Rozdział 22

68 1 2
                                    

Dzwonek na przerwę sprawił,że lekko spanikowałam. Poprawił materiał moich majtek i postawił na podłodze, uśmiechając się.
- Musimy stąd wyjść zanim ktoś tu wpadnie.
- Anderson...- zaśmiał się i pocałował mnie krótko w usta.- Myślisz,że się nie domyślą? Zwłaszcza po tym,jak oboje zniknęliśmy z ważnego meczu?
- O Boże.
Wyparowałam z łazienki przerażona tą myślą.
- Spokojnie.- dodał i wyszedł za mną.
- Ale zaraz może tu wejść na przykład jakaś nauczycielka,a potem o wszystkim dowie się moja mama.- panikowałam.
Pociągnąłam go w stronę szafki.
- A tak serio, dziękuję.- rzuciłam, zerkając na bruneta. Nadal czułam,że rumienię się z powodu sytuacji, która zaszła w łazience.- Gdyby nie ty to pewnie dostałabym jedynkę.
- Luz. Idę zebrać opierdol od trenera.- rzucił na pożegnanie, zauważając wściekłą Lily, która kierowała się w naszą stronę.
Pokiwałam głową i po chwili odprowadziłam go wzrokiem. Schował dłonie do kieszeni jeansów i szedł przed siebie pewnym krokiem.
Poprawiłam się w miejscu, nadal czując jego ręce na ciele, zapach i pocałunki. Pragnęłam go więcej,problem w tym,że nie mogłam mieć go jeszcze więcej. Miałam go już wystarczająco dużo,by poczuć go w każdym możliwym miejscu mojego ciała. A ja mimo wszystko chciałam go więcej i jeszcze więcej. Nie chciałam,by miał go ktokolwiek inny. On był przeznaczony tylko dla mnie.
- Madison Anderson!- zaczęła blondynka,kiedy już była obok mnie. Uderzyła ręką w szafkę,ale po chwili syknęła z bólu i wzdrygnęła się.- Cholerna szafka!
- Spoko,też mi się wcześniej od niej dostało.- Pokazałam jej palec z raną.- Ale uprzedzając twoje pytanie....
- Posuwał cię,tak?- przerwała mi, zaśmiała się i spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.- To logiczne. Na początku myślałam,że może gdzieś zemdlałaś z niewiadomych przyczyn,ale widząc was teraz razem ułożyłam wszystko w jedno.
- Bez przesady.
-W takim razie inne zabawy?- zachichotała,a ja przewróciłam oczami.- Dobra. Jakoś ci wybaczę twoją nieobecność,pod warunkiem,że opowiesz,jak było!
- Na pewno nie tutaj.- Złapałam ją za ramię, ciągnąć w stronę stołówki.
Pewne było to,że nadal chciałam więcej.
- Ale za to on nie przeżyje spotkania z Jackob'em.- rzuciła ze śmiechu.
Minęłyśmy właśnie Nathana, który że spuszczoną głową słuchał kazania trenera. Wyglądało to dość śmiesznie,bo mężczyzna był sporo niższy od swojego ucznia. Zaśmiałam cicho pod nosem i przez chwilę skrzyżowaliśmy spojrzenia,co skutkowało z ponownym odczuciem mrowienia między udami,w momencie którym zwilżył subtelnie wargi.
- Robimy dziś imprezę!- krzyknął za nami Harry.- Musicie być!
Aż podskoczyłam z zaskoczenia. Co on tu robił?
- Będziemy.- Powiedziała przyjaciółka za mnie, chociaż ja wcale nie chciałam tam iść. Ale niech już będzie. Pójdę.

***

- Pamiętasz Daniela? Daniela Jones'a?- zapytał Liam.
Przegryzam wargę i wpatruję się w nieokreślony punkt, próbując przypomnieć sobie, dlaczego to nazwisko brzmi znajomo. Po kilku sekundach dostaje olśnienia.
- Pamiętam go! Nasze mamy były przyjaciółkami,racja?
- Najlepszymi. Właśnie tak się poznaliśmy,ale wyjechał na studia i widujemy się bardzo rzadko. Wspaniale się składa, że został zaproszony na tę imprezę.
Nie przestaję się uśmiechać, dopóki nie natrafiłam na przymrużone i niezrozumiałe spojrzenie Nathana.
- Cóż,poza topieniem dobrze wspominam Daniela.- dopowiadam i obdarzam Drake'a tym samym spojrzenie.
- To fajny gość, naprawdę. Ucieszył się na wieść o twojej obecności.- Liam klepie mnie w ramię i wychodzi z salonu.
Chłopak opuszcza nasz dom i informuję nas,że zobaczymy się u Harry'ego.
W tym czasie ja kieruję się do łazienki i wykonuje wszystkie niezbędne czynności. Po kilkunastu minutach owinięta w ręcznik wracam do swojej sypialni zbyt przejść do najgorszej części,czyli dobrania ubioru.
Tym razem wybrałam czerwoną, przylegająca sukienkę z marszczeniami na brzuchu. Spojrzałam w lustro i dalej nie podobało mi się,to jak wyglądam. Zeszłam do kuchni i złapałam za jogurt. Już miałam patrzeć na tabelę kaloryczną,gdy dostrzegłam, że każdy wyłożony produkt w lodówce miał je zamazane czarnym markerem. Poczułam jak męskie dłonie oplatają mnie w tali. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Nathana. Przecież mieliśmy zobaczyć się na imprezie. Spojrzałam na niego zszokowana,a on się uśmiechnął.
- Zrobiłem to dla ciebie,teraz ty zjedz dla mnie.
Zakrył wszystko,bym nie musiała się martwić.
On to zrobił. Dla mnie.

all over again (SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz