Rozdział 2

122 7 0
                                    

I znowu się obudziłam. Znowu trzeba było przeżyć kolejny dzień. Ustałam na wagę i znowu schudłam. Dalej nie była to waga jaką chciałam osiągnąć. Przez dwa dni nie jadłam w ogóle. Nie miałam w planach tego zmieniać.
Spojrzałam w lustro z łzami w oczach. Normalna sytuacja. Trwało to może z pięć sekund, wystarczająco,by zniszczyć mi dzień. Wiecie co jest najgorsze? To ja wybrałam,aby te pięć sekund mi go zepsuło. To była tylko i wyłącznie moja decyzja. Nikt mi nie kazał tego robić. Z miliona możliwości spędzania czasu wybrałam zastanawianie się nad swoim wyglądem. Mogłam zaprosić mamę do kawiarni, pogadać z tatą czy zadzwonić do Lily. Czy naprawdę chcę,by moimi wspomnieniami na starość były odbicia w lustrze i cyferki na wadze? Najwidoczniej tak.

***

- Miałam ci przekazać,że mamy dzisiaj trening cheerleaderek na najbliższy mecz- Szepnęła Lily tak,by nauczyciel nie słyszał.
Przez to,że nie jadłam było mi cholernie słabo i byłam cała blada. Miałam nadzieję,że jakimś cudem ten trening przeżyje.
- Co oznacza,że będzie również tam on.- Dodała.

- Sama jego obecność mnie męczy,teraz chociaż siedzi w ostatniej ławce.
- Anderson i Evans ciszej.- Zwrócił się do nas nauczyciel,na co odrazu sie wyprostowałam i posłałam mu lekki uśmiech.
- Przepraszamy,już nie będziemy.- Spojrzałam kątem oka na blondynkę.
Po dzwonku ruszyłam z nią do szatni i przebraliśmy się w stroje.
- Nie przytyło ci się,Mad?- Rzuciła Kat.
- Mam wagę i lustro.- Odpowiedziałam bezuczuciowo.
Zrobiło mi się cholernie przykro,że pomimo odstawienia jedzenia dalej słyszałam takie komentarze. Ja widziałam zmiany,lecz przez komentarze ludzi zatracałam się w błędnym kole. Chciałam zapaść się pod ziemię. Chciałam zniknąć, czułam,że na ziemi nie trzyma mnie nic innego poza grawitacją.
Wyszłam z pomieszczenia z łzami w oczach, i w tym samym czasie przechodził Nathan bez koszulki. Na chwilę mój wzrok powędrował,tam gdzie nie powinien. Był ochydny.
- I co się gapisz?
- Wyglądasz tak okropnie,że nie da się nie patrzeć.
- Wzajemnie,ten strój ci w ogóle nie pasuje.
- Niestety,ale przed każdym meczem będziesz musiał na to patrzeć.
- Współczuję sam sobie. Za to ty będziesz musiała patrzeć jak zajebiście gram.
- Nie podbudowuj sobie ego,wcale dobrze nie grasz.
I z tym akurat skłamałam.
Grał cholernie dobrze.
- Znowu oszukujesz sama siebie? Idź stąd,bo nie mogę na ciebie dłużej patrzeć.
- A może ty odejdź?
- Ja idę się przebrać,a z tego co widzę ty to już zrobiłaś.
I odeszłam.
Trening sam w sobie przebiegał dobrze,gdyby nie ten idiota i złe samopoczucie,do którego już przywykłam.

***

Gdy spoglądam na siebie w lustrze pierwsze co widzę to trzy kilo za dużo, odstający brzuch,brak przerwy pomiędzy udami,za szerokie ramiona czy nowe niedoskonałości na twarzy. A teraz,gdy kładę się spać,zastanawiam się co dzisiaj robiłam. Co robiłam? Zamiast żyć w realnym świecie byłam zamknięta w myśli pod tytułem,,jak wygląda moje ciało?". Idealny przykład zmarnowania najcenniejszej rzeczy w życiu człowieka. Czasu. Czasu z rodziną, przyjaciółmi,a przede wszystkim swojego czasu. To jak go wykorzystujemy jest zależne tylko i wyłącznie od nas. Ale pamiętać trzeba o jednym. Czas niestety nie jest nielimitowany,a moim wyborem jest właśnie zamartwianie się tym jak wyglądam i ile zjem w ciągu całego dnia.

all over again (SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz