215. Epilog

149 26 87
                                    

Epilog 1

#teamjeremiasz


Eliza

Przyszło lato. Uwielbiłam tą porę roku za cieplejsze i dłuższe dni. Już prawie zapomniałam o Jeremiaszu i tym co wydarzyło się w zeszłym roku. Prawie, ponieważ czasem jeszcze wracałam myślami do tego jak się to wszystko skończyło. Przez to zdarzało mi się płakać w nocy z nim mimo wszystko. Jednak w dzień nie pozwalałam sobie na smutki. Dzięki temu jako tako udało mi się ukryć wszystko przed mamą. Nie chciałam jej martwić, chociaż i tak niekiedy pytała mnie o Jeremiasza i czy na pewno już o nim nie myślę. Myślałam, ale nie tyle co kiedyś.

Największym wsparciem w tym okresie okazała się dla mnie Zosia i jej pogoda ducha oraz Karol, który rozumiał, że Zośka mnie wspiera. Nawet wysłał nas na majowy weekend do SPA, gdzie naprawdę odpoczęłam. Pojechałyśmy w góry, do Szczyrku. Chociaż mogłyśmy wybrać między morzem i górami, to jednak nie byłam gotowa patrzeć na błękit wody i słuchać jej szumu. Morze musiało jeszcze na mnie poczekać.

Zosia i Karol zamieszkali razem w jego bardzo luksusowym apartamencie, ponieważ Karol uznał, że nie ma co tracić czasu na randki w jego wieku. Nie wypadało mi go pytać, ile ma lat, ale musiał być koło czterdziestki, skoro miał prawie dorosłą córkę. Zośka była szczęśliwa, ale nie emanowała tym szczęściem jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało. Kiedy ja poznała nigdy nie myślałam, że będę miała tak wspaniałą osobę obok siebie. Była dla mnie jak starsza siostra, której nigdy nie miałam, a której marzyłam.

Reklama kosmetyków nagrana w Maladze wyszła świetnie. Za każdym razem, kiedy widziałam ja w telewizji wychodziłam z pokoju. To w sumie przez nią przestalam oglądać tradycyjne programu. Nie dlatego, że mi się nie podobała, ale dlatego, że przypominała mi o nim i o tym jak to wszystko się skończyło.

Posłuchałam Patryka i zaczęłam czytać książki. Nie wiedziałam od czego zacząć, więc zapisałam się do osiedlowej Biblioteki, gdzie przesympatyczny pan Adrian polecał mi ciekawe pozycje z ich księgozbioru. Na początku czytałam poradniki o tym, jak zaczaić zmieniać swoje życie, ale w końcu przerzuciłam się na inne. Poznałam nawet książkę, o której mówił Patryk, a w której znalazły się jego rysunki.

Tak ja się domyślałam, książka była z gatunku książek „dla dorosłych", ale dobrze mi się ja czytało. Ciekawe przygody Artura i jego nowo poznaje kobiety wciągnęły mnie bez reszty. W końcu byłam dorosła. Jednak to rysunki najbardziej przykuwały moja uwagę i doszło do tego, że zakupiłam swój własny egzemplarz książki „Krocząc ciemna doliną", abym mogła oglądać rysunki Patryka, kiedy dusza zapragnie.

Ten jeden, który mi obiecał, dostarczono mi poczta na adres agencji. Wisiał na ścianie, oprawione w ramę w moim pokoju. Moja mama za nim nie przepadała, a ja wręcz przeciwnie. To była jedyna rzecz z tego okresu, która dobrze mi się kojarzyła. Miałam wrażenie, że Patryk zawsze dobrze mi życzył i żałowałam, że nie miałam jego numeru telefonu, aby się z nim spotkać. Z drugiej strony myślałam, że właśnie tak powinno być. To nie był mój znajomy, a Jeremiasza.

W tygodniu pracowałam w agencji z Zosią pomagając jej i jednocześnie ucząc się jak wygląda praca agentki. Jednocześnie brałam zlecenia na reklamy i promocje różnych produktów w Social mediach. Zarabiałam przyzwoite pieniądze, dlatego pracę dla Zosi wykonywałam praktycznie za darmo. Słowa Zośki na temat współpracy z Erosem były prorocze i rzeczywiście miałam masę umów, które pozwalała mi na pomoc przyjaciółce właściwie za jedną kawę dziennie.

Był piękny, lipcowy poniedziałek i właśnie szłam do ulubionej kawiarni Zośki, żeby kupić nam kawy na wynos. Słońce świeciło i aż chciało się żyć. To był jeden z tych dni, który uznałam za naprawdę dobry.

Sztuka zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz