Rozdział 23

68 1 3
                                    

Chwilę przed siódmą wraz z Liam'em znajdowaliśmy się pod domem Harry'ego,do którego droga nie zajęła nam więcej niż piętnaście minut,ale i tak przychodzimy spóźnieni,bo mój brat nie potrafiły się zdecydować między dekoltem w serek,a zwykłym. Na litość boską.
Wybrał ten drugi. Miał na sobie oczywiście białą bluzkę i białe spodnie.
Każdy znajduje się już w środku,a Nathan poprosił,a raczej zażądał, żebyśmy zaczekali na niego przed drzwiami. Ściskam w dłoni butelkę wina i nerwowo rozglądam się dookoła.
Liam dzisiaj szykował się dużo dłużej,niż kiedykolwiek widziałam. Wydaje mi się,że jest to spowodowane tym,że będzie tam Rose.
Kiedy mam pochwalić wygląd brata, zauważam idącego w naszym kierunku Nathana,a obecność Liam'a natychmiast odchodzi w zapomnienie,kiedy poczułam znajomy zapach perfum. Jak na jego ,, nieprzewidywalność" przystało,ma na sobie długie spodnie,oversizową, rozpinaną bluzę i T-shirt w czarnym kolorze. Jego włosy są tak samo rozczochrane jak zawsze.
Skanuje mnie od góry do dołu i się uśmiecha.
Wychodzimy do środka. Dom Harry'ego jest ogromny. Pod wysokimi sufitami podwieszone są kryształowe żyrandole. Ma dwa piętra. W ogrodzie znajduję się basen i jacuzzi. Wnętrze urządzono w stylu nowoczesnym. Kiedy podążamy w głąb mieszkania,rozpoznaje kilkoro znajomych.
Olivia,Lily,która była z Harrym i dużo innych.
Blondynka pojawia się znikąd i wita nas radosnym uściskiem.
Nathan równie szybko nas opuszcza i rusza w kierunku wysokiej brunetki stojącej przy barze. Ma na sobie obcisłą, bordową sukienkę.
Była ładna. Bardzo.
Chłopak szepcze jej coś do ucha,a ona podąża za nim na parkiet.
Nie ściska mnie w żołądku,gdy widzę,jak kładzie rękę na jej plecach.
Liam również rozgląda się po pomieszczeniu,jak zakładam w poszukiwaniu Rose,ale okazuje się,że to Daniel jest tym,kogo wypatrywał.
- Tu jesteś!- Witają się uściskiem,,a ja prostuję plecy,bo,cholera Daniel jest przystojny.- A to ktoś,kogo zgaduję miałeś przyjemność poznać pięć lat temu nad jeziorem?
Brunet natychmiast się rozpromienia,a ja próbuję nie upaść,gdy moje nogi uginają się pod wpływem jego dołeczków.
- Pięć lat.. Mad? Madison? Maddy?- jąka się i rozkłada ręce do uścisku.
- Wystarczy Maddy.- Przytulam go na powitanie.
Patrzymy sobie w oczy,a głośna muzyka jakimś cudem zadaje się cichnąć.
- Okeej.- przeciąga Liam.- Pozwólcie,że zostawię was samych.- Klepie chłopaka ramię i odchodzi.
- Więc...- Brunet wsadza ręce do kieszeni spodni i wzrusza ramionami.
- Więc..- powtarzam i nagle oboje zaczynamy się cicho śmiać.
Czuję się w jego towarzystwie komfortowo,a zarazem niezręcznie. To możliwe?
- Chcesz się czegoś napić?
Wiem,że powinnam odmówić. Mam dość alkoholu po ostatniej imprezie,ale wiem też,że będę o wiele pewniejsza siebie jeśli to zrobię.
- Jasne.- odpowiadam i razem zmierzamy do kuchni.
Po zobaczeniu tego domu nie powinno mnie dziwić,że Harry wynajął barmana,który właśnie nalewa przeźroczystą truciznę do dwóch szotów.
- No dalej. Mamy pięć lat do nadrobienia. Lepiej zacznij mówić.- nalega,gdy odkładamy opróżnione kieliszki na blat,a ja wzdrygam się na smak wódki.- Jak życie? Mów wszystko.
- Idę teraz do ostatniej klasy,a co później,to zobaczymy. Wiele się zmieniło,ale w sumie też nieszczególnie,zależy,jak na to patrzeć.- Mój wzrok błądzi po pomieszczeniu w poszukiwaniu niebieskich oczu.- Nie wiem, zgaduję,że wszystko jest w porządku.- Wzruszam ramionami i biorę kolejny łyk drinka, którego otrzymałam w międzyczasie.- Twoja kolej.
- Studiuje prawo. Przeprowadziłem się do Madrytu parę lat temu. Dorywczo pracuję jako trener piłki nożnej.
- Nadal grasz?- Uśmiecham się,gdy wizja Daniela w roli nauczycielach pojawia się w moich myślach.
- Nigdy nie przestałem.
Ma duże, czekoladowe oczy,lekko kręcone ciemne włosy i jest tylko odrobinę niższy od Nathana.
Czemu porównuje go do Nathana?
Naprawdę istnieje wielu wysokich mężczyzn na tym świecie,do których mogłam go porównać.
Łapię się na ponownym myśleniu o Drake'u,ale szybko powracam do rzeczywistości i słucham,jak Daniel opowiada mi o swoim studenckim życiu,które wydaje się naprawdę ciekawe.
Na moje nieszczęście wypijamy kilka szotów.
- Chcesz zatańczyć?- pyta nagle,a ja omal nie krztuszę się swoim drinkiem.
- Pewnie.- Uśmiecham się sztucznie, bo naprawdę nie potrafię ani nie chcę tańczyć.
Chwyta mnie za rękę i wspólnie próbujemy przecisnąć się przez tłum,by dotrzeć na parkiet.
Daniel obejmuję mnie w tali i mogłabym przysiąc,że właśnie w tym momencie łapię kontakt wzrokowy z Nathanem. Chcę opuścić salon,ale chłopak chwyta moją rękę i przyciąga mnie do siebie. Zaczyna kołysać moimi biodrami na boki. Odwzajemniam jego uścisk i pozwalam się prowadzić.
- Wszystko w porządku?- szepcze mi do ucha.
- Tak.- kłamię, wiedząc,że nic nie będzie w porządku, dopóki obok nie będzie Nathana.
Ale może to po to gwiazdy mi zesłały Daniela..
Jego dłonie zaciskają się mocniej na mojej talii,a on przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie tak,że teraz nasze klatki piersiowej się stykają. Czuć od niego alkohol zmieszany z mocnymi,ale ładnymi perfumami.
Jedna z jego rąk zjeżdża coraz niżej.
- Zwolnij trochę.- Obdarzam go zestresowanym uśmiechem,a on się śmieje i przytakuje.
Przenosi rękę na moją talię,ale po chwili ona znowu ląduję na moim tyłku.
- Hej.- Kładę ręce na jego torsie i lekko go odpycham.- Słyszałeś co mówiłam?- Pozostaję miła,ale jednocześnie coraz bardziej przerażona.
Tak naprawdę znałam tylko dwunastoletniego Daniela,a ten,który stoi przede mną,zupełnie nie przypomina chłopaka, bojącego się pszczoły i uciekającego przed wodą, którą go chlapałam.
- Przepraszam,po prostu nie mogę ci się oprzeć.- mruczy do mojego ucha.
- Możemy iść w jakieś spokojniejsze miejsce?- pytam, próbując uniknąć tego,by to,co za chwilę ma się wydarzyć,nie stało się na środku parkietu przy wszystkich.
Daniel kiwa głową,a w jego oczach widzę dziwny błysk.
- Jesteś pijany?
- Troszeczkę.- Ukazuję mi swoje dołeczki,które sprawiają, że prawie nie zauważyłam,jak obraca mnie tak,by ponownie złapać moje pośladki.
- Przestań!- Odsuwam się.
Jednak tym razem nie zabiera ręki. Zamiast tego przyciąga moje ciało do siebie jeszcze mocniej.
Gdy zbliża się do mojej twarzy,wiem,że chcę mnie pocałować. Prawie mu na to pozwalam,kiedy nagle czuje chłodny powiew,a chłopak zostaje przez kogoś odciągnięty do tyłu.
- Powiedziała, żebyś przestał.- Otwieram oczy i widzę,jak Drake uderza go prosto w twarz.
Wstrzymuję oddech i wbijam przerażony wzrok w Daniela, który teraz trzyma się za krwawiący nos. Ruszam w jego kierunku z pomocą,ale drogę natychmiast zachodzi mi Nathan.
- Nawet się nie waż.- ostrzega mnie.
- Co jest z tobą,do cholery,nie tak?!- warczę i próbuję go ominąć,ale on naśladuje mój każdy ruch, uniemożliwiając mi przejście.
Chłopak podnosi się z podłogi, jęcząc,a wtedy Nathan odwraca się twarzą do niego.
Rozglądam się dokoła. Wszystkie oczy skierowane są na nas.
Daniel przygląda nam się ze zdziwieniem i ociera nos wierzchem dłoni.
- Rozumiem. Coś tutaj jest na rzeczy?- bełkocze, wskazując palcem na nas dwoje.
- Nie!- odpowiadam oburzona.
- Tak.- mówi brunet równocześnie ze mną.
- Na rzeczy jest to,że masz stąd natychmiast spierdalać.- informuję go Nathan i chwytam rękę Daniela,gdy udaję mi się do niego podejść.
- Nie zwracaj na niego uwagi.- tłumaczę i ciągnę Jones'a za sobą,ale tym razem to moje ramię zostaje szarpnięte.
- Nigdzie z nim nie pójdziesz.- Nie potrafię wyczytać,czy jest zły,czy po prostu pragnie zepsuć każdy mój moment.
Próbuje się wyrwać,ale jego uścisk jest zbyt silny.
- Nie masz prawa mi rozkazywać!- Odpycham go.- Zostaw mnie w spokoju.- mówię błagalnie.- A poza tym Liam sam chciał żebym spędziła z nim czas!- dodaję.
- Ale ja mam coś przeciwko.- mówi Nathan.
Odwracam się i ruszam w stronę wyjścia, zostawiając ich obu za sobą.
Kiedy podchodzę do drzwi,ktoś łapię mój nadgarstek,a ja modlę się,żeby zobaczyć niebieskie oczy,gdy się odwrócę.
- Zostaw mnie.- Wyrywam się i wychodzę na zewnątrz.
- ,, Dziękuję" by w zupełności wystarczyło.- Nathan mnie dogadania.- Wolisz za wszelką cenę postawić na swoim,nawet jeśli oznacza to pójście do pierwszej wolnej sypialni z typem,przed którym przed chwilą musiałem cię ratować? Jesteś aż tak zdesperowana?
Jego słowa mnie nie bolą. Rozczarowują,a to znacznie gorsze.
- Patrząc na twój wybór partnerki,to chyba miał być komplement.
- A więc o to ci chodzi?
Ignoruję go i idę przed siebie.
- Dokąd idziesz?- Zastawia mi drogę.
- Do domu.- Wymijam go.- Zepsułeś mi całą imprezę.
- Ja zepsułem imprezę tobie?- pyta z rozbawieniem w głosie i dorównuje mi tępa.- O wiele bardziej wolałbym teraz zajmować się tamtą uroczą brunetką,niż martwić się o ciebie!
Nie płacz. Nie płacz.
- Więc czemu tego nie zrobisz?- warczę zaskakując samą siebie tonem swojego głosu.- Idź do dziewczyny, której imienia pewnie już nie pamiętasz,lub nawet nie wysiliłeś się, by poznać.- Zatrzymuję się i wypuszczam z siebie bezradny śmiech.- Jeśli tak,by się zastanowić,to ty i Daniel, którego właśnie znokautowałeś,nie różnicie się od siebie tak bardzo.
Nathan milczy. Wygląda jakby był urażony moim stwierdzeniem.
- No dalej. Wracaj do środka.- Czekam,aż to zrobi.
- Nie!- podnosi na mnie głos.
- Czemu?
- Bo,kurwa,nie mogę!- Nerwowo przeczesuje włosy dłonią.- Po prostu nie mogę.- powtarza ciszej.
- Doskonale wiesz,że mój brat chciał,bym spędziła czas z Danielem.- Nawet nie zauważyłam,kiedy znajdujemy się tak daleko od domu Harrego.- To fakt,był trochę pijany,a jego ręka zawędrowała tam,gdzie nie powinna,ale poradziłabym sobie. Plus,to nie tak,że nie chciałam,żeby to się wydarzyło. Po prostu nie chciałam tego przy wszystkich.
Nathan kwituje moją wypowiedź parsknięciem.
- Próbujesz mi powiedzieć,że sama tego chciałaś,a ja niepotrzebnie interweniowałem?-zapytał-Kurwa,Mad,jeszcze niedawno pieprzyłaś się ze mną w kiblu. Nie chcę,by całował się ktoś inny.
- Ja też tego nie chcę. Po prostu nie wiedziałam co zrobić.
Nie odpowiedział. Po prostu podszedł bliżej i zamknął mnie w szczelnym uścisku. To było coś,czego naprawdę w tym momencie potrzebowałam. Cholernie żałowałam słów,które wypowiedziałam w jego stronę,ale w tym momencie o nich nie myślałam,bo Nathan,który przed chwilą udawał totalnie inną osobę nagle mnie pocałował. Liczyły się tylko jego usta, jego dotyk i oddech.
To jedyne,czego teraz potrzebowałam.

all over again (SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz