Rozdział 2

292 14 2
                                    

-Słuchaj, nie będę tolerował tego jaki jesteś w stosunku do mojej córki! Nie udawaj jej ojca!
-Ja przynajmniej byłem obok niej- odpowiedział z irytacją Alastor.
Po tym Lucyfera coś dotknęło. Był cały czerwony ze złości. Rzucił się na Jelenio-Glowego demona. Oboje upadli. Lucyfer siedział na jego klatce piersiowej, trzymając go jedną ręką za szyję, a drugą za nadgarstki nad głową Radiowego Demona. Żaden z nich się nie zorientował jak musieli wyglądać z boku. Zanim Lucyfer wydał jakikolwiek dźwięk, Vaggie i Charlie stały przed nimi w korytarzu. Alastor i Lucyfer spojrzeli na siebie, zrozumieli jak wyglądali. Niski król jak oparzony wstał z Radiowego Demona.
-Glupiec!!-krzyknął Lucyfer
-Za bycie ojce-
Zanim Alastor dokończył, Lucyfer zaczal na niego krzyczeć. Bolała go myśl, że Alastor jest lepszym ojcem dla Charlie niż on sam. Nagle Charlie podbiegła do Alastora.
-Nie krzycz na mojego tatę!- krzyknęła.
Król piekła zamarzł. Myślał, czy ona naprawdę widzi tego jelenia za ojca? Jego twarz pobladła, jego grymas zamienił się w zwykłą, prostą kreskę. Bez słowa odszedł, mijając Vaggie. Po tym jak wyszedł z Hotelu, każdy milczał.

Po kilku godzinach Lucyfer cały czas nie dawal znaku życia. Charlie potwornie się martwiła. Zaczęła się zastanawiać czy to co zrobiła było właściwe. Po chwili overthinking'u rozpoczęła zebranie.
-Wiem, że to moja wina, ale potrzebuje pomocy. Mój tata nie daje znaku życia. Muszę go znaleźć...
Nastała niezręczna cisza. Po chwili odezwał się Angel.
-Po co mamy go szukać? To twoja wina. Z resztą, to król piekła. Mimo wzrostu, pokona każdego.
Słowa Angela zraniły Charlie. Vaggie to zauważyła i spojrzała na Angela, jakby miała go wypatroszyć. Angel uśmiechnął się zestresowany.
-Oczywiscie i tak pomożemy!
Po trzydziestu minutach planowania kto z kim i gdzie idzie, wyruszyli. Angel z Husk'iem mieli zbadać przedmiescia, Niffty z Się Pincous'em mięły szukać w ciemnych alejkach, Charlie i Vaggie w centeum, a biedny Alastor miał szukać Króla Piekła w...Klubach.
Alastor wędruje już po mieście dobre dwie godziny, bez skutku. Wchodzi do kolejnego klubu, Demon czuł się nieswojo, takje kluby i imprezy to nie jego klimat. Podszedł do lady i poprosił o drinka. Czekając na to, kątem oka dostrzegł kogoś małego, pierwsze co pomyślał, że to Niffty, ale to było że możliwe. Po chwili przyglądania się, dostrzegł Lucyfera. Nie czekając, podbiegł do niego.
-Królu! Każdy cie szuka! To było bardzo nieodpowiednie oraz nierozs-
-Ciiii-przerwał Lucyfer- nie widzisz, że się bawię
Powiedział, trzymając wino. Od niego było czuć alkoholem na kilometr. Że się Alastor nie domyślił. Alastor się pochylił, żeby patrzeć Lucyferowi w oczy.
-Królu, to już czas iść do Hotelu
-Nie!..To ja decyduje- powiedział rozlewając wino na lewo i prawo.
Alastor wzdechnal, wziął szklankę od Króla Piekła i położył na stole.
-Koniec- powiedział zrujnowany.
Demon chwycił pjanego Lucyfera za biodra i podniósł. Ułożył go wygodniej i spojrzał na małego Króla piekła. Przeciskając się przez ludzi w klubie, Alastor miał problem z utrzymaniem Lucyfera w ramionach, ale po dłuższej chwili udało mu się wyjść z klubu.
-Co ty robisz?!
-Zabieram, waszą niskość, do Hotelu
-Puść mnie!
Demon powoli tracił nerwy. W czasie kiedy pjany Lucyfer krzyczał na Alastora, Demon spokojnie i łagodnie go kołysał. Po kilku minutach Lucyfer się uspokoił, po sporzytym alkoholu nie zajęło mu długo zaśnięcie. Radiowy Demon, dumny z siebie, kierował się w stronę Hotelu.

(Ostatnio mam dużo wolnego czasu, więc będę często wstawiała. To nie będzie zbyt długia historia tak na marginesie. Nie wiem czy jutro coś wstawię, ale w sobotę i niedzielę napewno coś będzie)

RadioAppleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz