligencję. Jednak w momencie, gdy po raz kolejny zdecydował się na zaproszenie do siebie osoby, przez którą dosłownie tracił dech w piersiach, poważnie zaczął się zastanawiać, gdzie się podział cały jego rozsądek.

Jego rodzice po raz kolejny wyjeżdżali służbowo na weekend, standardowo zostawiając syna samego w domu. Nie był tym faktem zbytnio zaskoczony, ponieważ im był starszy, tym częściej takie sytuacje miały miejsce. Za każdym razem, gdy zostawał sam miał wrażenie, że jego dom stawał się kilkukrotnie większy i pustszy niż zazwyczaj, a cisza jaka w tedy panowała sprawiała, że własne myśli stawały się dla Oikawy o wiele za głośne. Z całkowitym przekonaniem mógł powiedzieć, że nienawidził samotności i nawet te irytujące kwiaty, które zdawały się już zadomowić w jego płucach, nie wydawały się mu wystarczającym powodem na spędzenie tych trzech dni w samotności.

- Iwa-chan, przyjdziesz do mnie na noc? - Zapytał z uśmiechem licząc, że zwiększy to jakkolwiek szansę powodzenia tej misji.

Cała drużyna ulotniła się praktycznie od razu po skończonym treningu, rozpoczynając tym samym weekend, a w szatni pozostał jedynie Iwaizumi wraz z Oikawą, którzy zgodzili się schować sprzęt. Można by powiedzieć, że nie zadanie tego pytania w tej chwili, byłoby przepuszczeniem aż nadto idealnej okazji.

- Nie mogę spać u ciebie za każdym razem, jak twoi rodzice wyjeżdżają z miasta - westchnął, pakując rzeczy do swojej torby.

- Ale przyjdziesz?

- Tak, przyjdę - ruszył powoli do wyjścia, upewniając się czy Oikawa aby na pewno ruszył za nim. - Oczywiście pod warunkiem, że tym razem nie będziesz próbował niczego ugotować.

- Nie rozumiem o co ci chodzi - skrzyżował ramiona, robiąc minę godną obrażonego dwulatka - Może i nie był to szczyt możliwości kulinarnych, ale było całkiem zjadliwe.

- Jesteś beznadziejnym kucharzem, Shittykawa - podsumował, opuszczając budynek.

Podczas ich wieloletniej przyjaźni, tylko raz zdarzył się dzień, w którym Oikawa odkrył w sobie powołanie do gotowania. Zepsucie naleśników, które chłopak wybrał jako swoje ofiary, wydawało się praktycznie niemożliwe. Jednak jakimś cudem, wyszły mu one tak beznadziejne i niejadalne, że nawet w piekle nie skrzywdzono by nikogo poprzez podawanie tego. Widząc jednak, że przyjaciel był bliski płaczu z powodu swojej porażki, Iwaizumi poświęcił się i zjadł równe pięć naleśników. Przeklęte pięć naleśników, które smakowały jedynie solą i spalenizną. Nie chciał jeszcze bardziej dobijać przyjaciela, więc mu tego nie powiedział, ale zdecydowanie nigdy w swoim dotychczasowym życiu nie jadł czegoś aż tak paskudnego jak to.

W zamian za swój komentarz, Iwaizumi został obdarowany bodźcem w żebra co ostatecznie skutkowało tym, że przez całą drogę do domu toczyli prowizoryczną wojnę. Byłaby to całkiem zabawna chwila, gdyby Oikawa nie musiał przez całą tę drogę powstrzymywać kaszlu.

***

Po powrocie do domu, rozgrywający od razu pobiegł do łazienki pod pretekstem szybkiego prysznicu. W rzeczywistości włączył wodę, nie mogąc dłużej powstrzymywać ataku kaszlu. Im więcej kwiatów wydobywało się z jego ust, tym bardziej bolały go płuca. Chciało mu się wymiotować od tego nieznośnego posmaku róż, wymieszanym z charakterystycznie metalicznym smakiem krwi. Nie miał pojęcia, ile tak sterczał. Dziesięć minut? Dwadzieścia? Trzydzieści? Dla niego było to jak cała wieczność. Gdy kaszel nareszcie ustąpił, niczym w transie zaczął po sobie dokładnie sprzątać, ukrywając w koszu na śmieci płatki róż i myjąc starannie nawet najmniejszą plamę krwi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Your favorite flowers || IwaOiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz