Rozdział 25

68 2 0
                                    

O dziewiątej Nathan puka do naszych drzwi. Liam wraz z Harrym ustalili,że pojedziemy razem.
Wpuszczam go do środka.
- Nareszcie!- Zdejmuje z głowy kaptur.
- Hej.
- Cześć.- wita się z nasza czwórką,a potem przenosi zdziwiony wzrok na mnie.
Stoję już całkowicie gotowa. Mam na sobie przylegającą, czarną sukienkę,a włosy pokręciłam i zostawiłam rozpuszczone.
- Ty też idziesz?- Marszczy brwi,a ja czuję dziwny ucisk w żołądku.
Nie chcę mnie tam.
- No..-odpowiadam.
- Ty nawet nie znasz Alexa.- mówi oschle,a ja otwieram lekko usta i spuszczam wzrok na dół.- Lily też idzie. Już nigdy nie będziemy mogli mieć męskiego wyjścia?- pyta zły,a ja rozszerzam oczy.
Nathan milczy i chowa ręce do kieszeni, prostując plecy.
Obracam się na pięcie i biegnę do swojego pokoju.
Kładę się na łóżku i próbuje powstrzymać łzy,które napływają mi do oczu. Chwilę później ktoś puka do drzwi,a ja chowam głowę w poduszkę.
Nie chciałam tam iść od samego początku. Ten wieczór będzie należał do Top 3 najmniej przyjemnych,on naprawdę nie musiał tego jeszcze bardziej utrudniać.
Podłoga skrzypi pod wpływem czyichś kroków,a ja odwracam się i widzę przed sobą kogoś,kogo się nie spodziewałam.
- Wyjdź.- mówię,gdy Nathan staje przed moim łóżkiem.
- Pogadajmy.- mówi.
- Powiedziałeś już wystarczająco.- Podnoszę się do pozycji siedzącej.
- Przepraszam.- szepcze,a ja unoszę brwi.- Przepraszam,bo źle się czuję z tym co powiedziałem.
Łóżko się ugina,gdy Nathan na nim siada.
- Chcę żebyś z nami poszła,nie mam pojęcia czemu to powiedziałem,okej?- wyznaję, drapiąc się w kark.- Sam nie wiem, przyszedłem, zobaczyłem cię i tak wyszło.- Wzdycha.- Chodźmy.- nakazuję.
Gdy wsiadamy do samochodu siadam obok Nathana,a jego ręka wędruje na moje udo. Uśmiecham się, zapinając pasy. Takie domówki są zazwyczaj ogromne, więc nasze drogi pewnie rozejdą się, gdy tylko wejdziemy do środka.
Dojeżdżamy na miejsce,a Mia otwiera nam drzwi. Natychmiast przenoszę swój wzrok na niego i czekam na reakcję. Otwiera usta ze zdziwienia i lustruje ją od dołu do góry.
- Niespodzianka!- mówi uwodzicielskim głosem.
Wpuszcza nas do środka,a Nathan nadal przygląda się jej zszokowany.
Rozglądam się po mieszkaniu,jest ładne i nowoczesne ale nie tak duże jak dom Harry'ego.
- Co ty tu robisz?- pyta Nathan.
- Odwiedzam cię. Nie przywitasz się ze mną?
Nathan przyciska ją do siebie, owijając ramiona wokół jej talii. Brunetka chwyta go za kark,a dzięki swoim szpilką nie musi stawać na palcach,by złączyć ich usta. Poza tym jest ode mnie zdecydowanie wyższa.
Przez cały czas trwania tego powitalnego pocałunku wbijam w nich wzrok, a gdy odsuwają się od siebie,dostrzegam,że oboje oblizują usta.
Te same usta, które wczoraj całowały moje.
Liam proponuję,by uczcić powrót dziewczyny wspólnym drinkiem.
Wszyscy się zgadzają,a kiedy ruszamy do kuchni,oczy Nathana i moje się spotykają. Szybko odwracam wzrok i dołączam do reszty.
Mój brat nalewa nam jakiś dziwny niebieski płyn,z Rose owinięta wokół swojego brzucha.
Czyli robi się między nimi poważnie.
Okrążamy kuchenną wyspę i wypijamy po shocie.
Udaję,że słucham historii Harry'ego o największej fali,na jakiej udało mu się popłynąć.
Kończymy, wypijając kolejne shoty i rozmawiając o koszykarskiej drużynie chłopaków i występie, który odbędzie się na zakończenie roku szkolnego.
- Chyba pora zatańczyć!- Lily klaszcze w dłonie,gdy w głośnikach rozbrzmiewają pierwsze dźwięki jakiejś składanki.
Harry wzrusza ramionami i biegnie za nią na parkiet,a ja chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji, robię to samo.
Jednak gdy orientuję się,że jako,jedyna z naszej grupy nie mam partnera szybko skręcam,by znaleźć łazienkę w której będę mogła się ukryć.
Jednak nagle ktoś łapię mój nadgarstek.
- Alex.- Uśmiecham się do chłopaka.
- Hej.- Mówi uprzejmie.
Gdy nie ma na sobie okularów,mogę mu się dobrze przyjrzeć. Ma piwne oczy, brunet,lekko kręcone włosy i jest naprawdę wysoki, bo teraz,gdy stoi naprzeciwko mnie, sięgam mu do piersi.
- Mogę postawić ci drinka?- pyta.
- To twój dom..- Unoszę brwi, śmiejąc się.
- Cii,nie psuj tej chwili, okej?- Udaję urażonego,a ja tylko kręcę głową i podążam za nim z powrotem do kuchni.
Siadam na wysokim krześle, obserwując jak jego mięśnie napinają się,gdy odkręca butelkę whiskey.
- Od czego by tu zacząć..- Uśmiecham się, gdy chłopak daję mi szklankę z brązowym płynem.
- Upijasz nieletnie?- słyszę głos nad głową.
Przewracam oczami,a Alex uśmiecha się do Nathana,po czym witają się bardzo szybkim uściskiem.
Zaczynają o czymś rozmawiać,a ja spuszczam wzrok,a gdy brat Mii to zauważa, przedstawia mnie:
- To Madison.
Zerkamy na siebie z brunetem i wybuchamy śmiechem. Nathan ociera usta od piwa, którym prawie się oblał.
Spoglądam na bruneta z nieśmiałym uśmiechem i ruszam w kierunku salonu.
Kiedy docieram na parkiet, Harry macha do mnie ręką.
- Zaraz zagramy w beer-ponga,grasz?- pyta i owija ramię wokół szyi Lily.
- Pewnie.- Kończę pić swojego drinka.
- Znasz zasady?- pyta Liam, dołączając do nas z Rose.
- Muszę trafić do piw przeciwnej drużyny,a jeśli mi się uda muszą je wypić,tak?- upewniam się,a chłopak kiwa głową.
- Będziemy grać w parach.- mówi Olivia,a ja rozglądam się po pomieszczeniu.
Olivia i Gabriel stoją objęci,Lelia wraz z Harrym tak samo,Liam z Rose również,a dołączający do nas Nathan ma owinięta rękę wokół tali Mii.
- Możesz być z nami w trójce, będziemy się zmieniać.- proponuję Lily,gdy zauważa,że zostałam sama,a ja i Nathan odruchowo krzyżujemy spojrzenia.
- Będę w drużynie z Alexem.- oznajmiam,gdy widzę, jak idzie w naszym kierunku.
- Pewnie.- Brunet dołącza do nas i obejmuję mnie ramieniem jak pozostali mężczyźni.

***

Pod koniec imprezy usiadłam na fotelu,który mieścił się w jednym z kątów w domu Alexa i nagle poczułam obok znajomy zapach.
- Musimy porozmawiać.- zaczął niepewnym głosem.
- Słucham?- odpowiedziałam, wiedząc co zaraz może mnie spotkać.
- Kocham Mię i tylko Mię. Nam nigdy nie mogło wyjść. To nie miało żadnych szans.
- Myślałam,że jesteś mój. Myślałam,że jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam,Nathan. A okazuję się,że jesteś tak samo paskudny jak kiedyś.
- J-Ja...- Zdołał wydusić tylko to.
Najwyraźniej nie miał zamiaru już się odzywać,jedynie przegryzł dolną wargę.
- Tak,ty.- zaczęłam.- Wiesz co? Żałuję,że już nawet w połowie nie poczuję do nikogo,tego co czuję do ciebie. A tak cholernie tego potrzebuję.
- Wiesz co? Żałuję,że nie pozwoliłem ci się zagłodzić,kiedy miałem taką okazję.
Trafił. Potrafił to robić,jak nikt inny.
- Na szczęście już nie będę musiał cię widzieć. Wyjeżdżam do Bostonu razem z Mią.- dodał.
Wyszedł. Tak poprostu wyszedł. Zatrzasnął drzwi, pozostawiając setki par oczu wpatrujących się we mnie.
Zostawił też jedno złamane serce. W tym momencie uświadomiłam sobie,że mógł mi złamać serce na milion kawałków,a one dalej biłyby tylko i wyłącznie dla niego. To było przerażające.
Przez większość czasu próbowałam wstrzymać płacz i przestać patrzeć tylko w jeden punkt. A mianowicie za okno. Nie mogłam pogodzić się z tym,co dzisiaj się wydarzyło. Byłam rozdarta. Moja dusza się rozpadała. Nie mogłam nawet ująć w słowach tego jak źle się czułam.

all over again (SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz