Rozdział 1

158 8 0
                                    

Weszłam na teren szkoły razem z swoją przyjaciółką Lily. Pierwsze co zauważyłam to grupkę znienawidzonego przeze mnie chłopka, która paliła papierosy przed wejściem do szkoły.
- Znowu oni.- Zwróciłam się do Lily.
- Idź tam. Musisz coś z tym zrobić.- Odparła.
Jako przewodnicząca klasy nie mogłam pozwolić na coś takiego. Przyjrzałam się dokładniej kto tam stał. Był tam oczywiście  Nathan i jego cała paczka,którzy w porównaniu do niego nie byli aż tak wkurzający. Shane,Lucas,Oliver i Gabriel.
Podeszłam tam i wyrwałam im te śmierdzące pety.
- Idiotka ponownie się oburzyła?- Zakpił Nathan.
Na co każdy zaczął się śmiać.
Zajebiście.
- Nie. W zasadach wyraźnie jest napisane, że nie wolno palić na terenie szkoły,a wy ten zakaz łamiecie. Chcecie trafić do dyrektora?
- Myślisz,że obchodzą nas jakieś zakazy,panienko? Nie jesteś tutaj najlepsza i dobrze o tym wiemy,nie oszukuj samej siebie.- Odpowiedział ponownie wysoki, umięśniony i wytatuowany brunet.
- Idealna panienka,z idealnego domu nie będzie nam mówić co mamy robić.- Dodał Gabriel.
Zignorowałam ich i wróciłam do Lily mając dalej ich papierosy,które zamierzałam zanieść do pana Johnsona.
Od kiedy to pieniądze definiują wartość człowieka? Owszem,moi rodzice byli bogaci,ale ja z tego nic nie miałam poza opłacaniem zajęć,na które nienawidziłam chodzić. Więc o co mu chodziło?
Blondynka zwróciła uwagę na skarb,który udało mi się od nich zdobyć.
- Możemy też je trochę użyć?- Zapytała.
- Popierdoliło cię? Jesteśmy na terenie szkoły,gdyby dyrektor się dowiedział to by nas zabił.
- Pójdziemy za szkołę.- Odpowiedziała szybko.
- No dobra, pierwszy i ostatni raz robię to tutaj.
Pobiegłyśmy za szkołę, po czym dałam jej jednego z paczki, którą zabrałam chłopakom. Szybko zapaliłyśmy tak, aby nikt sie nie dowiedział. Po zapaleniu jak gdyby nic weszłyśmy do szkoły.
- Chcesz to dać Johnsonowi?
- Chciałam,ale teraz sam by mógł wyczuć,że wcale święta nie jestem więc lepiej dla mnie jak nie powiem. Miałabym ostro przejebane.- Posłałam jej uśmiech i ruszyłam do szafek po książki na lekcję,która zaraz miała się odbyć.
- Co teraz mamy?
- Matmę.- Odpowiedziałam znudzona.
Weszłam do klasy i zajęłam swoje standardowe miejsce w pierwszej ławce. No i wszedł najgorszy uczeń. Ubrany jak zawsze w dresy i luźną koszulkę. Nawet tutaj nie umiał się pokazać. Żeby dodatkowo mnie wkurwić to usiadł ławkę za mną.
- Też cię nienawidzę, Madison- Usłyszałam za sobą wkurwiający głos.
Odwróciłam się i rzuciłam:
- Zamknij się.
- Oo, Panna Anderson używa takie słowa? Co gdyby dyrektor się dowiedział?
- Pomyśl najpierw komu by uwierzył. Mi czy tobie?- Zaczekałam kilka sekund i nie dostałam odpowiedzi.- No właśnie,tak myślałam.- Dodałam.
- Nie masz żadnych dowodów na mnie.
- Nie mam? To patrz to.- Wyciągnęłam z kieszeni paczkę fajek,którą mu zabrałam.
- O kurwa.- Szepnął i próbował mi ją wyrwać,na co pośpiesznie schowałam ją do kieszeni.
- Nie tak łatwo Drake.
Dzięki Bogu nauczyciel wszedł do klasy i rozpoczął lekcje.

all over again (SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz