Rozdział 12

72 4 0
                                    

Nie miałam czasu na rozmyślanie o tej sytuacji w ciągu dnia. Dlatego zaczęłam robić to wieczorem. Nie rozumiem co się stało. Czuje się źle,bo doskonale wiem,jak łatwo jest mnie zastąpić. Lily znajdzie sobie nowych przyjaciół,a ja zostanę sama. I to na własne życzenie.
Nie chcę się zabić,ale każdego wieczoru przed snem mam nadzieję,że to ostatni raz. Chcę zasnąć i najlepiej się nie obudzić. Udaję szczęśliwą,a tak naprawdę liczę,na to,że wreszcie nadejdzie moment,w którym nie będę musiała tutaj dłużej być.
Nie wiem już,co mam zrobić. Nic nie sprawia mi radości,ludzie stają się bardziej irytujący. Już sama się gubię kto życzy mi dobrze,a kto źle. Znajomi powoli przestają być znajomymi. Coraz mniej rozmawiamy,przeze mnie. Nie mam ochoty fałszywie się uśmiechać.
Poświęciłaś zbyt wiele,by teraz się wycofać. Nie potrzebujesz nikogo.-Odzywa się ten podstępny głos w mojej głowie.
Zamykam oczy,zatykam uszy,by się go pozbyć,ale to nie pomaga. Musiałabym przedawkować,by zamilkł na dobre.
Czemu ta wizja jest tak bardzo kusząca?
Dlaczego umysł podsyła mi obraz mojego martwego ciała,a na ten widok się uśmiecham? Przecież chce żyć. Nie chcę umrzeć,prawda? Nie chcę się poddać. Muszę walczyć dalej. Kiedyś mój przyjaciel- Kasper,z  którym już prawie nie mam kontaktu powiedział mi pewne słowa,które zapadły mi w pamięć,, Żeby być silnym nie musisz chodzić na siłownię. Wystarczy,że się nie poddasz. To jest prawdziwa siła."
A ja przecież byłam silna.
Nie mogłam tak z dnia na dzień zacząć jeść. Przytyłabym za dużo. A moja figura była już prawie,że idealna. No dobra,jeszcze dużo jej brakowało. Fałdki na brzuchu dalej się pojawiały, a to ich najbardziej chciałam się pozbyć.
Tego dnia kolejny raz stanęłam przed lustrem i zaczęłam robić kilka kresek.
Miał być ostatni raz. Najwidoczniej nie wyszło. Byłam okropna.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer Nathana. Dlaczego akurat dzwonię do niego?
Odebrał. Z słuchawki usłyszałam muzykę,co oznacza,że był na imprezie.
- Twojego numeru to się nie spodziewałem. Co się stało?
- Nic, przypadkowo wybrałam twój numer.
- Czemu płaczesz?
- Wydaję Ci się.
- Zaraz będę.
Po tych słowach się rozłączył.
Naprawdę chciał tutaj przyjechać?
Płakałam,cholernie płakałam. Łzy spływały mi po policzkach jedna za drugą. Marzyłam o tym,by ktoś tu teraz był i mnie przytulił.
Usłyszałam otwierające się drzwi od mojego pokoju. Uniosłam głowę i zobaczyłam tam Drake'a.
On naprawdę przyjechał.
- Dlaczego nie zostałeś na imprezie?- Wychrypiałam dusząc się łzami.
- Nie mogłem.
- Dlaczego?
- Bo mnie potrzebowałaś.
Podszedł do mnie i zamknął mnie w szczelnym ucisku.
- Co się dzieje?
- Nic,Pokłóciłam się z Lily.
- Pogodzicie się.
- Nie wydaje mi się.
- Zawsze się godziliście.
Jego ciepły oddech na mojej szyi przyprawia mnie o gęsią skórkę. Przypomina trzepotanie skrzydeł motyli. Tak samo subtelne i delikatne.
Przeklinam się w myślach za tę reakcję.
- Dasz sobie radę. Przejdziemy przez to razem,spokojnie już.
Przełykam ślinę. Dlaczego sam jego głos wywołuje u mnie dreszcze? Od kiedy Nathan Drake tak na mnie działa?
Czy ja... zwariowałam?
Staram się uspokoić reakcje własnego organizmu,ale to cholernie trudne,gdy czuje bijące serce chłopaka.
- Wolałbym żebyś się śmiała.- Śmieje się cicho.- Jest wtedy większa zabawa.
Zaciskam że złości szczęki i używam całej samokontroli,żeby nie wybuchnąć.
Jak mogłam zapomnieć,kim a raczej czym dla niego jestem? Zabawką.
Rozrywka umilając czas.
Nathan uwielbia czuć się lepszy od innych. Skrywa swoje emocje za pomocą upokarzania moich.
- Myliłem się.- Szepcze znowu.- Możesz płakać. Większą radość sprawi mi moment,gdy w końcu będziesz krzyczeć me imię.
Prycham i przewracam oczami,nie reagując na jego idiotyzm. Jeśli myśli,że w ten sposób go polubię chociaż w najmniejszym stopniu,to się grubo myli.
- Dziękuję,że przyjechałeś. Możesz wracać.
- Na pewno?- Zapytał, spoglądając na nowe rany.- Nie wydaje mi się.
- Jest już lepiej, naprawdę dziękuję.
- Okej. Tylko już nie dzwoń. Nie wiem co Ci przyszło do głowy,żeby wybrać akurat mój numer.
- Mówiłam, że wybrałam go przypadkowo.- Posłałam mu wrogi uśmiech,a ten zostawił mnie samą w czterech ścianach. Sama tego chciałam.
Miałam już dość dzisiejszego dnia, dlatego opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Spanie było moją jedyną ucieczką od problemów. Byłam wdzięczna Nathanowi,że w ogóle przyjechał. Gdyby nie on,nie wiedziałabym co byłoby ze mną teraz.

all over again (SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz