Rozdział Pytanko - Co na śniadanko?

162 18 11
                                    

W dzisiejszych śniadaniowym menu przewidujemy jakąś nudną rozmowę, początek małego wyzwanka i kilka nowinek o Wattpadzie. Kto chętny?

Możecie już opuścić ręce.

Mam do was pytanko (nie co na śniadanko), co zrobić z zdołowaną osobą? Siedzi takie małe coś w kącie i się nad swoim życiem użala co jakiś czas popijając smutek. Coca Colą oczywiście. Ma ktoś na to radę?

- Co myślisz o romansie w pracy? - zapytał mnie Snake.

Zaszokowało mnie to pytanie. Czy on wie że szef chyba mnie podrywa? Nie to przecież niemożliwe...

Kurde, przecież w całym budynku MOBAK'u jest podsłuch. Mógł się włamać do systemu i podsłuchać jak gadam z szefem. Tylko po co miałby to robić? Aby zobaczyć jak pracuje? Albo może czy nie potrzebuje pomocy?

Czułem jak moje policzki stają się gorące dlatego dyskretnie skierowałem twarz w inną stronę.

A no tak, przecież ja mam maskę na całym ryju.

- Skąd takie pytanie? - spytałem poważnie. Bohater przez chwilkę się nie odezwał, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Mam pewną sytuację... prywatną. Potrzebuje rady kogoś z zewnątrz - odpowiedział niepewnie.

Czyżby to możliwe że miałby podobną sytuację do mnie? Zastanowiłem się chwilę nad odpowiedzią.

- Osobiście uważam że to nic złego jeżeli żadna ze stron nie ma w tym korzyści takich jak awans, jednak mino wszystko nie pochwalam tego i sam nie chciałbym znaleźć się w takiej sytuacji - kiedy to powiedziałem spojrzałem z powrotem na jego twarz, a raczej maskę.

- Czyli nie pozwoliłbyś, aby twój szef zaciągnął cię do łóżka? - dopytał.

- Nie - odpowiedziałem twardo.

- Nawet gdyby ci proponował awans i kase? -

- Nie jestem dziwką - Snake zaśmiał się cicho.

- Tego się po tobie nie spodziewałem. Ale pamiętaj świat ciągle się zmienia - spojrzałem na niego jak na debila próbującego polizać własny łokieć - Wyzwanie przyjęte - dodał tajemniczo.

Co kurwa.

Nagle jedne z drzwi na końcu pomieszczenia się otworzyły. Stanął w nich młody chłopak z tacą na której była kawa,  woda i chyba jakieś ciastka. Gdy spojrzałem na jego twarz zaniemówiłem. Słowacja? Co on tu robi?

- Oh! Świetnie że jesteś! Mój drogi, poznaj Słowację, jest moim informatorem, ogarnia większość zaplecza oraz robi genialną kawę. Pracuje w MOBAK, więc doskonale sprawdza się w tym zadaniu. Słowacjo to jest... - zawahał się. No tak przecież nie może poznać mojego prawdziwego imienia. Miałbym później problem w pracy.

- Firewing - wypaliłem. To było pierwsze co mi przyszło obecnie do głowy. Nie jest może najlepszych lotów, ale na pewno lepsze niż Snake.

Serio z nazwą mógł się bardziej postarać.

- Dzień dobry panom - przywitał się Słowacja. Podszedł do naszego stolika.

Zrobił na mnie dobre wrażenie. Zachowywał się bardzo profesjonalnie. Nie jąkał się. Nie był sztywny, ale też nie uśmiechał się, tylko zachowywał powagę.

Postawił przed nami tace.

- Dziękuje. Mógłbyś zabrać S.E.R do naprawy? Ma przewody popalone - Słowacja spojrzał na robota. Gapił się na niego sekundę, a następnie znów zerknął na nas z miną mówiącą "Co wyście kurwa odjebali. Na pięć minut nie wolno was zostawiać samych". Uśmiechnąłem się do niego przepraszająco, czego pewnie i tak nie było widać.

Chłopak nic nie powiedział tylko wykonał polecenie bohatera.

Czułem się dość niekomfortowo. Ja sobie siedzę, a Słowacja, mój współpracownik, sprząta po mnie i daje mi wodę.

Słowak zabrał serek wiejski i wziął go za te drzwi przez które wszedł.

- Jak zdobył u ciebie pracę? - zapytałem wpatrując się w kawałek drewna za którymi zniknął.

- Pomógł mi w jednej akcji przy rozbrojeniu bomby, która prawie zabiła jego rodziców, a że potrzebowałem kogoś na zapleczu, to go zatrudniłem -

- Otacza cię dużo MOBAKowców. Choć co się dziwić. Są tam same wykształcenie osoby - Słowacja musiał mieć zajebiste życie. Dostał pracę w najlepszym centrum badania kosmosu, pracuje dla superbohatera, ma przyjaciół, rodzinę. Życie jak z bajki.

Snake miał mi coś odpowiedzieć, ale przeszkodził mu jakiś cichy alarm. Nad stoliczkiem kawowym wyświetliła się trój wymiarowa mapa naszego miasta, która w jednym miejscu miała czerwoną kropkę. Bohater mruknął zadowolony.

- Co powiesz na małe ćwiczenia w terenie? - uśmiechnął się szeroko.

- Nie wiem czy to dobry pomysł.. - ledwo co pokonałem durnego robota, nie dałbym chyba rady z prawdziwym zagrożeniem.

- Nie marudź tylko chodź - klasnął dwa razy w dłonie, a platforma z kanapami wzniosła się ku górze.

Ciekawe co by się stało gdyby ktoś zacząłby na niej bić brawa. Chyba w tedy to byłby jakiś symulatory trzęsienia ziemi.

Nie rozumiem trochę Snake'a. Skoro ma takie super moce to po co mu ten cały sprzęt?

Gdy się zatrzymaliśmy, Snake od razu  wstał i skierował się w stronę jednych z drzwi garażowych.

Jęknąłem przeciągle.

Nie chce mi się nigdzie iść. Grrr.

- Idziesz? - zapytał tuż przed metalowymi wrotami. Uhh, chyba trzeba się ruszyć.

- Idę - powiedziałem niechętnie wstając z kanapy. Podszedłem wolnym krokiem do niego. Wtedy drzwi się otworzyły ukazując przed nami dwa motory i kolejne wielkie drzwi. Jeden motor rozpoznałem. To był ten którym zwykle jeździł Snake, ale drugi widziałem po raz pierwszy. Był biały ze złotymi elementami.

- Wskakuj. Jedziemy - powiedział samemu skierowawszy się w kierunku swojego transportu - Chyba umiesz jeździć, co nie? -

- Umiem, ale... - zastanawiam się na chwilę. Nie widzi mi się jechanie z dużą prędkością przez pół miasta - Nie możesz nas tam teleportować? - zapytałem z nadzieją.

- Mogę, lecz gdzie w tym frajda? Wskakuj nie marudź. Mamy złodzieji do złapania - powiedział z jeszcze większym uśmiechem. Z czego on się tak cieszy? Stało się nieszczęście, ktoś został okradziony, a on się śmieje.

Nie chętnie wsiadłem na maszynę. Kluczyki miała już włożone do stacyjki. Nie zgadniecie jaki miały breloczek.

Skrzydła.

Pierdolone skrzydła.

Odpaliłem silnik jednym ruchem nogi, na co ten zawarczał ciężko.

Niezła ta maszyna. Drzwi przed nami się otworzyły ukazując nocna niebo.

- Gotowy? - zapytał się Snake.

- Jasne - odpowiedziałem. Nie będę ukrywał. Mini wszystko taka maszyna mnie podnieca.

Złe słowo.

Nie podnieca, a ekscytuje.

Bohater pojechał pierwszy, a ja wyjechałem tuż za nim. Ale gładko jedzie. Ciekawe z jaką maksymalną prędkością może jechać.

Jadąc tam jeszcze nie wiedziałem jakie piekło się tam szykuje.

Na początku rozdziału wspominałem wam o jakiejś nowince o Wattpadzie, więc oto ona:

Wattpad od tyłu to Dapttaw.

Niesamowite, prawda?

✨To wielka odpowiedzialność✨ Cuntryhumans AmePolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz