Rozdział 17

85 1 0
                                    

- Nie śpij.- Szturchnęła mnie w ramię przyjaciółka.
Pomrugałam kilkakrotnie powiekami, prostując się. Wolałam spać,ale Evans zaprowadziła mnie rano do restauracji na śniadanie. Uważała,że przez cały wyjazd zbyt mało jadłam,a przecież w domu jadłam jeszcze mniej.
- Nie moja wina,że zachciało ci się nad ranem rozmawiać o swoim życiu.- bruknęłam.
Liam parsknął śmiechem na moje słowa. Nie było obok niego Nathana. Nie odpisał również na moją wiadomość.
- Byłaś tym zainteresowana!- odparła.
- Liam,a gdzie Nathan?- odezwała się Kat i wiedziałam,że nie pyta o niego bez powodu.
- Nie wiem. Chyba śpi.-Moj brat wzruszył ramionami i wsadził do ust wielki kęs. Uniosłam brwi. Drake zazwyczaj wstawał wcześnie.- A czemu się tym interesujesz?
- Smutno tu bez niego.- westchnęła i nałożyła sobie trochę sałatki.
Denerwował mnie jej głos. Denerwowało mnie też to,że była cholernie idealna.
- Smutno to jest tu z tobą.- wymamrotałam cicho.
- Mówiłaś coś?- rzuciła chamsko.
- Kat,daj już spokój.- wtrąciła Lily.
- Nathan tylko chcę cię wyruchać.- roześmiała się,a ja wstałam od stołu, czując jeszcze większy napływ złości.- Jesteś nikim.
- Za to ty jesteś popierdolona.
- Myślisz, że ktokolwiek by na ciebie spojrzał?
- Kat,ogarnij się.- wycedził Liam.
- Żyjesz jak szara mysz i podążasz jedynie za rodzicami. Nie jestem nawet nikim znaczącym.
Cierpliwość mi się powoli kończyła.
Miałam ochotę,aby jej przyłożyć,lecz oszczędzałam sobie kłopotów,jakie mógłby z tego wyniknąć. Ruszyłam poprostu w stronę wyjścia. Usłyszałam jedynie krzyk Lily i Liam'a, którzy się z nią kłócili. Ona miała z sobą naprawdę poważny problem. Zacisnęłam zęby i starałam się nie myśleć o jej słowach. O tym,że nie mam nic do zaoferowania.
Wyszłam z windy, trzęsąc się z nerwów. Zmarszczyłam czoło,kiedy zauważyłam odchylone drzwi w pokoju mojego brata i Nathana. Miałam nadzieję,że natknę się na śpiącego chłopaka w łóżku,jednak tak się nie stało. Weszłam całkiem do środka,a kiedy nikogo nie zobaczyłam, otworzyłam drzwi łazienki.
- Nathan.- Siedział na płytach i opierał głowę o ścianę. Na podłodze leżała żyletka w krwi. Jego bladość mnie przeraziła.- Co ci się stało?- Kucnęłam obok.
- To nic takiego. Wyjdź.- odparł słabym głosem,a mój oddech przyśpieszył. Zakrył rękawami drżące dłonie i zamknął oczy.
- Jak to nic?- Szepnęłam,a on przegryzł wewnątrz policzka.
- Normalnie. Zostaw mnie.- otworzył oczy i spojrzał na mnie.
Nie rozumiałam go. Po chwili jednak mój wzrok spadł na jego telefon,który leżał obok. Przyjrzałam się uważnie wyświetlonej wiadomości od jego matki:
Nathan, potrzebuję pieniędzy. Wszystkie rozjebałam na narkotyki. Nie mam czym już im płacić. A ten twój jebany ojciec,nie chcę mi nic dać. Zrób coś z tym.
Byłam przerażona.
- Na co się tak patrzysz?- Zmarszczył brwi,po czym zrozumiał,że odczytałam SMS.- Możesz się nie wtrącać w swoje sprawy?- spytał z złością.
- Jeżeli masz jakiś problem,to możesz mi powiedzieć.- Dotknęłam jego dłoni,ale ją odepchnął.
- Nie chcę żadnej pomocy,wyjdź.- pokręcił głową.
- Ale mogę...- zaczęłam,ale nie dokończyłam,bo mi przerwał.
- Wyjdź stąd.- dodał niemiło.
- Okej.- Skinęłam głową.
Wyszłam z łazienki,a potem z pokoju. Nie chciałam go zostawiać samego po tym co zobaczyłam,ale jednocześnie nie mogłam się narzucać. No bo kim tak naprawdę dla niego byłam? Ani przyjaciółka,której mógłby się zwierzyć,ani nawet dobrą koleżanką. Łączyło nas jedynie to,że wczoraj się ze sobą przespaliśmy.
Czułam déjá vu.

***

Dochodziła dziewiąta wieczorem. Wraz z Lily stanęłyśmy przed jednym z najpopularniejszych klubów w LA. Nie byłam pewna,czy reszta naszych znajomych również się zjawi,ale szczerze miałam nadzieję,że nie. Moja przyjaciółka kochała imprezować. Ja nie zbyt,ale na pewno lubiłam to bardziej niż kiedyś.
- Zrób mi zdjęcie z drinkiem!
Już po chwili zrobiłam jej kilkadziesiąt zdjęć,a ona pozowała co chwilę inaczej. Prawdę mówiąc wyciągnęła mnie siłą na tę imprezę. Nathan jedynie napisał coś do mnie,lecz nie miałam ochoty na to spoglądać. Było mi źle z tym,że wtrąciłam się w jego prywatne życie.
Oddałam jej telefon. Po chwili zamówiłam jednego drinka,który miał być najlepszym.- Swoją drogą od dawna nie widziałam, żebyś kogoś wyrwała.
- Próbuje skupić się na jednym chłopaku. Harry koleguję się z Nathanem, będziemy chodzić na podwójne randki!
- Że niby ja z Nathanem?- prychnęłam, patrząc na nią,jak na idiotkę.- Fajny żart.
- Czyli nie będzie podwójnych randek.- Kiwnęła głową,a ja złapałam za drinka, którego podsunął mi barman i już po chwili rozkoszowałam się jego smakiem.- Jakaś spięta jesteś. Musisz się wyluzować. Chodź potańczyć!
- Lily..- wymamrotałam,ale tak się złożyło,że nie miałam nic do gadania.
Tańczyłyśmy z Evans przy Obsessed
Od Mariah Carey.
- Kocham tę nutę!- wykrzyczała, kręcąc biodrami.
Zaśmiałam się i próbowałam robić dokładnie to samo,ale już dosłownie po chwili sama wczułam się w rytm. Alkohol mnie rozgrzał,a głośna muzyka zagłuszała nieprzyjemne myśli.
Wyginałyśmy się na wszystkie strony,a Lily co chwilę zamawiała nowe drinki. Głównie dla siebie,bo ja musiałam trochę przystopować z alkoholem.
Kiedy w naszych uszach zabrzmiała już inna piosenka,zrezygnowane udałyśmy się do baru. Blondynka potrzebowała kolejnej dawki alkoholu. Poprosiła barmana o coś mocnego. Coś, co zwali ją z nóg,lecz nie dosłownie.
- Madison,Lelia! Chodźcie do nas!- zaprosił nas Victor.
Uniosłam brwi i spojrzałam na Evans.
- Przywitamy się i poudajemy,że ich lubimy.- szepnęła mi na ucho, upijając drinka.
Ruszyliśmy w ich stronę. Siedzący tam już Oliver dosłownie pożerał mnie wzrokiem. Może dlatego,że założyłam dość krótką, czarną sukienkę.
Usiadłam przy okrągłym stole, biorąc kolejny łyk alkoholu i nerwowo spojrzałam na ekran telefonu.

all over again (SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz