214. Jeremiasz i Eliza

144 28 40
                                    

Jeremiasz

Mój telefon po wysłaniu wiadomości zaczął dzwonić. Nie spodziewałem się, że to zrobi, ale jak widać coś ją ruszyło. Bardzo chciałem się dowiedzieć co.

- Dobry wieczór Elizo. - przywitałem się spokojnie, chociaż w środku byłem cały w emocjach, że to ona do mnie zadzwoniła. Też mogłem, ale moim krokiem w jej stronę było spotkanie z nią. Nie przychodziła na te spotkania, więc nie wyczuwałem sensu w tym by do niej dzwonić.

- No nie wiem czy taki dobry. Czy w ogóle zamierzałeś mi powiedzieć, że Doro zachorował? - Zapytała z wyrzutem

Jej pytanie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałem się, że wie.

- Skąd to wiesz?

- Czy to ważne? Ważne, że nie od ciebie, tak jak wiele innych spraw, których nie dowiedziałam się od ciebie, jak na przykład, że jesteś Erosem.

- Elizo myślałem, że to już mamy wyjaśnione.

- No tak, a to poczekaj, może to, że Joanna jest twoją dziewczyną. - rzuciła obojętnym tonem.

- Elizo posłuchaj mnie proszę. Kiedy powiedziałem ci, dlaczego wybieram siebie zaakceptowałaś mój wybór.

- Bo myślałam, że mówiłeś prawdę, a potem wernisaż i proszę bardzo. - mówiła zdenerwowana, ale mówiła dość cicho.

- Eli chciałbym, żeby zrozumiała, że to co się wydarzyło na wernisażu nie było zaplanowane przeze mnie, a przez Joannę. To ona chciała ci dopiec nie ja. Teraz to wiem i bardzo cię za to przepraszam.

- Nie wyglądało na to, ażebyś się szczególnie opierał jej planowi.

- Eli gdybym mógł cofnąć czas to być może wybrałbym inaczej, ale nie mogę. Jedyne co mogę to porozmawiać z tobą na żywo i bardzo cię proszę daj mi tą szansę. - powiedziałem błagalnie.

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nie jestem w stanie przeprowadzić z tobą tej rozmowy na chłodno. - powiedziała już spokojniej, ale dość cicho. Ledwo ją usłyszałem. - jeśli się z tobą spotkam, to będzie jak zawsze dotkniesz mnie, ja ci na to pozwolę, a potem pojawi się Joanna, albo policja, albo nawet kosmici, żeby znowu pokazać mi, że ty i ja nie powinniśmy się spotykać. - burknęła. - I zapewne mają rację.

- Elizo, może i pojawią się kosmicie, ale z pewnością nie pojawi się już Joanna, to mogę ci zagwarantować. - próbowałem żartem rozładować sytuację i jakoś dać jej do zrozumienia, że Joanny już nie ma na wspólnym obrazku, bez wspominania co się stało.

- Skąd ta pewność. Mam wrażenie, że ona cię śledzi, a z resztą to nie moja sprawa. Nie po to zadzwoniłam w sumie.

- A po co?

- Chciałam zapytać, jak się czujesz... i o Doro, ale jak słyszę to raczej dobrze.

- Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to średnio. Mieszkam z mamą, a już to sprawia, że mam dość. Eli chciałem cię przeprosić. - powiedziałem zanim znowu się zdenerwuje.

- Czy jeśli przyjmę twoje przeprosiny, to czy mogę liczyć na spokój? - powiedziała znowu jakoś tak obojętnie.

- Czy naprawdę właśnie tego chcesz Elizo?

- Tak? Nie... Nie wiem. - jęknęła w swoim stylu niczym mała dziewczynka.

Poderwałem się ze stołka, ponieważ poczułem gniew, ale milczałem. Nie chciałem jej spłoszyć. Wyraźnie znowu nie wiedziała czego pragnie.

Sztuka zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz